"Sytuacja jest dramatyczna". Sztab bez umów, zawodniczki bez pieniędzy. Oto mistrz Polski

Materiały prasowe / FIBA / Emma Cannon w akcji
Materiały prasowe / FIBA / Emma Cannon w akcji

KGHM BC Polkowice tonie niczym okręt na oceanie. Klub nie ma pieniędzy, sztab drużyny pracuje bez umów, a zawodniczki mogą pakować walizki. "W każdej chwili każda zawodniczka ma prawo opuścić drużynę" - czytamy w oświadczeniu.

- Sytuacja nie jest łatwa. Chcę powiedzieć, że sztab trenerski, nasz kierownik czy nasz menadżer pracują w klubie bez umów - mówił przed tygodniem Karol Kowalewski, trener mistrzyń Polski (więcej -->> TUTAJ.). To był dopiero początek.

Minął tydzień, a KGHM BC Polkowice na meczu w Bydgoszczy pojawiło się w dziewięcioosobowym składzie z zaledwie trzema koszykarkami zagranicznymi. W składzie "Pomarańczowych" były tylko Emma Cannon, Rennia Davis i Maria Jespersen.

Pomimo wszystkich problemów polkowiczanki wygrały 85:78 i w Orlen Basket Lidze Kobiet - po siedmiu kolejkach - są bez porażki. - Jak na hobbystyczną koszykówkę to myślę, że całkiem nieźle nam idzie - to kolejny cytat trenera Kowalewskiego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje

W niedzielę w mediach społecznościowych KGHM BC Polkowice pojawiło się oświadczenie. Po przeczytaniu jego treści można się złapać za głowę. Można w nim znaleźć m.in. powody absencji kilku koszykarek podczas meczu w Bydgoszczy oraz fakt, dlaczego z mistrzyniami Polski żegna się Julia Niełacna.

"Do meczu przeciwko drużynie KS Basket Bydgoszcz podeszliśmy bez Anete Steinbergi, Amandy Zahui Bazoukou i Alexis Peterson. Swój ostatni mecz w Pomarańczowych barwach rozegrała również Julia Niełacna. Rozstania z zawodniczkami wynikają z faktu, iż Klub nie dysponuje środkami, aby im zapłacić" - można przeczytać.

Wydawało się, że po zawirowaniach, które miały miejsce pod koniec oraz po zakończeniu poprzedniego sezonu (szerzej pisaliśmy o tym na łamach WP SportoweFakty), nastała normalność. Udało się zbudować naprawdę ciekawy skład i ponownie zgłosić do Euroligi.

"Wydawało się" - to określenie jest jednak kluczowe. Teraz bowiem doszły problemy z przelewem obiecanych funduszy z gminy. Na drugą połowę 2024 roku klub miał dostać 1,8 mln zł. Potem tą kwotę zmniejszono do 1 mln zł, a finalnie na klubowe konto nie wpłynęła nawet... złotówka.

"Kiedy na prośbę prezesa Mirskiego 29 października doszło do spotkania, burmistrz poinformował go, że Klub obiecanego wsparcia jednak nie dostanie. Z dnia na dzień, w środku trwania sezonu, zostaliśmy bez środków" - napisano w oświadczeniu.

"Nie da się w ten sposób prowadzić Klubu i drużyny. Na ten moment zawodniczki, które postanowiły zostać w drużynie grają za darmo, to samo dotyczy sztabu drużyny. Z uwagi na kompletny brak wsparcia większości zarządu, sztab pracuje bez umów. Listopadowe koszty wyjazdów euroligowych i szereg innych kosztów z własnej kieszeni ponownie pokrył prezes Mirski" - dodano.

Prezes wydaje prywatne pieniądze, sztab pracuje od początku sezonu bez umów, a zawodniczki mają zaległości - oto obraz aktualnego mistrza Polski po dwóch miesiącach sezonu 2024/2025. KGHM BC to lider rozgrywek i drużyny, która awansowała do drugiej fazy Euroligi.

"W nadziei na wyjście z tej sytuacji i motywowani sportowymi ambicjami kontynuujemy swoją pracę, jednak sytuacja jest dramatyczna. W każdej chwili każda zawodniczka ma prawo opuścić drużynę" - te słowa z oświadczenia najlepiej obrazują aktualną sytuację KGHM BC Polkowice.

W sobotę (7 grudnia) KGHM BC Polkowice zagra we własnej hali z Polskim Cukrem AZS UMCS Lublin. Jakim składem? Tego wiemy się pewnie dopiero przed samym spotkaniem.

Pełna treść oświadczenia poniżej. Znajduje się na klubowym profilu na Facebooku: