"Czekałam na tę szansę". Co za debiut w reprezentacji Polski

PAP / Jarek Praszkiewicz / Helena Danielewicz
PAP / Jarek Praszkiewicz / Helena Danielewicz

Zaledwie 17-letnia Helena Danielewicz zaliczyła we wtorek debiut w seniorskiej reprezentacji Polski koszykarek. Debiut dodajmy bardzo udany. Trener Karol Kowalewski nie bał się dać jej solidnej dawki minut.

Trzy mecze w pierwszym okienku kwalifikacji do Women EuroBasket 2027 i trzy wygrane koszykarek reprezentacji Polski. Biało-Czerwone ograły kolejno w Bratysławie Słowaczki oraz w Sosnowcu Rumunki oraz Cypryjki.

- Wygraliśmy trzy spotkania, pokazując DNA tego zespołu. Jesteśmy dumni i szczęśliwi z tej drużyny. Całe okienko możemy więc ocenić pozytywnie, nie tylko ze względu na wynik - przyznał trener Karol Kowalewski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: setki tysięcy wyświetleń! Nagranie z Sochanem robi furorę

Co jeszcze miał na myśli? - Okazję do przetestowania kolejnych nowych twarzy w seniorskiej drużynie narodowej. To jest też małym sukcesem listopadowego okienka - przyznał otwarcie.

I jedną z tych nowych twarzy jest właśnie Helena Danielewicz. 17-letnia skrzydłowa - na co dzień zawodniczka ekstraklasowego Artego Bydgoszcz - dostała swoją szansę w trzecim meczu. Przeciwko reprezentacji Cypru zagrała ponad 20 minut.

Zaliczyła w tym czasie 7 punktów, pięć zbiórek i trzy asysty. Wykorzystała trzy z czterech rzutów z gry. Widać, że jest pewna swoich umiejętności i nie boi się niczego. Grała odważnie, nie było widać żadnej tremy. Przymierzyła trójkę, wykończyła z faulem akcję od kosza do kosza.

Pozostawiła po sobie bardzo dobrze wrażenie. - Przyjechałam na kadrę lekko zestresowana, ponieważ wiele dziewczyn zna się od lat, a ja jestem nowa. Bardziej niż treningami byłam spięta tym, aby z dziewczynami dobrze się poznać - przyznała (za koszkadra.pl).

Dodała jednak, że proces aklimatyzacji w kadrze minął bardzo dobrze. - Po tygodniu emocje ze mnie zeszły. Dziewczyny okazały mi dużo wsparcia. Wszystkie traktują mnie na równi i z dużym szacunkiem - powiedziała.

W dwóch pierwszych meczach zabrakło jej w meczowym składzie. Cierpliwość jednak się opłaciła. - Czekałam na tę szansę od początku przygotowań. Nie dostałam się do składu na mecz ze Słowacją, później Rumunią, ale cały czas wierzyłam, że ten moment nastąpi. Ekscytacja rosła we mnie z każdym dniem. Byłam pewna, że gdy już dostanę szansę, to wykorzystam ją w stu procentach - przyznała.

Kadra ma więc świeżą krew, bo młodość idzie po swoje. Mowa o Danielewicz, Aleksandrze Mielnickiej czy już trochę bardziej doświadczonych Kamili Borkowskiej i Magdalenie Szymkiewicz. Kolejne okienko związane z walką o mistrzostwa Europy już w marcu 2026 roku.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści