Martyna Koc: Mam nadzieję, że uda sprawić się jeszcze niejedną niespodziankę

W swoim ostatnim meczu w 2009 roku, UTEX ROW Rybnik pokonał we własnej hali Super Pol Tęczę Leszno. Swoją cegiełkę do tego sukcesu dołożyła środkowa Martyna Koc, która obecnie broni barw rybnickiego zespołu, a przed rokiem była filarem zespołu z Leszna. W poniedziałek Koc wywalczyła 9 punktów, a jej drużyna właśnie taką ilością punktów pokonała Tęczę. Po meczu zawodniczka nie ukrywała radości z faktu, że rok udało zakończyć się pozytywnym akcentem.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

UTEX ROW Rybnik i Super Pol Tęcza Leszno to dwa zespoły, które sąsiadują ze sobą w ligowej tabeli Ford Germaz Ekstraklasy i obie walczą o zapewnienie sobie miejsca w fazie play off. W poniedziałkowym meczu dwa oczka zostały w Rybniku, który wygrał 76:67. Po spotkaniu zadowolona była Martyna Koc, która w tym sezonie występuje w ROW-ie, a poprzednie dwa broniła barw Tęczy.

Swojej byłej drużynie zaaplikowała 9 punktów. - Biorąc pod uwagę moją dyspozycje rzutową w meczach tej rundy - jestem zadowolona skuteczność tego wyniku, natomiast skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Wiadomo, że zawsze jest coś do poprawienia, ale tym razem najważniejszy był efekt końcowy, czyli wygrana mojej drużyny - powiedziała Koc.

Dorobek punktowy rybnickiej środkowej mógłby być zdecydowanie wyższy, gdyby nie seryjnie pudłowane rzuty wolne. Sama Koc spudłowała 4 z 8 oddanych rzutów, a cała drużyna aż 16 z 33. Co było przyczyną takiej słabej skuteczności w wykonaniu rybniczanek? - Nie potrafię określić przyczyny, dlaczego tak się stało. Gdybyśmy w pierwszej połowie trafiły wszystkie osobiste myślę, że nie miałaby miejsca nerwowa atmosfera, która się wkradła w drugiej połowie, gdy drużyna z Leszna zaczęła nas doganiać. Cieszę się, że nadrabiałyśmy charyzmą w obronie i ogromną chęcią zwycięstwa - mówiła koszykarka urodzona w Wołominie.

Rok 2009, czyli praktycznie połowę sezonu, UTEX ROW kończy na 8 pozycji w ligowej tabeli z bilansem 6 wygranych i 7 przegranych meczy. Rybnicka drużyna to najbardziej nieprzewidywalny zespół w lidze, który potrafi wygrać w Polkowicach, a przegrać na własnym parkiecie np. z Łodzią. - Cała liga w tym roku jest nieprzewidywalna i trudno określić faworytów w kolejnych meczach. Każda drużyna przygotowywała się w różnych cyklach i na różne sposoby, było również sporo kontuzji i wynikające z tego ruchy transferowe, takich argumentów można wymieniać bez końca. Proszę jeszcze nie zapominać, że to jest liga kobiet, a wiadomo, że jesteśmy istotami nieobliczalnymi i zmiennymi... - oceniła z uśmiechem na twarzy Koc.

Aktualnie koszykarka przebywa już w swoim rodzinnym Wołominie, gdzie wspólnie z rodziną przygotowuje się do świąt. Zawodniczka ma zatem chwilę odpoczynku od koszykówki. W styczniu jednak ponownie zamelduje się w Rybniku, gdzie będzie walczyć o ligowe punkty z UTEX-em ROW. Czego koszykarka oczekuje po tej przerwie? - Chcę, aby moja drużyna wywalczyła pewne miejsce w play-offach i walczyła w nich o najwyższe cele. Mam nadzieję, że uda nam się sprawić jeszcze niejedną niespodziankę, jak choćby wygrana w Polkowicach. Jeśli chodzi zaś o moją grę, to dołożę wszelkich starań, aby poprawić swoją zdobycz punktową i ilość zbiorek. Chcę mocno wspierać swoją drużynę w pięciu się w górę ligowej tabeli - zakończyła środkowa śląskiego zespołu.

W obecnych rozgrywkach Koc notuje średnio 5,4 punktu i 4,2 zbiórki na mecz. W dotychczasowych 13 spotkaniach przebywała na parkiecie średnio po 21 minut. Na swojej pozycji o minuty musi rywalizować z Amerykankami Devanią Hampton czy Nikitą Bell, a to nie jest łatwym zadaniem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×