Trimboli odchodzi z Anwilu

Anwil Włocławek rozstał się z kolejnym koszykarzem. Poza drużyną prowadzoną przez Igora Griszczuka jest Mike Trimboli, który poprosił o rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron ze względu na zbyt małą ilość minut spędzanych na parkiecie. Klub nie robił przeszkód koszykarzowi i tym samym rozpoczął poszukiwania nowego zawodnika na pozycję numer jeden.

Szukając przed sezonem zmiennika dla Krzysztofa Szubargi, działacze Anwilu Włocławek starali się znaleźć zawodnika, który do gry wniesie nie mniej niż rozgrywający reprezentacji Polski oraz będzie w stanie zdobywać punkty i prowadzić grę. Ostatecznie wybór padł na Mike’a Trimboli, który po kilku sezonach mogących napawać optymizmem, miał w ręku wszystkie atuty by sprostać oczekiwaniom.

Problem w tym, że koszykarz prezentował się zgoła inaczej, niż w lidze w NCAA, w której notował średnio 16 oczek, prawie 5 asyst i 4 zbiórki. Na polskich parkietach Amerykanin uzyskiwał o wiele słabsze osiągnięcia w postaci 3,5 punktu, 1,7 asysty i 1,5 zbiórki, choć należy oddać, iż spędzał na boisku nieco zaledwie kwartę. Na dłuższy pobyt jednak liczyć nie mógł, gdyż grając w ten sposób, nie dawał podstaw Igorowi Griszczukowi do udzielenia mu większego kredytu zaufania - i koło się zamykało.

W ten sposób obie strony doszły do momentu, w którym zawodnik poprosił klub o rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Działacze Anwilu nie robili Trimboliemu problemów i od wtorku koszykarz nie jest graczem włocławskiej ekipy. - Trimboli to już dla nas przeszłość, a my musimy żyć przyszłością i dlatego skupiamy się na poszukiwaniach nowego rozgrywającego - wyznał szkoleniowiec drużyny, dodając jednocześnie - Mike to utalentowany rozgrywający, ale okazało się, że potrzebuje dużo czasu na aklimatyzację i zapoznanie się z europejską koszykówką. Lepiej się stanie, jeśli będzie podnosił swoje umiejętności w jakimś innym zespole.

Tym samym klub rozpoczął poszukiwania następcy Amerykanina, co jest priorytetem przed ważnym spotkaniem z Polpharmą Starogard Gdański w sobotę.

Komentarze (0)