Konfrontacja obu drużyn określana była mianem hitu kolejki - pierwsze dwie kwarty tylko to potwierdzały, po przerwie jednak przyjezdni zaczęli grać jak natchnieni, a indywidualne akcje liderów Znicza nie przynosiły większych zmian.
Gospodarze do tego meczu podeszli mocno skoncentrowani i nic sobie nie robili z tego, że toczą walkę z aspirującym w "pudło" Anwilem. Pewnie rozpoczął akcją 2+1 Bartosz Sarzało, jednak jeszcze szybciej rzutem zza lini 6.25 odpowiedział Bartłomiej Wołoszyn. Po tych dwóch szybkich zdobyczach punktowych obie ekipy wzięły się za grę w obronie - żadnej ze stron przez ponad trzy minuty nie udawało trafić do kosza. Kolejne minuty przynosiły jednaj już zmiany i równo w połowie pierwszej odsłony po dwóch akcjach środkowego Znicza - Johna Williamsona Znicz prowadził 9:4. Widząc niemoc swoich graczy, trener Igor Griszczuk skorzystał z przysługującej mu przerwy. Po krótkiej, lecz mocnej reprymendzie przyjezdni wzięli się za grę. W końcu zaczął grać Nikola Jovanovic, który najpierw trafił "trójkę", a w kolejnych akcjach dobrze prezentował się pod koszem. Na 1. minutę przed zakończeniem tej części meczu Anwil wyszedł na prowadzenie (12:11), jednak sama końcówka należała do miejscowych. Wynik pierwszej kwarty ustalił Williamson, trafiając równo z syreną 16:12.
Drugą "dziesiątkę" rozpoczął celnym rzutem zza linii 6.25 Keddrick Mays, ten sam wyczyn skopiował również w 14. minucie meczu i tym samym jego zespół prowadził 28:18. Jarosławianie w tym czasie korzystali z błędów w defensywie gości, jednak nie potrafili wyjść na większe prowadzenie. Tuż przed przerwą dobre akcje Alexa Dunna i Kamila Chanasa pozwoliły zniwelować straty Anwilu do 6."oczek" 28:34.
Po zasłużonym odpoczynku sygnał do odrabiania strat dał Andrzej Pluta trafiając za trzy punkty. Gracze znad Sanu nie dawali jednak za wygraną, bowiem tym samy odpowiedział Mays, a dwa punkty dorzucił Bartosz Sarzało. Przełom, który nastąpił to kontrowersyjny faul techniczny rozgrywającego Znicza - Maysa. Andrzej Pluta wykorzystał przysługujące mu dwa rzuty osobiste a w kolejnej akcji przy rzucie za trzy był faulowany i tym razem trzykrotnie trafił osobiste. Po 23. minutach gry Znicz prowadził już tylko 39:36. Gospodarze widząc szybko zbliżających się rywali postanowili jeszcze szybciej znów osiągnąć bezpieczny dystans. Szybko i z nieprzygotowanych pozycji oddawane rzuty graczy z Jarosławia nie znajdywały jednak drogi do kosza - przyjezdni skrzętnie to wykorzystywali i w 27. minucie prowadzili już po 7. punktach z rzędu Dru Joyca 48:41. Prowadzenie zespołu z Kujaw było by jeszcze bardziej okazalsze gdyby nie Dawid Witos, który w samej końcówce najpierw trafił za trzy a później wjechał pod kosz i tym samym ustalił wynik po trzech kwartach 48:54.
Wydawało się, że Jarosławianie wracają na właściwy tor - niestety tak się nie stało. 4. punkty Wołoszyna, 2. Joyca i Jovanowica przy 4. zdobytych przez gospodarzy spowodowało, że 34. minucie Anwil prowadził 62:52. Gdy w kolejnej akcji "trójkę" trafił Jovanovic - wiadomo było, że podopieczni Dariusza Szczubiała raczej nie odrobią już strat. W ostatnich 180. sekundach za niwelowanie dystansu wziął się Jeremy Chappel, jednak Andrzej Pluta i spółka grając już ze znaczącą zaliczką trafiali nieprawdopodobne rzuty. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości 77:60.
Znicz Jarosław - Anwil Włocławek 60:77 (16:13, 18:15, 14:26, 12:23)
Znicz: J. Williamson 18, J. Chappell 15 (1), K. Mays 12 (4), D. Witos 7 (1), B. Sarzało 5, A. Mikołajko 2, T. Zabłocki 1, A. Misiewicz 0
Anwil: A. Pluta 16 (3), N. Jovanović 16 (2), D. Joyce 15 (2), B. Wołoszyn 15 (1), R. Sullivan 5, W. Barycz 4, K. Chanas 4, A. Dunn 2, W. Glabas 0