Legia Warszawa wygrała decydujący, siódmy mecz finałów Orlen Basket Ligi z PGE Startem Lublin 92:82. Kameron McGusty spełnił swoja misję.
W najważniejszym meczu sezonu był wielki. Wykorzystał 8 z 11 rzutów z gry. Trafił wszystkie pięć rzutów wolnych. Zdobył 30 punktów. Był nie do zatrzymania. To nie wszystko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za precyzja Sabalenki! Spójrz tylko, co zrobiła
Legia w niedzielę prowadziła od pierwszej minuty. Na 150 sekund przed końcem PGE Start w końcu jednak dopiął swego - po trafieniu Courtney'a Ramey'a było 79:77, a wypełniona po brzegi hala Globus oszalała z radości.
McGusty spojrzał, wziął piłkę i zrobił swoje. W kolejnej akcji trafił za dwa z faulem. Poprawił trójką. Tutaj również był faulowany. Zapoczątkował serię 13:0 Legii. Serię, która dała jej wygraną i mistrzostwo Polski.
W siedmiomeczowej serii finałowej amerykański gwiazdor notował średnio 19,0 punktu, 4,1 asysty, 3,0 zbiórki i 1,4 przechwytu.
Wcześniej McGusty został też wybrany najlepszym zawodnikiem rundy zasadniczej Orlen Basket Ligi. Był też najlepszym strzelcem rozgrywek. Bez dwóch zdań największa gwiazda sezonu 2024/2025.