Mistrzom Polski do szczęścia zabrakło dosłownie... setnych sekundy! Darryl Woodson trafił za trzy z rogu boiska po podaniu Andrzeja Mazurczaka, ale po weryfikacji sędziów okazało się, że Amerykanin miał jeszcze piłkę w rękach, kiedy na zegarze meczowym wybiły liczby 0,0. Woodson oddał rzut za na zwycięstwo dosłownie dwie, trzy setne sekundy po czasie.
Wcześniej Legię na prowadzenie, niespełna cztery sekundy przed końcem spotkania, wyprowadził Loren Jackson. Gracz warszawian trafił z półdystansu i zepsuł spektakularny powrót Kinga.
Spektakularny, bo szczecinianie odrobili aż osiem punktów w niewiele ponad trzy minuty. Było 80:72 dla warszawian. A King po dwóch celnych wolnych Zaca Cuthbertsona prowadził 84:83.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak
Legię do bardzo ważnego zwycięstwa poprowadził właśnie Jackson, autor 18 punktów. Aric Holman miał 14 oczek, a Josip Sobin 12. Co bardzo istotne, goście w całym meczu popełnili tylko dziewięć strat.
King trafił aż 13 na 22 oddane rzuty za trzy. Świetnie radził sobie w czwartej kwarcie, którą wygrał 32:21, ale straty poniesionej w trzeciej odsłonie (12:22), okazały się finalnie zbyt duże.
Gospodarzom na nic zdały się popisy Mazurczaka. Generał Kinga w 35 minut zapisał przy swoim nazwisku 16 punktów, osiem zbiórek i siedem asyst. Tony Meier i Kacper Borowski dorzucili po 11 oczek.
Legia po tej wygranej ma bilans 17-11 i ma szanse na TOP4. Jest aktualnie właśnie na czwartej lokacie. King na 28 meczów, wygrał 18 i jest jeszcze trzeci.
Wynik:
King Szczecin - Legia Warszawa 84:85 (15:26, 25:16, 12:22, 32:21)
King: Andrzej Mazurczak 16, Kacper Borowski 11, Tony Meier 11, Darryl Woodson 10, Morris Udeze 9, Matt Mobley 8, Michale Kyser 5, Przemysław Żołnierewicz 4.
Legia: Loren Jackson 18, Aric Holman 14, Josip Sobin 12, Tyran De Lattibeaudiere 11, Christian Vital 10, Kolenda 7, Grzegorz Kulka 6, Marcel Ponitka 4, Raymond Cowels Iii 3.
Zobacz także:
Świetna energia od rezerwowych zapewniła ligowy byt
Jej kariera stanęła na zakręcie. Podjęła ryzyko i opłaciło się. Powalczy o marzenia