Historia lubi się powtarzać - relacja ze spotkania MKS Dąbrowa Górnicza - AZS AWF Katowice

MKS w sobotę podejmował we własnej hali Żubry Białystok. To spotkanie rozpoczęło się nie po myśli gospodarzy, którzy z minuty na minutę zaczynali grać na przyzwoitym poziomie. Ostatecznie białostocczanie musieli uznać wyższość lidera tabeli I ligi mężczyzn. W meczu XX kolejki do Dąbrowy przyjechała drużyna AZS-u Katowice, która zamyka tabelę. Ten pojedynek przebiegał podobnie do ostatniego. Początkowo słabo spisujący się dąbrowianie, pewnie wygrali 83:59.

Różnica miejsc dzielących obie ekipy w tabeli nie była widoczna na parkiecie. Dzięki nieskutecznym rzutom gospodarzy po 3 minutach gry Ślązacy prowadzi 2:7. Po szybkiej kontrze Mariusza Piotrkowskiego szkoleniowiec MKS-u poprosił o czas (9:16), po którym sytuacja na boisku zaczęła ulegać zmianie. Paweł Bogdanowicz miał szansę doprowadzić do remisu, ale trafił tylko jeden z dwóch rzutów wolnych. Premierowa kwarta spotkania zakończyła się wynikiem 17:18.

Na pierwsze prowadzenie dąbrowianie wyszli po rzucie Pawła Zmarlaka (24:23). Szybka kontra Marka Piechowicza umocniła ich na prowadzeniu (29:26), ale samemu zawodnikowi nie pomogła powrócić do normalnej dyspozycji, czyli gry na wysokim poziomie. Zawodnicy AZS-u kontynuowali swoją dobrą grę, a ich przeciwnicy nadal nie wykorzystywali dogodnych sytuacji. Mimo to na prowadzeniu utrzymywał się MKS (34:31, 40:33). Ostatecznie na zakończenie pierwszej połowy dąbrowianie prowadzili sześcioma punktami (41:35).

Po przerwie na parkiet bardziej skoncentrowani wyszli gospodarze, którzy odzyskali skuteczność w rzutach i systematycznie powiększali swoją przewagę (51:38). Niemoc pod koszem przeszła na ekipę AZS-u, a lider zagłębiowskiej drużyny, Marek Piechowicz, zaczął grać na poziomie, do którego przyzwyczaił kibiców. Od początku trzeciej kwarty dała o sobie znać jedna z mocnych stron MKS-u, jaką jest obrona. Dzięki temu elementowi na parkiecie istniał tylko jeden zespół. W trakcie 10 minut katowiczanie zdobyli 10 punktów, przy 21 gospodarzy (62:45).

W czwartej kwarcie zadaniem dąbrowskich koszykarzy była spokojna gra i utrzymywanie przewagi. Jednak w szeregi ekipy wdarło się małe rozluźnienie i trener Wojciech Wieczorek był zmuszony poprosić o czas (69:50). Po nim gra jego podopiecznych była mniej chaotyczna, a zawodników AZS-u pogorszyła się, bowiem nie trafiali oni nawet w 100 procentowych sytuacjach. Najjaśniejszą postacią w drużynie gości był Mateusz Dziemba, który starał się niwelować przewagę. Jednak w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. Ostatecznie pojedynek wygrał MKS 83:59.

MKS Dąbrowa Górnicza - KS AZS AWF Katowice 83:59 (17:18, 24:17, 21:10, 21:14)

MKS: Marek Piechowicz 17, Paweł Zmarlak 16, Paweł Bogdanowicz 11, Radosław Basiński 10, Adam Lisewski 8 (16 zb), Łukasz Szczypka 6, Piotr Zieliński 6, Grzegorz Zawierucha 5, Marcin Piechowicz 2, Grzegorz Szybowicz 2, Krzysztof Koziński 0, Artur Bubel 0.

AZS AWF: Mariusz Piotrkowski 18, Kamil Wójciak 14, Tomasz Koczwara 8, Mateusz Dziemba 6, Tomasz Milewski 5, Łukasz Wójcik 4, Marceli Dziemba 3, Tomasz Gembus 1, Karol Leszczyński 0, Adam Hajduk 0, Tomasz Zając 0, Krzysztof Wosz 0

Komentarze (0)