Obie drużyny rozpoczęły spotkanie niemrawo. Zarówno koszykarze Polpharmy jak i Polonii 2011 nie bardzo wiedziały co grać w ofensywie. W efekcie czego doszło do wielu nieprzemyślanych akcji, które kończyły się niecelnym rzutem. Podopieczni Mladena Starcevicia próbowali gry daleko od kosza, ale nie przynosiło to zamierzonych efektów. Dwukrotnie zza łuku pudłował Leszek Karwowski, który początek miał fatalny. Gdy nastąpiło już przełamanie nieco lepiej prezentowali się miejscowi zawodnicy, którzy grali mniej dynamicznie, ale częściej umieszczali piłkę w koszu. Dobrze grał Tony Weeden, który wyprowadził Polpharmę na prowadzenie. Końcówka inauguracyjnej partii była znakomita w wykonaniu "Kociewskich Diabłów", którzy niemalże momentalnie odskoczyli od swojego przeciwnika. Gracze ze stolicy nie mogli przełamać swojego impasu, co sprawiło że po 10 minutach przegrywali oni różnicą 11 punktów.
W drugiej kwarcie beniaminek PLK wyglądał już nieco lepiej. Pod koszem w końcu pojawili się Rafał Bigus i Leszek Karwowski, zaś Dardan Berisha w końcu zaczął trafiać. Lepsza postawa doprowadziła do zredukowania strat. Koszykarze Polonii 2011 zbliżyli się na odległość 5 oczek, ale im bliżej było końca pierwszej połowy, tym lepiej radzili sobie miejscowi zawodnicy. Znakomite było wejście Urosa Mirkovicia, który zbierał, asystował, a co najważniejsze trafiał, nawet z dystansu. Dobre wejście miał również Mitar Trivunović. Tym samym podopieczni Miliji Bogicevicia ponownie odskoczyli od swojego przeciwnika. Wielkim mankamentem przyjezdnych był jednak chaos w ofensywie, a w konsekwencji aż 10 strat w 20 minut.
Po przerwie nie było już widać przewagi gospodarzy, tak jak to miało miejsce w pierwszej "ćwiartce". Głównie z tego powodu, że mniej widoczny był Weeden. Najlepszy strzelec Polpharmy nie mógł się wstrzelić. Sprawiło to, że znacznie większa odpowiedzialność spoczywała na pozostałych zawodnikach. Nie zawiódł Łukasz Majewski, a całkiem nieźle prezentował się także Brody Angley. Koszykarze Starcevicia grali jednak bardziej poukładaną grę, zespołową, która przynosiła efekty, pomimo nadal wielkiej ilości strat. Berisha, który w poprzednich spotkaniach był najskuteczniejszym graczem Polonii 2011, skupił się na kreowaniu innych. Często włączany do gry był Karwowski, w drugiej połowie był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem gości. Polpharma skutecznie powstrzymała jednak natarcie rywala. Ostatecznie na 10 minut przed końcem zawodów było 58:49.
Ostatnia partia to wręcz męka dla gospodarzy. "Farmaceuci" kompletnie nie mieli pomysłu na grę. Duży wpływ miała jednak na to taktyka trenera Bogicevicia, który zdecydował się na granie szerokim składem. Stołeczny klub nie miał jednak zamiaru się poddawać i nadal próbował walczyć. Polonia 2011 momentami przegrywała już tylko 2 punktami, ale dzięki punktom Patricka Okafora (11 oczek w meczu), "Kociewskie Diabły" zdołały oddalić się od oponenta. Mecz zakończył się wygraną Polpharmy 72:69.
72:69
(23:12, 16:17, 19:20, 14:20)
Polpharma: Weeden 16, Majewski 15, Okafor 11, Angley 8, Kulig 7, Mirković 7, Dąbrowski 5, Trivunović 3, Ochońko 0.
Polonia 2011: Karwowski 19, Bigus 10, Berisha 10, Jankowski 8, Śnieg 7, Lewandowski 5, Pamuła 5, Popiołek 3, Linowski 0.