Mam nadzieję, że te zawody będą przełomowe dla nas - rozmowa z Tomaszem Andrzejewskim, koszykarzem Stali Stalowa Wola

W sobotnim pojedynku z PBG Basketem Poznań w drużynie ze Stalowej Woli nie zawiódł nikt. Wszyscy zawodnicy, którzy pojawili się na parkiecie byli współautorami sukcesu. - Musimy grać zespołowo. Nie jest ważne, że jeden gracz rzucił dużo punktów, a reszta tylko po kilka - powiedział portalowi SportoweFakty.pl środkowy Stalówki Tomasz Andrzejewski.

Kamil Górniak: Wygraliście drugie spotkanie w lidze. To sukces, gdyż pokonaliście trudnego rywala.

Tomasz Andrzejewski: Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Cieszy nas wynik. Musimy teraz bardzo dobrze przygotować się w tym tygodniu do spotkania ze Sportino Inowrocław. Musimy wykorzystać to, że oni są w dołku. Musimy zwyciężyć w tym pojedynku.

W tym meczu wszyscy zawodnicy Stali zagrali bardzo dobrze. Nie było słabego ogniwa w waszym zespole.

- O to chodzi, żeby było jak najmniej indywidualności. Musimy grać zespołowo. Nie jest ważne, że jeden gracz rzucił dużo punktów, a reszta tylko po kilka. W tym pojedynku to się fajnie wszystko rozłożyło, każdy dał z siebie wszystko. Widać to po końcowym wyniku.

Widać, że efekty ciężkiej pracy w tym samym zestawieniu przynoszą efekty. Jesteście już ze sobą dość dobrze zgrani.

- Można tak powiedzieć. Mam nadzieję, że te zawody będą takie przełomowe dla nas i będziemy wygrywać w lidze. Uważam, że po tej potyczce wszystko wskazuje na to, że z meczu na mecz będziemy grali coraz lepiej.

Bardzo dobry występ zaliczył David Godbold, który w poprzednich grach nie prezentował się dobrze.

- Proszę pytać Davida, co on zrobił, jak sobie to wszystko poukładał w głowie. Cieszę się bardzo, że zagrał tak dobrze i dzięki temu pomógł nam w zwycięstwie, z którego się niezmiernie cieszymy.

Świetnie na parkiecie spisuje się Jarryd Loyd, który dobrze kieruje grą Stalówki. W tym spotkaniu miał aż osiem asyst.

- To bardzo fajny chłopak, który dużo widzi. Wystarczy, że staniemy szeroko, on zagra 1 na 1 i potem odrzuci gdzieś. Z tym nie ma żadnego problemu.

Waszą mocną stroną w pojedynku z PBG Basketem Poznań były niewątpliwie rzuty za trzy punkty. Wpadło ich aż 11.

- W końcu tutaj coś zaskoczyło. Wcześniej nasza skuteczność była bardzo mizerna. Mam nadzieję, że teraz nasza gra weszła już na właściwe tory i z każdymi kolejnymi zawodami będziemy prezentowali się coraz lepiej.

Nadal jeszcze słabiej idzie w tych rzutach wolnych, ale w tym spotkaniu dopiero w końcówce zaczęliście się mylić. Co było tego przyczyną? To wysokie prowadzenie i rozkojarzenie?

- Nie da się ukryć, że bardzo chcieliśmy wygrać tą konfrontację. W ostatnich dwóch minutach w głowach mieliśmy już to, że prowadzimy i nie możemy tego meczu przegrać. Myślę, że faktycznie było jakieś lekkie rozkojarzenie, ale nie przejmujemy się tym i poprawimy skuteczność w tych rzutach wolnych i będzie wszystko fajnie.

Wygraliście już drugie zawody we własnej hali, która na pewno będzie waszym atutem. Teraz czeka was pojedynek w Inowrocławiu z miejscowym Sportino. To chyba jeden z waszych rywali do utrzymania.

- Bez wątpienia ta ekipa zawodzi i będzie naszym przeciwnikiem w walce o zachowanie ligowego bytu. Nie jedziemy tam na wycieczkę, tylko zwyciężyć. Musimy dać z siebie wszystko jak w konfrontacji z Basketem Poznań. Musi zagrać cały zespół i jeśli tak się stanie, to uważam, że odniesiemy tam zwycięstwo.

Komentarze (0)