Victor Wembanyama miał wrócić do gry na ćwierćfinałowy mecz z Los Angeles Lakers, ale tak się nie stało. San Antonio Spurs mimo wszystko poradzili sobie na trudnym terenie i wręcz rozbili Jeziorowców, triumfując ostatecznie 132:119. To wielki sukces.
Trener Mitch Johnson w końcówce spotkania wpuścił na parkiet głębokich rezerwowych. Nie było w tym gronie jednak Jeremy'ego Sochana. Polak w środę w ogóle nie pojawił się na boisku.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Spurs zwyciężając w Mieście Aniołów zapewnili sobie bilet do Las Vegas i udział w finałowej fazie Pucharu NBA. W półfinale zagrają z aktualnymi mistrzami NBA, drużyną Oklahoma City Thunder.
Gości do sukcesu poprowadził w środę kapitalnie dysponowany Stephon Castle, autor 30 punktów. Trafił 10 na 14 rzutów z gry i 7 na 9 wolnych. Miał ponadto 10 zbiórek i sześć asyst.
De'Aaron Fox dodał 20 oczek, a Keldon Johnson miał 17 punktów i osiem zbiórek. Po 16 oczek zdobyli ponadto Harrison Barnes i Julian Champagnie. Spurs byli kolektywem. Mają już bilans 16-7 i są na 5. miejscu w Konferencji Zachodniej.
Lakers na nic zdał się fakt, że trafili 16 na 37 rzutów za trzy, a 35 oczek wywalczył Luka Doncić. On miał jednak problemy z celnością (11/24 z gry, 3/8 za trzy, 10/14 za 1).
LeBron James do 19 punktów dodał 15 zbiórek i osiem asyst, ale to także nie uchroniło purpurowo-złotych od szóstej porażki w kampanii 2025/2026. Lakers, zwycięzcy tego turnieju z 2023 roku, odpadli tym razem z Pucharu NBA na etapie ćwierćfinału.
Wynik:
Los Angeles Lakers - San Antonio Spurs 119:132 (30:39, 28:31, 29:34, 32:28)
(Doncić 35, Smart 26, James 19 - Castle 30, Fox 20, Johnson 17)