NBA: Durant pobił rekord. Gortat przegrywa w Chicago

Zawodnik Thunder zaliczył kolejne spotkanie z co najmniej 30 punktami na koncie. Przeciwko Bucks miał ich 31, ale nie uchronił swojej drużyny przed porażką. Celtics wreszcie się przełamali, a Magic nie dali rady rozpędzonym Bykom

W IZOD Center dobrze rozpoczęli Nets, ale ostatnie słowo należało do Cleveland Cavaliers, w szeregach których tradycyjnie już dominował LeBron James.

Gospodarze po pierwszych dwunastu minutach prowadzili 26-19. Akcje miejscowych starał się napędzać Devin Harris do spółki z Brookiem Lopezem i Chrisem Douglasem - Robertsem. Będący faworytami Cavs przed przerwą z nawiązką odrobili stratę. Koszykarze z Cleveland mieli jednak problemy ze zbudowaniem większej przewagi. Ta sztuka udała im się dopiero w czwartej kwarcie po akcjach Andersona Varejao i Mo Williamsa. Wówczas Nets przegrywali dwucyfrową różnicą punktową.

To jednak nie załamało miejscowych, którzy zniwelowali straty do czterech oczek. W ostatnich czterech minutach karty rozdawali podopieczni Mike'a Browna, w zasadzie James, który najpierw wsadził piłkę do kosza, a później obsłużył podaniem Daniela Gibsona. Obrońca Cleveland trafił trójkę i było 86-77. Nets już się nie podnieśli i musieli pogodzić się z 30 porażką w sezonie.

- Jeśli będziemy grać tak jak przeciwko Magic, wówczas będą czekać na nas same dobre rzeczy - powiedział Derrick Rose z Chicago Bulls. Obrońca zespołu z Wietrznego Miasta rzucił ekipie z Orlando 30 punktów, czym walnie przyczynił się do czwartego zwycięstwa z rzędu.

Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnich 30 sekundach. Po trójce J.J. Redicka prowadzenie gospodarzy stopniało do zaledwie trzech oczek. Chwilę później odpowiedział Rose i na tablicy widniał wynik 98-93. Orlando próbowało zmienić swoje położenie, ale próby kolejno Matta Barnesa, Jameera Nelsona i Ryana Andersona były nieskuteczne.

Marcin Gortat w 15 minut rzucił 2 punkty (1/2 z gry), zebrał 3 piłki i raz blokował rywala. Popełnił cztery faule.

W Milwaukee zakończyły się dwie serie. Więcej powodów do radości mają jednak miejscowi Bucks, ponieważ zwyciężyli po czterech porażkach z rzędu. Natomiast Grzmot przegrał po raz pierwszy od pięciu spotkań.

- Mogliśmy rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. Nie wykorzystaliśmy jednak naszych okazji - ocenił po spotkaniu trener gości Scott Brooks.

O tym kto wygra musiała zadecydować dogrywka. Od samego początku w dodatkowym czasie gry prowadzili Bucks. Trwało do 1:23 przed jego końcem, kiedy rozgrywający dobre zawody Russell Westbrook zdobył punkty. Był to jednak chwilowy zryw przyjezdnych. Milwukee następne sześćdziesiąt sekund wygrało 6-2 i tym samym rozstrzygnęło losy spotkania.

Kevin Durant rzucił 31 punktów, co sprawiło, że pobił rekord należący do Spencera Haywooda. Wynosił on sześć spotkań z rzędu z dorobkiem co najmniej 30 oczek. Ustanowił go w sezonie 1971/72.

Kibice w Bostonie mogą odetchnąć z ulgą. Ich pupile po trzech kolejnych porażkach wreszcie wygrali. Osłabieni Celtics dali sobie radę z Toronto Raptors.

W zespole Doca Riversa ciężar gry na swoje barki wzięli Ray Allen i Rasheed Wallace. Rzucili odpowiednio 23 i 16 oczek. - Pokazaliśmy, że pomimo braków kadrowych jesteśmy w stanie wygrywać - powiedział trener Celtów.

Raptors, którzy przed tym spotkaniem wygrali pięć meczów z rzędu mieli nadzieję, że uda im się ograć osłabionych rywali. Ci jednak kontrolowali to co się działo na parkiecie i po tym jak wypracowali kilkupunktową przewagę, nie dali sobie jej wydrzeć. Toronto na niewiele ponad cztery minuty do zakończenia pojedynku zbliżyło się na 83-88. Miejscowi pokazali jednak, że to oni rozdają karty. Rzuty Allena i Wallace'a sprawiły, że prowadzenie gospodarzy wzrosło do 12 punktów. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi i kanadyjski zespół znów doszedł na pięć oczek. Celtis nie pozwolili jednak wydrzeć sobie wygranej.

New Jersey Nets - Cleveland Cavaliers 86-94 (26-19, 25-17, 18-25, 25-25)

(Harris 22 (6as), Lopez 20 (7zb), Douglas-Roberts 16 - James 28 (9zb, 7as), Williams 18, Varejao 15 (12zb))

Miami Heat - Charlotte Bobcats 97-107 (30-17, 16-32, 26-24, 25-34)

(Wade 29 (11as), Richardson 20, Beasley 14 - Jackson 35 (8as, 8zb), Wallace 15 (8zb), Augustin 13)

Indiana Pacers - Minnesota Timberwolves 122-111 (32-26, 41-19, 25-40, 24-26)

(Hibbert 21 (7zb), Head 21 (6as), Rush 16 - Jefferson 23, Love 16 (8zb), Ellington 16)

Washington Wizards - San Antonio Spurs 86-97 (24-30, 26-20, 21-20, 15-27)

(Butler 24, Arenas 23 (8as), Jamison 17 (9zb) - Duncan 23 (7zb), Mason 20, Parker 12 (7as))

Boston Celtics - Toronto Raptors 103-96 (29-27, 29-21, 20-19, 25-29)

(Allen 23, Wallace 16, Davis 15 - Bosh 25 (9zb), Bargnani 21, Jack 14 (7as))

New Orleans Hornets - Houston Rockets 99-95 (24-26, 22-24, 25-27, 28-18)

(Paul 28 (9as), West 15, Okafor 14 (16zb) - Ariza 17 (7zb), Brooks 17, Scola 15)

Chicago Bulls - Orlando Magic 101-93 (26-29, 26-19, 32-24, 17-21)

(Rose 30 (7as), Salmons 15, Deng 14 (9zb) - Barnes 23, Anderson 12 (9zb), Redick 11)

Milwaukee Bucks - Oklahoma City Thunder 103-97 OT (23-20, 25-29, 23-24, 17-15, d. 15-9)

(Redd 27 (7zb), Bogut 23 (15zb), Warrick 14 (8zb) - Durant 31, Westbrook 17 (13as), Sefolosha 9 (9zb), Ibaka 9)

Phoenix Suns - Memphis Grizzlies 103-128 (29-33, 21-36, 26-31, 27-28)

(Stoudemire 29, Nash 19 (13as), Amundson 14 (7zb) - Mayo 25, Young 22, Gasol 19 (9zb))

Utah Jazz - Denver Nuggets 95-105 (25-28, 22-23, 21-27, 27-27)

(Boozer 18 (10zb), Okur 16 (9zb), Williams 16 (6as) - Lawson 23 (9as), Graham 22 (6przech), Smith 18)

Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 105-89 (31-41, 24-15, 23-17, 27-16)

(Roy 37, Miller 23 (6as), Webster 21 (11zb) - Ellis 30, Maggette 22 (8zb), Randolph 15 (11zb)

Sacramento Kings - Dallas Mavericks 91-99 (27-25, 21-30, 19-22, 24-22)

(Casspi 22 (11zb), Thompson 15 (10zb), Evans 14 (6as) - Nowitzki 25 (7zb), Barea 17, Howard 16)

Źródło artykułu: