4. kolejka Euroligi: Ważne zwycięstwo Maccabi, Olympiakos i Lietuvos łeb w łeb

Olympiacos Pireus i Lietuvos Rytas Wilno nadal gonią Unicaję Malaga w grupie B Euroligi. Grecki zespół w czwartkowy wieczór nie dał szans Efesowi Pilsen Stambuł, a mistrz Litwy pokonał Partizan Belgrad. Swój mecz wygrali także koszykarze Maccabi Tel Awiw, pozbawiając tym samym miana niepokonanej Lottomatikę Rzym. W czwartek zwyciężyła również ekipa Khimki Moskwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa B:

Po pierwszej połowie Lietuvos Rytas Wilno prowadził z Partizanem Belgard zaledwie pięcioma oczkami - 44:39 - więc o jakimkolwiek pewnym zwycięstwie drużyny gospodarzy mowy być nie mogło. Po zmianie stron jednak Aron Baynes zdominował grę bliżej kosza, a zza łuku co rusz trafiali Martynas Gecevicius (trzy trójki i 19 punktów) oraz Donatas Zavackas (cztery trójki i 13 oczek), więc przewaga litewskiej drużyny szybko wzrosła do 20 oczek. - To bardzo ważne zwycięstwo, bo Partizan to nasz bezpośredni rywal w walce o TOP 16. Wierzę, że praca jaką wykonujemy przyniesie wymarzony efekt - powiedział na konferencji prasowej zadowolony z trzeciej wygranej Rimas Kurtinaitis. Szkoleniowiec Partizana Belgrad, Dusko Vujosević podkreślał indolencję rzutową swoich podopiecznych, którzy w całym meczu zdobyli ledwie 56 oczek, a tylko siedem w trzeciej kwarcie. - Lietuvos zasłużył na wygraną, a my prezentowaliśmy się zbyt słabo, by móc myśleć o szczęśliwym dla nas zakończeniu. Przegraliśmy głównie przez nieskuteczność w ataku.

Lietuvos Rytas Wilno - Partizan Belgrad 78:56 (26:22, 18:17, 22:7, 12:10)

(Gecevicius 19 (3x3, 5 as.), Zavackas 13 (4x3), Baynes 12, Bjelica 12, Popović 10 (1x3, 5 as.) - Marić 16 (10 zb.), McCalebb 16 (2x3), Roberts 7 (6 zb.))

W ultraofensywnym spotkaniu Olympiacos Pireus pokonał Efes Pilsen Stambuł różnicą 15 oczek, a oba zespoły zdobyły razem prawie 200 punktów. Dla zwycięzców najwięcej rzucił Ioannis Bourousis - 23, choć o tylko trzy oczka mniej zanotował Linas Kleiza, a do tego zebrał 11 piłek. Ogółem aż dziesięciu koszykarzy z obu drużyn miało dwucyfrową zdobycz punktową, a wśród gości najskuteczniej prezentowali się Mario Kasun (double-double 15 punktów i 12 zbiórek) oraz Igor Rakocević (15). Gospodarze zwycięstwo zawdzięczają świetnej drugiej połowie, którą wygrali siedemnastoma punktami, zdobywając prawie 60 oczek. - Na początku moi koszykarze byli kłębkiem nerwów i w sumie nie wiem dlaczego. Po zmianie stron jednak wyszli na parkiet naładowani oraz żądni zwycięstwa i stąd taka zmiana, która dała nam dwa punkty - stwierdził po ostatnim gwizdku sędziego opiekun wygranej drużyny, Panayotis Iannakis. Jego vis a vis na ławce Efesu, Ergin Ataman nie krył rozczarowania z powodu trzeciej porażki. - Gdybyśmy w drugiej połowie grali tak jak w pierwszej, wynik byłby inny, ale niestety popełniliśmy niewybaczalne błędy, które bardzo utrudniają nam drogę do TOP 16. Podarowaliśmy zwycięstwo Olympiacosowi poprzez dziurawą defensywę.

Olympiacos Pireus - Efes Pilsen Stambuł 105:90 (24:27, 22:21, 30:21, 29:21)

(Bourousis 23 (2x3), Kleiza 20 (1x3, 11 zb.), Vasilopoulos 18 (4x3, 5 zb.), Schortsanitis 11, Vujcić 10 (5 as.) - Kasun 15 (12 zb.), Rakocević 15 (3x3), Thornton 13 (1x3), Tunceri 13 (3x3), Nachbar 10 (2x3, 6 zb.))

1.Unicaja Malaga84-0337-294+43
2. Olympiacos Pireus 7 3-1 364-321 +43
3. Lietuvos Rytas Wilno 7 3-1 297-285 +12
4. Efes Pilsen Stambuł 5 1-3 325-342 -17
5. Partizan Belgrad 5 1-3 265-298 -33
6. Entente Orlean 45 4 0-4 279-327 -48

Grupa C:

Na kilka sekund przed końcem czwartej kwarty Andrew Wisniewski uwolnił się z opieki obrońcy i rzutem za trzy przesądził o konieczności rozegrania dodatkowych pięciu minut. W dogrywce Ibrahim Jaaber (20 oczek i siedem zbiórek) starał się jak mógł, wymusił nawet piąty faul wspomnianego Wisniewskiego, lecz nie był w stanie zapewnić swojej drużynie kolejnej wygranej. Maccabi Tel Awiw pokonało zatem niepokonaną dotychczas Lottomatikę Rzym, a ojcem zwycięstwa należy określić Alana Andersona, który zdobył 27 oczek. Nie można jednak pominąć roli Chucka Eidsona, który trafił decydujące dwa rzuty wolne. - Jestem usatysfakcjonowany, że w tak gorącym spotkaniu zdołaliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. W trzeciej kwarcie przegrywaliśmy już prawie dziesięcioma punktami, ale jednak potrafiliśmy dogonić rywala i zadać w dogrywce decydujący cios - mówił na po ostatnim gwizdku sędziego Pini Gershon, trener Maccabi. Nando Gentile natomiast tłumaczył: - Moi gracze chyba myśleli, że skoro wygrali trzy wcześniejsze mecze, to teraz każdy będzie się przed nimi pochylał. Maccabi się nie pochyliło i pokazało nam, że mamy jeszcze sporo pracy. To dla nas ważna lekcja.

Lottomatica Rzym - Maccabi Tel Awiw 90:92 po dogrywce (17:17, 16:18, 26:16, 14:22, 17:19)

(Winston 21 (4x3), Jaaber 20 (3x3, 7 zb.), Hutson 14, Minard 13 (1x3) - Anderson 27 (2x3), Eidson 14 (1x3, 8 zb.), Wisniewski 13 (1x3, 6 as.), Perkins 11)

1.Maccabi Tel Awiw73-1329-295+34
2. Lottomatica Rzym 7 3-1 324-297 +27
3. Caja Laboral Baskonia 7 3-1 336-320 +16
4. CSKA Moskwa 6 2-2 268-279 -11
5. Maroussi Ateny 5 1-3 303-327 -24
6. Union Olimpija Lublana 4 0-4 285-327 -42

Grupa D:

Choć to gospodarze, Armani Jeans Mediolan nadawali ton grze przez trzy kwarty, na koniec meczu lepsi okazali się przyjezdni z Moskwy. Zawodnicy Khimki lepiej rozpoczęli ostatnią odsłonę, wychodząc na prowadzenie 59:50, lecz gospodarze dzięki Michaelowi Finley'owi (19 oczek w całym meczu) doszli rywala do stanu 67:69. Gdy na zegarze pozostawało około piętnaście sekund do końca, Amerykanin fatalnie spudłował, a Vitali Fridzon dwoma rzutami wolnymi ustalił wynik spotkania. To jednak nie Rosjanin, ale Keith Langford (17 oczek) i Kelly McCarty (14) stanowili o sile moskiewskiej ekipy w tym pojedynku. - Cieszę się, że wygraliśmy, choć styl pozostawia dużo do życzenia. Przecież zdobyliśmy zaledwie 12 punktów rzutami za dwa, a aż 42 rzutami z dystansu. Takie rzeczy rzadko się dzieją, dlatego zwycięstwo jest tym bardziej cenne - powiedział Sergio Scariolo, trener ekipy z Moskwy. Piero Bucchi zdobył się na lakoniczne stwierdzenie: - W meczach takich jak ten decydują detale, a my popełniliśmy zbyt wiele strat, by myśleć o zwycięstwie.

Armani Jeans Mediolan - Khimki Moskwa 68:72 (19:16, 16:15, 15:18, 18:23)

(Finley 19 (4x3), Maciulis 11 (2x3), Mordente 11 (2x3) - Langford 17 (2x3), McCarty 14 (4x3), Cabezas 12 (3x3))

1.Real Madryt 73-1359-287+72
2. Panathinaikos Ateny 7 3-1 321-278 +43
3. Khimki Moskwa 7 3-1 299-322 -23
4. Armani Jeans Mediolan 5 1-3 297-305 -8
5. Asseco Prokom Gdynia 5 1-3 306-339 -33
6. EWE Baskets Oldenburg 5 1-3 290-341 -51
Źródło artykułu: