Spurs i Sochan bez trenera. Wiadomo, kto go zastąpi

Getty Images / Alex Goodlett / Gregg Popovich
Getty Images / Alex Goodlett / Gregg Popovich

San Antonio Spurs czekają teraz dwa wyjazdowe mecz. Wiadomo, że Teksańczyków nie poprowadzi w nich pierwszy trener zespołu, Gregg Popovich.

Problemy zdrowotne znanego i szanowanego w koszykarskim środowisku trenera zaczęły się już przed ostatnim, sobotnim meczem San Antonio Spurs przeciwko ekipie Minnesota Timberwolves. Wtedy na stanowisku head coacha zastąpił go dotychczasowy asystent, Mitch Johnson.

Jak przekazał Shams Charania z ESPN, Johnson ma przejąć obowiązki pierwszego trenera na dłużej. Jak na razie, przez czas nieokreślony.

Klub dba o zdrowie swojej legendy. 75-letni Gregg Popovich nie bierze udziału w podróży Spurs do Los Angeles, na pewno opuści też mecz w Houston z Rockets.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent

- Mitch wykonał świetną robotę - powiedział po sobotnim meczu w rozmowie z mediami rozgrywający Spurs, Chris Paul. - Myślę, że cały nasz sztab trenerski stanął na wysokości zadania. W tej lidze różne rzeczy dzieją się nieustannie, zarówno wśród graczy, jak i trenerów. W takiej sytuacji kolejny w kolejce wchodzi do gry. Szacunek dla Mitcha za świetny występ - podkreślał Paul.

Popovich jest rekordzistą NBA z 1,390 zwycięstwami w sezonie regularnym oraz kolejnymi 170 wygranymi w fazie playoff, a także pięcioma mistrzostwami NBA. To już jego 29. sezon, od samego początku kariery cały czas związany z San Antonio.

Geniusz koszykówki

75-latek cieszy się olbrzymim szacunkiem w świecie sportu. - Pop jest najlepszym trenerem, z jakim kiedykolwiek pracowałem. Jego zdolność do zarządzania ludźmi i budowania kultury zespołu jest niezrównana - tak jeszcze niedawno charakteryzował go szkoleniowiec Golden State Warriors, Steve Kerr.

- Popovich to geniusz koszykówki. Jego drużyny zawsze grają z dyscypliną i inteligencją, co jest odzwierciedleniem jego trenerskiej filozofii - o Popovichu mówił natomiast LeBron James.

Komentarze (0)