W ostatniej chwili przed środowym pojedynkiem z Turem rozgrywający Rosy Piotr Kardaś zgłosił trenerowi swoją niedyspozycję. Okazało się, że stan zapalny, który pojawił się w kolanie Kardasia może go wykluczyć z gry nawet na kilka tygodni. - Nie było sensu, żeby ryzykować pogłębienie się urazu, bo potem moja absencja mogłaby potrwać znacznie dłużej - tłumaczy zainteresowany.
Jego absencja w zespole nie oznaczała oczywiście katastrofy, bowiem do gry aż pali się Tomasz Wróbel. A że nie pozostaje daleko w tyle za playmakerem udowodnił pewnie rozdając piłki w kluczowych momentach, co więcej, samemu trafiając zza linii 6,25 m.
Gdyby i tego było mało, do gry w meczu pucharowym wrócił także po długiej przerwie trener Piotr Ignatowicz. I jak na dość długi rozbrat z rytmem meczowym, nie zapomniał jak należy przymierzać z dystansu. Trzy razy po jego rzutach na świetlnej tablicy stan Rosy powiększał się o trzy "oczka".
O tym, że szkoleniowcy Rosy nie myślą wyłącznie o obecnym sezonie, ale wybiegają już w przyszłość, niech świadczy fakt, że do zespołu dokooptowali Jakuba Garbacza, zawodnika UKS-u 40 Radom. 15-latek od niedawna jest czołowym graczem reprezentacji Polski. W piątek wyjedzie z nią na turniej do Hiszpanii, gdzie obok Polski zagrają ekipy Rosji, Portugalii, Turcji, Włoch czy Słowenii. - To gracz z dobrze ułożonym rzutem, niezły motorycznie i chyba najważniejsze, że rozumiejący koszykówkę - komplementuje młodego zawodnika trener Rosy. - Jeśli jeszcze troszkę urośnie, popracuje z nami więcej, to mimo bardzo młodego wieku widzę go w przyszłym sezonie w pierwszym zespole, mam nadzieję w I lidze - dodaje z rozbrajającą szczerością.