Legia uciekła spod topora. Jedna z rewelacji sezonu prawie dopadła gospodarzy

PAP / Leszek Szymański / Loren Jackson
PAP / Leszek Szymański / Loren Jackson

Christian Vital po raz kolejny poprowadził Legię Warszawa do zwycięstwa na parkietach Orlen Basket Ligi. Po I połowie wydawało się, że gospodarze odniosą pewny triumf, ale po zmianie stron mocno się rozluźnili. Ostatecznie wygrali jednak 93:86.

Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy była bardzo mocna. Podopieczni trenera Marka Popiołka zdobyli w tej części aż 61 punktów, popisową ofensywę prezentując zwłaszcza w kwarcie numer dwa, w której to Legia zaaplikowała przyjezdnym 35 punktów.

W ataku gospodarzy prowadził nie kto inny, jak Christian Vital. Z dobrej strony prezentował się także Tyran de Lattibeaudiere. Legia przystępowała do drugiej części spotkania, prowadząc 26:19 i to tak naprawdę wtedy zaczęła prezentować się świetnie w ataku.

W zasadzie po dwudziestu minutach gospodarze powinni prowadzić już 63:42, ale sędziowie orzekli, że w ostatniej akcji pierwszej połowy Loren Jackson popełnił błąd podwójnego kozłowania zanim zdobył punkty.

ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz: Lewandowski? Był dobrym duchem drużyny, nie histeryzował

Mimo wszystko zaliczka wypracowana przed zmianą stron pozwoliła legionistom z wielkim spokojem przystępować do kolejnej odsłony piątkowego starcia. Pewne rozluźnienie na przestrzeni trzeciej i czwartej kwarty spowodowało jednak, że na sześć i pół minuty przed końcem spotkania było już tylko 78:71.

Marek Popiołek poprosił wówczas o przerwę, ale czas dla gospodarzy na niewiele się zdał, bo dąbrowianie poszli za ciosem. Marc Garcia oraz Nico Carvacho sprawili, że na 4,5 minuty przed końcem było zaledwie 78:77. Wydawało się wtedy, że kwestią czasu pozostaje to, kiedy goście dopadną Legię, ale tę uratował obwodowy tercet.

Po chwilowym przestoju obu drużyn (dużo dłuższa była to pauza miejscowych) Legię z letargu wybudził Jackson, a następnie trójki trafili Vital oraz Raymond Cowels i zrobiło się 86:81. Wydawało się, że to już koniec emocji, ale MKS nie rezygnował. Mimo wszystko podopieczni Borisa Balibrei nie byli w stanie już odwrócić losów starcia.

Legia Warszawa - MKS Dąbrowa Górnicza 93:86 (26:19, 35:23, 11:16, 21:28)
Legia:

Christian Vital 23, Tyran De Lattibeaudiere 15, Aric Holman 10, Loren Jackson 10, Michał Kolenda 8, Grzegorz Kulka 8, Josip Sobin 8, Marcel Ponitka 6, Raymond Cowels 6, Dariusz Wyka 2.

MKS: Nicolas Carvacho 21 (12 zb.), Marc Garcia 14, Tayler Persons 11 (10 as.), Dominik Wilczek 8, Xeyrius Williams 7 (10 zb.), Dawid Słupiński 6, Lovell Cabbil 5, Maciej Kucharek 2, Błażej Kulikowski 0.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 Trefl Sopot 45 31 14 3809 3560 76
2 King Szczecin 44 28 16 3877 3656 72
3 WKS Śląsk Wrocław 41 23 18 3253 3373 64
4 Anwil Włocławek 35 25 10 2999 2719 60
5 PGE Spójnia Stargard 40 19 21 3261 3192 59
6 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 35 21 14 3060 2825 56
7 Legia Warszawa 34 20 14 2918 2825 54
8 MKS Dąbrowa Górnicza 34 17 17 3231 3119 51
9 Polski Cukier Start Lublin 30 16 14 2720 2707 46
10 Dziki Warszawa 30 16 14 2347 2382 46
11 Icon Sea Czarni Słupsk 30 14 16 2332 2395 44
12 Arriva Polski Cukier Toruń 30 13 17 2428 2520 43
13 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 9 21 2452 2753 39
14 Tauron GTK Gliwice 30 9 21 2577 2729 39
15 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 8 22 2468 2737 38
16 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 30 5 25 2413 2653 35

Czytaj także:
Aigars Skele wrócił do gry >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty