Patryk Kurkowski - Teoria Chaosu: W krzywym zwierciadle cz. 1

Każdy rok to nowe cele, nowe nadzieje i początek dążenia do sukcesu. Jaki był miniony rok w polskiej koszykówce? Zdaniem kibiców i ekspertów jest coraz gorzej, lecz zdaniem PZKosz zmierzamy w dobrym kierunku. Spójrzmy więc na zeszłoroczne wydarzenia przez krzywe zwierciadło, które czasami tworzy odbicia zabawne, czasami straszne, ale co najważniejsze nieprawdziwe.

Polska Liga Koszykówki rośnie w sile. Czy ktoś temu zaprzeczy? W lidze pojawiają się przecież gwiazdy wysokiego formatu jak Tyus Edney, czy Qyntel Woods. Obaj są niesamowici i posiadają olbrzymie umiejętności. Ten drugi został nawet okrzyknięty najlepszym koszykarzem w historii polskiej ekstraklasy. Wszak to właśnie Woods poprowadził Asseco Prokom Sopot do kolejnego mistrzostwa Polski. Wyrównuje się także poziom całej ligi. Każdą drużynę stać na niespodziankę, a dobitnie przekonała się o tym ekipa Tomasa Pacesasa, która w finale Pucharu Polski musiała uznać wyższość Kotwicy Kołobrzeg.

Problemy finansowe drużyn? Zdarzają się często, nie ma się więc czym przejmować. Tym bardziej, że swoje piętno odcisnął na tym kryzys gospodarczy. - Zaostrzymy weryfikację - mówi Janusz W., któremu należą się za stanowczą decyzję gromkie brawa. - Brawo, brawo, brawo - woła prezes PZKosz i zarazem szef rady nadzorczej PLK Roman L.. W końcu w PLK będą grały drużyny stabilne finansowo, które w czasie rozgrywek nie będą się martwić o pieniądze, a jedynie o wyniki meczów.

Nadchodzi czas weryfikacji, w której to nie ma taryfy ulgowej. Drużyny szukają sposobu na przejście, ale prezes PLK dotrzymuje słowa. Na koniec wychodzi nam jednak pechowa 13-stka. Jak powszechnie wiadomo 13-stki trzeba się bać (w końcu jest pechowa), więc losujemy jeszcze jedną drużynę. W grę wchodzi Basket Kwidzyn i Znicz Jarosław. Ostatecznie PLK przyjęła, ponownie, w swoje szeregi klub z Jarosławia. Mamy więc 14 ekip, a co za tym idzie - nie będzie przymusowych przerw i zbyt małej liczby zespołów. - To jest nasz sukces - mówi Janusz W. Władze nie spoczywają na laurach i ciągle pracują, tym razem opracowując plan na przyszły rok.

W międzyczasie wspaniały przepis o tzw. młodzieżowcu, znika. Zastąpiono go jeszcze lepszym - dwóch Polaków na parkiecie przez cały mecz. Kluby biorą się więc za skauting najlepszych rodzimych zawodników. Lista jest tak długa, że trudno wybrać. Kluby testują i testują, w ten sposób wyławiając największe perełki.

Jest ostra weryfikacja, są najlepsi Polscy koszykarze - trudno o coś lepszego. Sezon Polskiej Ligi Koszykówki 2009/10 zapowiada się niezwykle emocjonująco. Niewątpliwie takiego poziomu jeszcze u nas nie było. Co więcej nowe drużyny marzą o występie w ekstraklasie. Asseco Prokom ucieka do Gdyni, ale Sopot wykupuje dziką kartę. To dowód na to, że wszystkim zależy na koszykówce na najwyższym poziomie.

Pod koniec sierpnia rozpoczyna się promocja EuroBasketu. W każdym mieście pracownicy PZKosz wywieszają dwa plakaty. - Nasza kampania promocyjna przynosi wielki sukces - z radością na twarzy powiedział Roman L. Do kraju nad Wisłą zjeżdżają się kibice z całej Europy, spragnieni koszykówki na najwyższym poziomie. W czasie meczów, na hali jest ich więcej niż polskich kibiców! - To niesamowite! - krzyczy prezes PZKosz, który już liczy olbrzymie zyski ze zorganizowania wspaniałej imprezy.

Reprezentacja Polski dowodzona przez Muliego Katzurina przechodzi do drugiej rundy, pokonując taką potęgę jak Litwa. Co prawda "biało-czerwoni" nie zdołali już nic więcej ugrać, ale co najważniejsze jest progres. - Jestem zadowolony z pracy trenera - mówi Roman L., który postanawia jednak zwolnić Izraelczyka.

Wystartowała PLK, która przynosi kilka niespodzianek. Stal Stalowa Wola i Znicz Jarosław, czyli drużyny skazywane na pożarcie, stają się sensacją rozgrywek. Świetnie spisują się również Polpharma i Trefl, grając na niesamowicie wysokim poziomie. Anwil i Prokom są poza zasięgiem, ale tylko dlatego, że są to drużyny na miarę wielkich sukcesów w europejskich pucharach.

Rok 2009 był więc rokiem wielkich gwiazd, sukcesów i zysków. Oby tak dalej! Felieton ten podsumuję słowami Leszka Kaźmierczaka (Eldo) z utworu Plaża: Otwieram oczy, i zamiast plaży znów miasto....

Źródło artykułu: