Grupa A:
Cibona Zagrzeb zwycięża w Eurolidze po raz pierwszy! Podopieczni Velimira Perasovicia po trzech kolejnych porażkach tym razem okazali się lepsi od Żalgirisu Kowno, wygrywając na własnym parkiecie dwunastoma punktami. Gospodarze bardzo dobry moment zanotowali tuż po przerwie, gdy dzięki serii dziesięciu oczek wyszli na prowadzenie 45:31. Skuteczna postawa Travisa Watsona (9 oczek i 12 zbiórek) w ekipie litewskiej pozwoliła gościom wrócić do gry, ale w końcówce lepsi okazali się Chorwaci z Marko Tomasem na czele, który rzucił 14 punktów. - To było niezmiernie ważne spotkanie dla nas, któremu towarzyszyła wielka presja. Mieliśmy wiele problemów w trakcie meczu, ale krok po kroczku doprowadziliśmy do zwycięstwa. Jestem usatysfakcjonowany - cieszył się po meczu szkoleniowiec gospodarzy. Gintaras Krapikas natomiast szukał przyczyn porażki poza swoim zespołem. - Ciężko wygrać mecz z rywalem walczącym jak zranione zwierzę o przetrwanie, gdy podstawowy skrzydłowy, Tadas Klimavicius zostaje chory w hotelu a Kalnietis i Watson grają ze sporą gorączką.
Cibona Zagrzeb - Żalgiris Kowno 64:52 (16:16, 19:16, 12:13, 17:8)
(Tomas 14 (4x3), Vukusić 11 (2x3), Andrić 10, Rozić 10 - Begić 14, Pocius 9 (1x3), Watson 9 (12 zb.))
Bardzo ciekawe widowisko obejrzeli kibice w Stambule, gdzie miejscowy Fenerbahce Ulker zmierzył się z niepokonanym Montepaschi Siena. Gospodarze świetnie radzili sobie od pierwszych minut i prowadzili nawet po dwóch kwartach. Po zmianie stron jednak przebudził się Terrell McIntyre, który dotychczas w Eurolidze koncentrował się na konstruowaniu akcji, a w stolicy Turcji wreszcie zaprezentował się skutecznie w ataku, rzucając 25 punktów. - Jesteśmy zupełnie inną drużyną na wyjeździe, niż w domu, mamy trochę słabszą skuteczność, więc wygrana jest bardzo ważna. Brakowało nam dzisiaj pod koszem Ksystofa Lavrinovicia, stąd przegrane zbiórki. Ogólnie jednak nieźle radziliśmy sobie w ataku - powiedział po meczu Simone Panigiani, ciesząc się z czwartego zwycięstwa swoich podopiecznych na arenie międzynarodowej. - Gdybyśmy zebrali pięć czy sześć piłek więcej, albo trafili z dwa, trzy rzuty więcej, wygralibyśmy. Niestety tak się nie stało i to Włosi cieszą się z kolejnej wygranej. I w sumie zasłużenie, bo końcówkę rozegrali od nas lepiej - stwierdził natomiast Bogdan Tanjević, podkreślając że jeszcze żaden inny zespół w Eurolidze nie był tak blisko ogrania Montepaschi jak właśnie Fenerbahce Ulker.
Fenerbahce Ulker Stambuł - Montepaschi Siena 83:87 (30:21, 20:28, 11:16, 22:22)
(Kinsey 20 (2x3, 5 zb.), Greer 17 (1x3), Savas 14 (7 zb.), Preldzić 10 (5 zb.) - McIntyre 25 (5x3), Hawkins 15 (1x3, 6 as.), Domercant 12 (2x3), Sato 10 (1x3))
Pod koniec trzeciej kwarty ASVEL Villeurbanne wyszedł na prowadzenie 53:52 i kibice w hali Palau Blaugrana przecierali oczy ze zdumienia. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi, Katalończycy uporządkowali szyki w obronie i kolejną fazę meczu wygrali 12-2, a cały mecz zwyciężyli czternastu oczek. Ważne trójki rzucał Juan Carlos Navarro, spod kosza dobijał Boniface N’Dong, a całą grę prowadził Victor Sada. - Jestem zdenerwowany, że daliśmy sobie narzucić styl gry, choć trzeba oddać rywalom, iż prezentowali się dzisiaj naprawdę dobrze. Sumując, cieszą mnie dwa punkty, ale nie styl - powiedział Xavier Pascual, szkoleniowiec FC Barcelony. Jego opinię podzielał trener ASVEL, Vicent Collet - Przez trzy kwarty graliśmy naprawdę przyzwoicie, będąc równorzędnym przeciwnikiem dla bardziej utytułowanego przeciwnika, lecz w ostatniej części meczu wyszedł brak doświadczenia. Dla francuskiej drużyny 20 punktów i osiem zbiórek zdobył Ali Traore.
Regal FC Barcelona - ASVEL Villeurbanne 76:62 (19:22, 22:17, 17:14, 18:9)
(Mickeal 16 (1x3), Navarro 15 (3x3), N’Dong 12 (5 zb.) - Traore 20 (8 zb.), Dixon 11 (3x3), Lukauskis 9 (1x3))
1. | Montepaschi Siena | 8 | 4-0 | 338-252 | +86 |
---|---|---|---|---|---|
2. | Regal FC Barcelona | 8 | 4-0 | 316-250 | +66 |
3. | Fenerbahce Ulker Stambuł | 6 | 2-2 | 287-307 | -20 |
4. | Cibona Zagrzeb | 5 | 1-3 | 225-285 | -60 |
5. | Żalgiris Kowno | 5 | 1-3 | 257-277 | -20 |
6. | ASVEL Villeurbanne | 4 | 0-4 | 255-307 | -52 |
Grupa B:
Czwarte zwycięstwo w czterech meczach - taki jest bilans Unicaji Malaga w Eurolidze. Tym razem ekipa prowadzona przez Aito Garcię Renesesa wywiozła dwa punkty z Orleanu w starciu z tamtejszym Entente. - Początek meczu mieliśmy słaby, ale druga kwarta, wygrana przez nas piętnastoma punktami, pozwoliła nam odetchnąć i nabrać pewności siebie - wyjaśniał na konferencji prasowej szkoleniowiec hiszpańskiego zespołu i trudno mu nie przyznać racji. Wygrywając wyraźnie drugie dziesięć minut, Unicaja ustawiła sobie dalszy przebieg meczu i spokojnie kontrolowała tempo gry. 30 punktów dla zwycięzców zdobył Taquan Dean, na którego defensywa wicemistrza Francji w żaden sposób nie mogła znaleźć recepty. - Cóż, w pierwszej połowie zagraliśmy tragicznie w defensywie i potem staraliśmy się nadrobić stratę, lecz Unicaja to zbyt doświadczony zespół by wypuścić zwycięstwo z rąk w takiej sytuacji - powiedział trener Philippe Herve. Wśród jego podopiecznych podobać się mógł jedynie Ludovic Vaty, autor 15 punktów i 10 zbiórek.
Entente Orlean 45 - Unicaja Malaga 74:86 (13:12, 15:30, 27:28, 19:16)
(Vaty 15 (10 zb.), Doellman 14 (3x3), Covile 12 (7 zb.), Banks 10 (1x3) - Dean 30 (7x3), Welsch 13 (3x3, 5 zb.), Archibald 10 (5 zb.))
1. | Unicaja Malaga | 8 | 4-0 | 337-294 | +43 |
---|---|---|---|---|---|
2. | Olympiacos Pireus | 5 | 2-1 | 259-231 | +28 |
3. | Lietuvos Rytas Wilno | 5 | 2-1 | 219-229 | -10 |
4. | Efes Pilsen Stambuł | 4 | 1-2 | 235-237 | -2 |
5. | Partizan Belgrad | 4 | 1-2 | 209-220 | -11 |
6. | Entente Orlean 45 | 4 | 0-4 | 279-327 | -48 |
Grupa C:
Już po pierwszej kwarcie Maroussi Ateny miało jedenaście punktów straty do Caji Laboral Baskonia i choć grecka drużyna starała się gonić faworyzowanego rywala, sił starczyło im tylko na trzy kwarty. W ostatniej części meczu hiszpański zespół powiększył jeszcze przewagę do siedemnastu oczek i taką różnicą pokonał Ateńczyków. - Kiedy objęliśmy kilkupunktowe prowadzenie, chcieliśmy szybko je powiększyć i w dużej mierze nam to się udało. Preferuję zwyciężać dzięki defensywie, ale nie mam nic przeciwko takim meczom jak ten, kiedy wygrywamy dzięki ofensywie - tłumaczył na konferencji prasowej trener Caji, Dusko Ivanović, dodając, że cieszy go fakt, iż pięciu jego koszykarzy przekroczyło barierę 10 punktów, a najwięcej - 17 oczek - miał Kanadyjczyk Carl English. W barwach Maroussi 23 punkty zdobył uczestnik ostatniego EuroBasketu w Polsce, Kostas Kaimakoglou, lecz jego dobra postawa nie dała zwycięstwa gospodarzom. - Jeśli tylko jeden zawodnik stara się odmienić losy meczu, to nie ma tutaj nad czym debatować. To był nasz najgorszy mecz i musimy zdać sobie sprawę gdzie jesteśmy i z kim przychodzi nam się mierzyć - grzmiał po spotkaniu trener Georgios Bartzokas.
Maroussi Ateny - Caja Laboral Baskonia 86:103 (16:27, 30:25, 19:25, 21:26)
(Kaimakoglou 23 (2x3, 5 as.), Homan 14 (8 zb.), Lucas 14, Mavroeidis 10 (6 zb.) - English 17 (3x3, 5 as.), San Emeterio 16 (2x3), Teletović 16 (4x3), Eliyahu 12, Ribas 10 (2x3))
"Armia Czerwona" wraca do gry - koszykarze CSKA Moskwy po dwóch ostatnich porażkach tym razem zwyciężyli u siebie na parkiecie. Przegranym okazała się ekipa Olimpiji Lublana z Pawłem Kikowskim w składzie. Polak jak zwykle spędził na parkiecie śladowe ilości minut, a jego koledzy z zespołu nie nawiązali walki w utytułowanym rywalem. W drużynie gospodarzy świetny mecz zanotował Viktor Khryapa, który był bardzo blisko triple-double kończąc spotkanie z dorobkiem 10 oczek, ośmiu zbiórek i ośmiu asyst. 19 punktów rzucił za to Trajan Langdon i to właśnie głównie dzięki niemu CSKA już po pierwszej kwarcie miało kilkanaście oczek przewagi, którą utrzymało do końca. - Gramy coraz lepiej, ale to jeszcze nie to, czego oczekuję. Dobry mecz zagrał Viktor, który po kontuzji wraca do roli lidera, choć biorąc na siebie ciężar gry, popełnił kilka niepotrzebnych strat - wyjaśniał po ostatnim gwizdku sędziego Evgeni Pashutin, szkoleniowiec gospodarzy, a jego vis-a-vis na ławce Olimpiji, Jure Zdovc powiedział tylko - CSKA zasłużyło na zwycięstw, a my znaleźliśmy się w bardzo trudnym położeniu, choć uważam, że ten mecz był jednym z lepszych w tym sezonie. W jego drużynie 21 oczek rzucił Matt Walsh.
CSKA Moskwa - Union Olimpija Lublana 79:69 (30:15, 14:18, 20:21, 15:15)
(Langdon 19 (3x3), Siskauskas 18 (3x3), Khryapa 10 (1x3, 8 zb., 8 zb.), Ponkrashov 10 (1x3) - Walsh 21 (2x3), Bavcić 11 (2x3), Slokar 8, Vidmar 8)
1. | Caja Laboral Baskonia | 7 | 3-1 | 336-320 | +16 |
---|---|---|---|---|---|
2. | Lottomatica Rzym | 6 | 3-0 | 234-205 | +29 |
3. | CSKA Moskwa | 6 | 2-2 | 268-279 | -11 |
4. | Maccabi Tel Awiw | 5 | 2-1 | 237-205 | +32 |
5. | Maroussi Ateny | 4 | 1-2 | 217-224 | -7 |
6. | Union Olimpija Lublana | 4 | 0-4 | 302-351 | -49 |
Grupa D:
O meczu mistrza Polski z mistrzem Grecji piszemy więcej w osobnej relacji.
Asseco Prokom Gdynia - Panathinaikos Ateny 65:75 (13:25, 20:20, 11:20, 21:10)
(Jagla 17 (2x3, 7 zb.), Ewing 16 (4x3), Woods 15 (6 zb.), Logan 15 (1x3) - Nicholas 17 (5x3, 7 zb.), Peković 17 (5 zb.), Diamantidis 8 (1x3, 5 zb.), Shermadini 8 (5 zb.))
Żadnych złudzeń nie pozostawili koszykarze Realu Madryt w konfrontacji z EWE Baskets Oldenburg. Mistrz Niemiec był równorzędnym partnerem dla galaktycznej drużyny Ettore Messiny tylko przez kilka pierwszych akcji, lecz już po pierwszej kwarcie goście prowadzili dwunastoma punktami, a do przerwy nawet różnicą 21 oczek. Tendencja ta utrzymała się do ostatnich minut, a sześciu graczy klubu z Madrytu zakończyło mecz z dwucyfrowym wynikiem punktowym. Najwięcej, bo 18 oczek, rzucił Litwin Darjus Lavrinović, a jego rodak, Rimantas Kaukenas dodał sześć asyst. - To był mecz bliski ideału. Skuteczność w obronie i pomysłowość w ataku. Mamy przed sobą konkretny cel i zmierzamy do niego idąc prostą drogą. Życzyłbym sobie więcej takich spotkań - chwalił swoich podopiecznych po meczu Messina, a szkoleniowiec gospodarzy, Predrag Krunić nie mógł uwierzyć w to co, się stało. - Nie wiem jak to możliwe i chciałbym przeprosić naszych fanów za ten blamaż, który musieli obserwować. Chcę zapewnić, że koszykarze przygotowali się do meczu bardzo dobrze, lecz klasa rywala była po prostu niezaprzeczalna. Warto podkreślić, że goście zanotowali w tym meczu skuteczność 76 procent za dwa punkty!
EWE Baskets Oldenburg - Real Madryt 61:104 (16:28, 21:30, 13:27, 11:19)
(Foster 16 (4x3), Paulding 14 (2x3), Scekić 8 (6 zb.) - Lavrinović 18, Llull 14, Kaukenas 13 (1x3, 6 as.), Velicković 13, Bullock 10 (1x3), Prigioni 10 (1x3, 5 as.))
1. | Real Madryt | 7 | 3-1 | 359-287 | +73 |
---|---|---|---|---|---|
2. | Panathinaikos Ateny | 7 | 3-1 | 321-278 | +43 |
3. | Khimki Moskwa | 5 | 2-1 | 227-254 | -27 |
4. | EWE Baskets Oldenburg | 5 | 1-3 | 290-341 | -51 |
5. | Asseco Prokom Gdynia | 5 | 1-3 | 306-339 | -33 |
6. | Armani Jeans Mediolan | 4 | 1-2 | 229-233 | -4 |