Zdecydowane zwycięstwo mistrzów Polski - relacja ze spotkania Asseco Prokom Gdynia - Znicz Jarosław

W ostatnim meczu w tym roku Asseco Prokom Gdynia zmierzył się ze Zniczem Jarosław. Miejsca zajmowane w tabeli PLK wskazywałyby, że spotkanie może być ciekawe. Jednak okazało się to, o czym przeciętny kibic koszykarski wiedział przed rozpoczęciem samego meczu. Mistrzowie Polski gładko odprawili swoich przeciwników i zakończyli ten rok zwycięstwem.

Nie ma jasnego czynnika, który wpłynął na zwycięstwo gospodarzy. Przede wszystkim zadecydowały o tym wysokie umiejętności koszykarskie mistrzów Polski, którzy w pierwszej części spotkania mieli problemy ze skutecznością i organizacją gry. Okazało się, że wystarczy zagrać tylko bardziej zdyscyplinowanie i Asseco Prokom zwyciężył bez żadnego problemu. Pozytywnym aspektem tego spotkania była również postawa Jana-Hendrika Jagli, Adama Łapety oraz Mateusza Kostrzewskiego. To właśnie ich efektowne akcje były najgoręcej oklaskiwane przez kibiców.

Asseco Prokom Gdynia rozpoczął mecz z czterema Polakami w składzie: Logan - Kostrzewski - Szczotka oraz Hrycaniuk. Za organizację gry odpowiedzialny był ten pierwszy, który od samego początku nadał szybkie tempo gry, podając skutecznie pod kosz do swoich partnerów. Od samego początku widoczna była przewaga wzrostu gospodarzy, jednak zawodnicy z Jarosławia nic z sobie z tego nie robili i najniższy gracz mający 183 cm, Amerykanin Keddric Mays zdobywając kolejne trzy punkty ustalił wynik na 10:6. Niestety tak eksperymentalny skład mistrzów Polski nie przynosił pożądanego skutku i trener gospodarzy wprowadził Ewinga oraz Jaglę licząc, że w ten sposób odmieni się gra jego drużyny. Niesamowicie skuteczny był ukryty center John Wiliamson, który po sześciu minutach gry, zdobył dziewięć punktów. Trener Pacesas pomimo niepowodzenia w kilku akcjach Jagli trzymał cały czas Niemca, aby ten mógł rozkręcić się. Na ostatnią minutę gry wszedł na parkiet wracający po ponad półtorarocznej przerwie Przemysław Zamojski. Kwartę wygrali goście 31:20.

Druga odsłona rozpoczęła się od lepszej gry mistrzów Polski, którzy byli zmuszeni odrabiać straty, jednak tym razem zawodziła skuteczność przede wszystkim Daniela Ewinga, który nie potrafił wykorzystać trzech kolejnych szans rzutowych za linii 6,25m. Goście sprawiali wrażenie jakby zupełnie nie zdawali sobie sprawy z kim przyszło im rywalizować. Szalenie skutecznie grali Amerykanie, którzy wydawali się być zdecydowanie lepiej przygotowani pod względem motorycznym od swoich przeciwników. W piętnastej minucie gry drużyna z Jarosławia prowadziła 43:28, a klub kibica Asseco Prokomu domagał się głośno wejścia Qyntela Woodsa. Obraz gry nie zmienił się do końca pierwszej połowy, dwanaście strat po stronie gospodarzy to zdecydowanie za dużo jak na Mistrzów Polski. Podopieczni trenera Dariusza Szczubiała prowadzili 50:38.

Trzy kolejne trójki Logana otworzyły trzecią kwartę tego meczu. Najwyraźniej gospodarze zrozumieli po gwizdach kibiców, że ten wynik nikomu nie odpowiada. Zmotywowany Logan i Jagla wystarczyli do tego, aby trener Znicza poprosił o czas, w momencie kiedy jego drużyna wygrywała już tylko 59:57. Po drugiej stronie swój mecz życia rozgrywał doświadczony, silny skrzydłowy Tomasz Zabłocki, który dziurawił kosz swoimi rzutami z dystansu. W tej fazie spotkania miał już dziewiętnaście punktów. Po dwóch osobistych rzutach Lorinzy Harringtona w 28 minucie meczu Asseco Prokom wyrównało 64:64. Od tego momentu było już praktycznie widać, że zwycięzcą tego spotkania może być tylko jedna drużyna. Gdynianie wrzucili drugi bieg, który stał się nieosiągalny dla przeciwników. Kolejne punkty zdobywane przez gospodarzy sprawiały, że wynik był dla nich coraz bardziej korzystny. Asseco Prokom wyszedł na prowadzenie 74:67. Ostatnia kwarta była odzwierciedleniem tego, czego byliśmy świadkami wcześniej, gospodarze nie zwalniali tempa powiększając swoją przewagę z minuty na minutę. Wszyscy sobie zadawali pytanie, czy Mistrzowie Polski osiągną magiczną barierę stu punktów.

Choć wynik spotkania wskazywałby na to, że spotkanie było zacięte i wyrównane, to w rzeczywistości pomiędzy tymi dwoma drużynami istnieje niesamowita różnica umiejętności koszykarskich. Eksperymentalne ustawienia oraz zagrania gospodarzy nie przynosiły należytego skutku, jednak kiedy drużyna Asseco Prokomu wróciła do sprawdzonych zagrywek, obraz gry zmienił się. Nie potrzebny był Qyntel Woods, który dostał wolne od trenera. Niestety to spotkanie pokazuje jak ogromna jest przepaść pomiędzy mistrzami Polski, a resztą drużyn w PLK.

Asseco Prokom Gdynia - Znicz Jarosław 104:92 (20:31, 18:19, 36:17, 30:25)

Asseco Prokom: Logan 24, Jagla 20, Łapeta 13, Kostrzewski 13, Hrycaniuk 8, Burrell 7, Ewing 6, Seweryn 5, Harrington 4, Zamojski 2, Szczotka 2

Znicz: Williamson 28, Mays 22, Zabłocki 19, Chappel 12, Sarzało 7, Witos 2, Mikołajko 2

Komentarze (0)