Sterenga zatrzymany po raz pierwszy w sezonie - relacja z meczu Górnik Wałbrzych - Siarka Tarnobrzeg

Marcin Sterenga przed meczem z Siarką Tarnobrzeg nie zaliczył jeszcze w tym sezonie spotkania, w którym rzuciłby mniej niż 10 punktów. Polski skrzydłowy zakończył jednak swoją fantastyczną serię. W pojedynku z ekipą z Tarnobrzega pomimo usilnych prób, pudłował niemalże wszystkie rzuty. Zespół Górnika podjął jednak walkę z rywalem, ostatecznie przegrywając 67:78.

Obie drużyny zaczęły ten mecz dość nerwowo. Straty, a także sporo niecelnych rzutów zarówno spod kosza jak i z dystansu - tak wyglądały trzy inaugurujące minuty spotkania. Pierwszy skuteczną akcję (nie licząc rzutów wolnych) przeprowadził Bartłomiej Józefowicz, który celnie przymierzył z dystansu. Wałbrzyski team od samego początku znakomicie bronił. W pierwszych 5 minutach jedynym zawodnikiem, który potrafił przebić się przez szeregi obronne gospodarzy był Piotr Miś. Po stronie miejscowych świetnie spisywał się Sławomir Buczyniak. To głównie dzięki jego akcjom Górnik osiągnął kilkupunktowe prowadzenie.

Obraz gry uległ nieco zmianie w drugiej części pierwszej kwarty. Wówczas do głosu doszli przyjezdni. Świetnie pod tablicami walczył Miś, który nie tylko punktował, ale także zbierał mnóstwo piłek (już po pierwszej kwarcie miał ich na swoim koncie aż 8!). Na dwie minuty przed końcem odsłony goście odzyskali prowadzenie. W ostatnich akcjach tej kwarty gospodarze jednak skutecznie trafiali zza linii 6,25m i ostatecznie po 10 minutach gry prowadzili 20:18.

Początek drugiej odsłony po raz kolejny należał do gospodarzy, a konkretniej do Buczyniaka, który popisał się kolejną w tym pojedynku celną "trójką". Rezultat mógłby jednak wyglądać znacznie inaczej, gdyby nie spora ilość strat, jaką popełniali przyjezdni. Tego problemu nie mieli natomiast miejscowi i to też sprawiało, że w dalszym ciągu nieznacznie prowadzili. W zespole Siarki przez cały czas wysoką formę strzelecką utrzymywał Miś. Skrzydłowy tarnobrzeskiego teamu jak zwykle miał jednak spore problemy z faulami.

Mniej więcej po pięciu minutach drugiej kwarty goście rozpoczęli prawdziwą ofensywę. W ataku rozegrał się Michał Baran, który punktował rywala zarówno zza łuku, jak i bliżej kosza. Przez cały czas wtórował mu Miś. Goście szybko zyskali sobie 10-punktową przewagę. Pod koniec kwarty festiwal rzutów za 3 punkty zafundował swoim kibicom Mariusz Matczak, jednak jego akcje nie miały większego znaczenia. Gospodarze w dalszym ciągu nie potrafili bowiem zatrzymać w ataku Misia.

Miejscowi w tym pojedynku mieli ogromne problemy w walce na desce. Po dwóch kwartach rywale prowadzili w rankingu zbiórek 24:15. Ogromna w tym zasługa Misia, który już po 20 minutach miał na swoim koncie 11 zbiórek, w tym 4 w ataku. Co więcej ku zaskoczeniu wszystkich kibiców w zespole Górnika kompletnie nie istniał Marcin Sterenga, dotychczasowy lider drużyny, a także całej ligi (0/7 z gry). Miejscowi kibice nie mogli nawet oczekiwać poprawy ze strony tego zawodnika, gdyż miał on na swoim koncie już 4 faule.

Od początku trzeciej kwarty Sterenga ponownie pojawił się na parkiecie. Jego powrót jednak kompletnie nic nie wnosił. Polski skrzydłowy nadal pudłował masę rzutów. Przydawał się jedynie pod tablicami, gdzie zbierał sporo piłek. Szkoleniowiec Górnika widząc niemoc swojego podopiecznego, szybko posłał do boju Łukasza Grzywę, który także jednak niczym szczególnym się nie wyróżniał. Konsekwentnie w ofensywie prezentowali się natomiast goście, którzy przez cały czas utrzymywali przewagę w granicach 10 punktów.

Problemy przyjezdnych rozpoczęły się w momencie, kiedy parkiet opuścił Miś. Polski skrzydłowy złapał bowiem swój czwarty faul. Wówczas do głosu doszli miejscowi, którzy w mgnieniu oka zaczęli niwelować straty. Kolejne skuteczne akcje Buczyniaka oraz Jakóbczyka sprawiły, że Górnik w pewnym momencie przegrywał już tylko 2 "oczkami". Wszystko miało zatem rozstrzygnąć się w ostatniej partii.

Pierwsze minuty czwartej kwarty toczyły się bardzo wyrównanie. W zespole gospodarzy wszystko zaczęło się jednak sypać po zejściu Sterengi, który złapał swoje piąte przewinienie. Od tego momentu rozpoczęła się dominacja przyjezdnych, wśród których na wyróżnienie zasłużył Wojciech Barycz. W samej końcówce spotkania zrobiło się jednak bardzo nerwowo. Gospodarze raz za razem punktowali swojego rywala z dystansu. Skutecznymi akcjami popisywali się Jakóbczyk oraz Józefowicz. Sprawy w swoje ręce wzięli jednak Barycz oraz Baran i 13 zwycięstwo Siarki w tym sezonie stało się faktem.

Wydaje się, że kluczem do sukcesu w tym spotkaniu była walka na obu tablicach. Goście zmiażdżyli rywala w klasyfikacji zbiórek aż 44:25. Wynik mógłby być jednak zupełnie inny, gdyby nie fatalna dyspozycja strzelecka Sterengi, który zgromadził na swoim koncie zaledwie 2 "oczka". Mimo wszystko gospodarzom nie można ujmować woli walki. Nie przestraszyli się rywala, który na papierze wygląda zdecydowanie lepiej.

Victoria Górnik Wałbrzych - KS Siarka Tarnobrzeg

67:78

(20:18, 11:22, 17:10, 19:28)

Victoria Górnik: Sławomir Buczyniak 15, Bartłomiej Józefowicz 13, Krzysztof Jakóbczyk 13, Mariusz Matczak 11, Marcin Wróbel 7, Łukasz Grzywa 4, Marcin Sterenga 2, Adrian Stochmiałek 2, Damian Pieloch 0.

KS Siarka: Piotr Miś 22, Wojciech Barycz 18, Michał Baran 15, Bartosz Krupa 9, Adrian Czerwonka 6, Tomasz Pisarczyk 4, Karol Szpyrka 4, Michał Woźniak 0.

Komentarze (0)