One woman show w Arenie Gorzów. "To taki fundament, na którym będziemy budować"

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: trener Dariusz Maciejewski i Shatori Kimbrough-Walker
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: trener Dariusz Maciejewski i Shatori Kimbrough-Walker

Shatori Walker-Kimbrough wróciła do Gorzowa w wielkim stylu. W meczu miejscowego InvestInTheWest Enea z LDLC Asvel Feminin Lyon zdobyła aż 33 punkty. Jej zespół przegrał jednak 63:73.

Z przebiegu całego spotkania to i tak niski wymiar kary dla Akademiczek, które potrafiły przegrywać w środę ponad 20 punktami. - Jestem trochę rozczarowana, bo za każdym razem, kiedy wychodzę na boisko, to chcę wygrać, rywalizować. Nasz zespół wykonał naprawdę dobrą robotę. Stawiałyśmy opór, traciłyśmy wiele punktów, ale walczyłyśmy. Poprawiłyśmy defensywę, weszły rezerwy z ławki, które dały nam dużo energii. Moje koleżanki dobrze mi podawały i dawały dobre zasłony. Defensywnie dobrze wypadłyśmy w statystykach jako drużyna i to się liczy - mówiła po spotkaniu amerykańska rzucająca.

Gorzowska drużyna zaledwie kilka dni temu ściągnęła do siebie Shatori Walker-Kimbrough, która grała już w AZS-ie w sezonie 2020-2021. - Poprzednio, gdy grałam w Gorzowie, panował COVID, grałyśmy w innej hali i nie można było tam wpuścić kibiców. Całe miasto było jak wyłączone, nie mogłam nigdzie wyjść, np. do sklepu czy restauracji. Teraz, kiedy wróciłam, mamy nową arenę, trybuny są wypełnione, a miasto jest wspaniałe. Zostałam dobrze przyjęta - przyznała zawodniczka.

InvestInTheWest Enea Gorzów Wielkopolski do przerwy przegrywały 26:47 z Lyon Asvel Feminin. W dalszej fazie potrafiły jednak zmniejszyć stratę do zaledwie 7 punktów i były bardzo bliskie sprawienia niespodzianki. - W przerwie trener po prostu powiedział nam, żebyśmy grały mocniej. Rywalki nas naciskały, grały bardzo agresywnie i sprawiały, że nie czułyśmy się komfortowo. Musiałyśmy zrobić to samo. To sobie powiedziałyśmy w przerwie i myślę, że zrobiłyśmy dobrą robotę w drugiej połowie - stwierdziła koszykarka z WNBA.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska kulturystka oczarowała fanów. Przesłała pozdrowienia z Korei

Walker-Kimbrough na przygotowanie do tego pojedynku nie miała zbyt wiele czasu, co wiążę się również ze słabszym zgraniem z resztą zespołu. - Chemia w zespole wymaga czasu. Miałam dopiero dwa treningi. To był mój pierwszy mecz z zespołem. Jestem podekscytowana. Mamy październik i długi sezon przed sobą. Nie wygrałyśmy, ale pokazałyśmy, że potrafimy walczyć. To taki fundament, na którym będziemy budować - powiedziała po starciu w Women EuroCup.

- Jest wspaniała i duża. Zgubiłam się w niej we wtorek. Nie wiedziałam, gdzie jest szatnia. Trener Maciejewski powiedział mi, że był asystentem architekta tej hali. Wszystko wygląda tu wspaniale - dodała, zapytana o Arenę Gorzów.

W rozgrywkach europejskich jak i w Orlen Basket Lidze Kobiet istnieją ograniczenia dotyczące zestawiania składu, m.in. przepis o dwóch Amerykankach. 29-latka jest już trzecią obok Kennedy Brown i Lauren Hansen. Ta ostatnia nie zagrała w środę. A jak będzie w kolejnych spotkaniach? - Nie jestem pewna, jak to będzie przy obowiązujących przepisach. Ja przyszłam tutaj walczyć, a resztę zostawiam trenerom. To ich praca. Dam z siebie wszystko, aby zespół wygrywał - podsumowała Shatori Walker-Kimbrough.

O sytuacji Hansen wypowiedział się także Dariusz Maciejewski. - Jest jeszcze w zespole. Trzeba po prostu grać. Ona ćwiczy z nami regularnie. Zobaczymy, jak to będzie. Nie ma co tu dywagować - skwitował.

Jak szkoleniowiec ocenił spotkanie z francuską ekipą? - To jest taki sygnał, że musimy grać zdecydowanie agresywniej. Nie możemy się bać, bo żeśmy wyszli wystraszeni. Do przerwy rywalki robiły co chciały. Prawie 50 punktów straconych. Lyon zagrał to, czego się spodziewałem. Tak wygląda u nich koszykówka. Napędzają, bo mają kim. Jak nie trafią, to jest komu zebrać piłkę. To zespół bardzo mocny i doświadczony, mimo młodego wieku niektórych koszykarek. W tej końcówce nie pękły. Były naciskane, ale wiedziały, co mają zrobić i na kogo zagrać - relacjonował.

- Później, po rozmowie w szatni, nie było wyjścia. Musimy szanować wszystkich dookoła, kibiców i musimy walczyć. Bez walki nie da się wygrywać w koszykówkę. Uniknęliśmy potem prostych strat, doszliśmy na siedem punktów, mieliśmy jeszcze szansę rzutową. Byliśmy w grze i w pewnym momencie dużo nie brakowało, ale ten zespół jest po prostu klasowy - dodał.

Liderkami drużyny z Lyonu były Dominique Malonga (16 punktów), Juste Jocyte i Julie Wojta (po 15). - Na każdej pozycji są gracze, którzy nie przestraszą się i to było widać, mimo że taka Jocyte to młodziutka dziewczyna, Litwinka, ale jest to najlepsza zawodniczka młodego pokolenia w Europie. Jest tam jeszcze kilka bardzo fajnych osób. Malonga ma 19 lat, a to jest pierwsza piątka reprezentacji Francji w tej chwili. Tak patrząc na nią zatęskniłem, bo tak powinna wyglądać nasza gra w układzie z Soares. Mielibyśmy przewagę pod koszem i można by było budować ciekawsze akcje na izolacje, a zespoły przeciwne miałyby problem - przyznał trener.

Maciejewski spośród swoich podopiecznych był pod wrażeniem występu Walker-Kimbrough, ale docenił też Wiktorię Kuczyńską. Zapowiedział także reorganizację gry pod Amerykankę. - W pewnym momencie kończy się taktyka. Zespół był dobrze przygotowany, dobrze zeskautował nas i nasze gry. Wtedy zostają indywidualności i w tym przypadku ta największa chyba była po naszej stronie. Najważniejsze, że Shatori jest po pierwszym meczu i zagrała koncertowo. Jest liderem. Dzięki niej żeśmy się jakoś trzymali. Później włączyliśmy drugi bieg i zaczęliśmy lepiej bronić. Sygnałem była Wiki Kuczyńska. Tak trzeba to wykorzystywać i tak będziemy musieli grać, bo inaczej będziemy mieli wielkie problemy - zakończył.

Klaudia Gertchen z kolei przypomina, że w EuroCup gra się dwumecze i każdy punkt się liczy. - Cieszy to, że wróciłyśmy na 10 punktów. Z dnia na dzień trenujemy coraz ciężej, coraz lepiej i coraz bardziej się zgrywamy ze sobą. Jesteśmy drużyną! - powiedziała skrzydłowa gorzowianek.

PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów teraz wróci do OBLK. Już w niedzielę Akademiczki podejmą Energę Toruń.

Komentarze (0)