Nie każdy Amerykanin to Michael Jordan - trenerski dwugłos po meczu Tempcold - Polonia Azbud

Polonia Azbud Warszawa bez większych problemów pokonała na wyjeździe Tempcold AZS Politechnika Warszawska 98:70. Zawodnicy Wojciecha Kamińskiego już do przerwy prowadzili różnicą 20 punktów i spokojnie kontrolowali mecz do samego końca. Po tej wygranej Polonia awansowała do piątej rundy Pucharu Polski. Kolejnego rywala pozna jednak dopiero na początku stycznia.

Andrzej Walczak
Andrzej Walczak

Arkadiusz Miłoszewski (trener Tempcoldu): Można przegrać, ale po walce. My niestety wyszliśmy na parkiet przestraszeni. Mówiłem chłopakom w przerwie, że nie każdy Amerykanin jest Michaelem Jordanem, bo oni w pierwszej połowie chyba tak właśnie myśleli. Polonia potraktowała nas bardzo poważnie. Nie da się ukryć, że mój zespół był spięty. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była tragiczna. Później było już dużo lepiej, ale na rozpędzonych rywali to nie wystarczyło. Klimat do rozgrywania tego meczu był zły. Najpierw Polonia 2011 pokonała Polonię w ekstraklasie, później nasz zespół okazał się lepszy od rywali w juniorach starszych, dlatego teraz chcieli udowodnić swoją siłę. Spodziewaliśmy się agresywnej gry przeciwników. Trzeba z pokorą przyjąć kolejną lekcję od bardziej doświadczonego zespołu. Cieszę się z dobrej postawy dwóch 16-latków. Grają coraz odważniej, co napawa mnie optymizmem przed rundą rewanżową w I lidze. W ich wieku większość zawodników w meczu z zespołem ekstraklasy zapomniałaby podstawowe zasady koszykówki. Oni jednak twardo stąpali po ziemi, a nawet inicjowali akcje.

Wojciech Kamiński (trener Polonii Azbud): Zależało nam na zwycięstwie i dobrej grze. Zaczęliśmy sezon słabo, graliśmy jak ciapy. W momencie gdy pojawiła się agresja, nasza postawa zaczęła wyglądać lepiej. Każda sytuacja, w której to tracimy wymaga jednak mojej reakcji. Dlatego tak żywiołowo zachowywałem się na ławce. Nieważne z kim gramy, zawsze musimy grać tak samo. To musi być nasz nawyk. Spodziewaliśmy się lepszej postawy AZS-u. Tym bardziej, że w drugiej połowie pokazali kilka ciekawych zagrań. Gdybyśmy od początku pozwolili im na aż tyle, to mogłoby być różnie. W taki właśnie sposób w Warszawie przegrała Energa. Mecz ułożył się po naszej myśli. Byliśmy skoncentrowani i wiedzieliśmy, czego chcemy na parkiecie. Pierwsze dziesięć minut ustawiło rywalizację. Podobnie graliśmy w poprzedniej rundzie Pucharu Polski, tak samo rotowałem składem w Lublinie podczas spotkania "Słodkich serc". W takich meczach zawodnicy muszą się przepocić i zagrać 20 minut. Ktoś zawsze przeżywa te pojedynki. Ja nie interesuję się występami juniorów. Brakuje nam zwycięstwa z Polonią 2011 w PLK, ale to chyba rywale potrzebują teraz więcej punktów niż my.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×