W oświadczeniu Washington Wizards jest jednak mowa o tym, iż pistolety należące do Gilberta Arenasa nie były naładowane. Koszykarz w drugim tygodniu grudnia oddał je pracownikowi ochrony.
- Po narodzinach córki (przyszła na świat na początku miesiąca - przy. aut) doszedłem do wniosku, że nie będzie mi już ona więcej potrzebna - stwierdził Agent 0, który nie będzie miał żadnych problemów ze strony policji. Rzecznik prasowy stróżów prawa Quintin Peterson zapewnił, że przeciwko Arenasowi nie jest prowadzone żadne dochodzenie.
Zgodnie z ligowymi przepisami koszykarze mogą posiadać zarejestrowaną broń. Nie mogą jednak wnosić jej na hale lub mieć przy sobie w miejscach, które mogą być związane z NBA. - Chcemy poznać wszystkie fakty i dopiero wtedy podejmiemy kroki prawne - poinformowała NBA.
Z pewnością nie obejdzie się bez kary zawieszenia. Tak było na przykład w 2006 roku, kiedy Sebastian Telfair ówczesny zawodnik Portland Trail Blazers w miejscu na bagaż podręczny w samolocie przechowywał broń zarejestrowaną na jego dziewczynę.
Telfair nie grał w dwóch meczach i musiał zapłacić karę.