Echa meczu Stal - Energa Czarni: Chorzy są najlepsi

Po sobotnich zawodach rozegranych w Stalowej Woli pomiędzy miejscową Stalą a Energą Czarnymi Słupsk prezes sportowej spółki akcyjnej Stal Stalowa Wola SA. Jacek Faraś wręczył statuetki dla najlepszych graczy obu ekip. Nagrodzeni zostali Jarryd Loyd ze Stali i Marcin Sroka z Energi Czarnych. Obaj nie byli w pełni sił w tym meczu, a mimo to zagrali bardzo dobrze.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Choroba im pomogła

Energa Czarni Słupsk od początku sezonu trapiona jest kontuzjami. Do USA leczyć kontuzję wyjechał Chris Daniels, który był jednym z liderów drużyny z Pomorza. Nie wiadomo kiedy i czy ten zawodnik wróci jeszcze do Słupska. W Stalowej Woli nie zagrał także Alex Harris, który był na ławce rezerwowych, ale na parkiecie nie pojawił się z powodu skręconej kostki. Zagrał natomiast chory Marcin Sroka, który był motorem napędowym Energi Czarnych w potyczce ze Stalą. W Stalówce natomiast z chorobą i problemami ze stawem skokowym zmagał się Jarryd Loyd, który podobnie jak Sroka był najlepszym graczem swojego zespołu. Obaj dostali także statuetki dla najlepszych graczy spotkania w obu ekipach. - Przepraszam za mój głos, ale jestem chory. Nadal odczuwam skutki urazu stawu skokowego i trochę mnie jeszcze boli. Bieganie za Tyronem Brazeltonem na pewno mi nie pomogło. Przyłożę jednak lód i będzie wszystko w porządku - mówił na konferencji prasowej rozgrywający zielono-czarnych.

Znowu rzuty wolne

Od kilku sezonów nie tylko problemy w trzeciej kwarcie, ale i rzuty wolne są mankamentem Stali Stalowa Wola. O ile w sobotnim pojedynku z Energą Czarnymi Słupsk do przerwy skuteczność z rzutów osobistych była bardzo dobra 9 na 11 celnych, to w drugiej odsłonie spotkania było już znacznie gorzej. Stalowcy w ciągu drugich 20 minut trafili również 9 razy za jeden punkt, ale prób mieli aż 19. Cały mecz zakończyli ze skutecznością 60 proc. z tego elementu gry. - Wróciliśmy niestety do tej naszej słabszej dyspozycji na linii rzutów wolnych. Wydawało mi się, że po ostatnim meczu wszystko już wróciło do normy. W drugiej części spotkania wykonywaliśmy je na bardzo niskiej skuteczności. Nie wiem z czego to się wzięło. Być może z przemęczenia, albo przez nerwy - mówił po zawodach opiekun beniaminka z Podkarpacia Bogdan Pamuła.

Tragiczne sędziowanie

Po raz kolejny w Stalowej Woli na parkiecie nie radzili sobie arbitrzy. Praktycznie przez całe spotkanie podejmowali bardzo dziwne decyzje, z reguły na niekorzyść gospodarzy. Kilkakrotnie swoje niezadowolenie wyrażała publiczność w hali w Stalowej Woli. Sędziowie pozostawali niewzruszeni. Swoimi decyzjami wprowadzali sporo nerwowości w poczynania obu ekip. Wydaje się, że trzech arbitrów to jeszcze za mało, aby ligowe zawody obsługiwane były bez żadnych zarzutów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×