Mistrza droga przez piekło - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia

Po kapitalnym meczu koszykarze PGE Turowa Zgorzelec ulegli w hicie 13. kolejki ekstraklasy Asseco Prokomowi Gdynia 90:91. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, w której goście okazali się lepsi o jeden punkt.

Spotkania obu ekip elektryzują kibiców koszykówki od kilku lat. Obie drużyny w ostatnich latach regularnie spotykają się w rozstrzygającej batalii o złote medale, a w tym sezonie jako jedyne reprezentują Polskę na międzynarodowej arenie. Choć droga do finału to teraz odległy temat, to w Zgorzelcu spodziewano się ogromnych emocji. Mecz dla obu teamów miał znaczenie mocno prestiżowe. Obie drużyny prowadzone są przez szkoleniowców, którzy w swojej karierze zdobywali medale mistrzostw kraju. Trener PGE Turowa Andrej Urlep święcił sukcesy ze Śląskiem Wrocław, a później z Anwilem Włocławek w finale ograł Prokom. Od tamtej pory ekipa trenera Tomasa Pacesasa na krajowym podwórku nie ma sobie równych.

Gospodarze do zawodów przystąpili bez Pawła Leończyka, który wrócił do Słupska. Sam mecz był świetnym widowiskiem. Od początku obie ekipy grały twardo w obronie a wynik oscylował wokół remisu. W ataku "czarno-zielonych" prym wiódł jak zwykle Michael Wright. Mimo że center PGE Turowa był pieczołowicie pilnowany przez rywali już w pierwszej kwarcie zdobył 13 punktów. Na początku drugiej kwarty gdynianie po szybkich i efektownych akcjach Qyntela Woodsa i punktach Adama Łapety w 13. minucie wygrywali już 35:26.

Po przerwie na żądanie zgorzelczanie szybko wrócili jednak do gry, a po trafieniu z dystansu równo z syreną debiutującego TJ’a Thompsona na przerwę schodzili prowadząc 46:44.

"Czarno-zieloni" po zmianie stron dali się dogonić, ale szybko odzyskali prowadzenie a w 25. minucie po akcji fenomenalnego Wrighta (w całym meczu 27 punktów, 10 zbiórek) wygrywali 60:51. Na ławce gości szalał trener Pacesas, który raz po raz starał się pobudzić swój zespół do walki. I ta sztuka mu się udała. Wprawdzie na początku czwartej kwarty po trójce Justina Graya PGE Turów wygrywał 73:60, to goście nie załamali się i zaczęli niwelować straty. Po dwóch celnych rzutach z dystansu Ronniego Burella był remis 82:82. Zgorzelczanie w ostatniej akcji regulaminowego czasu gry mieli piłkę, ale nie zdołali przeprowadzić kluczowej akcji. O rozstrzygnięciu musiała więc zdecydować dogrywka.

W niej emocje sięgnęły zenitu, choć za 5 przewinień plac gry musiał opuścić lider gdynian Qyntel Woods. Na niespełna minutę przed końcem PGE Turów po celnych rzutach wolnych Graya wygrywał 90:89, ale ostatnie słowo należało do Davida Logana. Ten ustalił wynik meczu na 16 sekund przed końcem. Chwilę później z dystansu przestrzelił Konrad Wysocki, a szybko faulowany Daniel Ewing nie trafił rzutów wolnych. Gospodarze mogli więc jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale rzut rozpaczy spudłował Robert Witka. Po jego rzucie piłkę już po końcowej syrenie w powietrzu złapał jeszcze Konrad Wysocki, ale chybił. - Jestem pewny, że piłka i tak nie wpadłaby do kosza - przekonywał Wysocki. - To był świetny mecz. Nie można mówić kto był lepszy, bo o końcowym wyniku decydowała jedna akcja. Rywalom należą się gratulacje za walkę i włożony wysiłek. Było nam niesamowicie ciężko. Jestem dumny ze swojej drużyny. Po trudnym dla nas okresie pokazaliśmy, że potrafimy walczyć i w trudnych chwilach wygrywać. Przed Turowem jest przyszłość. To bardzo dobry zespół, który wkrótce będzie piął się w górę - przyznał po meczu trener Asseco Prokomu Tomas Pacesas.

- Oddaliśmy wszystko co mieliśmy w tym meczu. Na 5 minut przed końcem prowadziliśmy różnicą 12 punktów. Popełniliśmy kilka błędów i to nas kosztowało zwycięstwo. Porażka bardzo nas boli. Taka jest koszykówka - stwierdził z kolei szkoleniowiec "czarno-zielonych" Andrej Urlep.

PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia 90:91 (23:23, 23:21, 22:14, 14:24, d: 8:9)

PGE Turów: Wright 27, Gray 19 (3), Witka 16 (2), Wysocki 12, Thompson 8 (1), Wójcik 6, Wallace 2, Roszyk 0, Chyliński 0, Bochno 0.

Asseco Prokom: Woods 21 (3), Ewing 21 (4), Burrell 20 (4), Łapeta 13, Logan 13 (1), Hrycaniuk 3, Szczotka 0, Harrington 0, Jagla 0, Seweryn 0.

Źródło artykułu: