Zwyciężają nawet w zimnych halach - relacja z meczu Sportino Inowrocław - Asseco Prokom Gdynia

Pomimo problemów w pierwszej i czwartej kwarcie, drużyna Asseco Prokomu pokonała w Inowrocławiu Sportino 82:66 i wobec sobotniej porażki wicelidera rozgrywek - Anwilu Włocławek, gdynianie jeszcze bardziej umocnili się na pierwszym miejscu w tabeli. Sportino natomiast, nadal zajmuje w niej ostatnie miejsce z coraz mniejszymi szansami na utrzymanie ekstraklasowego bytu.

- Cieszę się z kolejnego, dziewiętnastego zwycięstwa. Rywal, mimo ciągłych zmian kadrowych i ostatnich kłopotów zdrowotnych, postawił nam trudne warunki - przyznał na pomeczowej konferencji szkoleniowiec mistrzów Polski Tomas Pacesas. Jego drużyna źle rozpoczęła potyczkę z ostatnią ekipą ligi. Po 4 minutach gospodarze zaskakująco prowadzili 11:0. - Było zimno w hali. To przez to ten przestój w naszym wykonaniu - uciął z uśmiechem trener gdynian. Duży udział w tej zaliczce inowrocławian miał Wiaczesław Rosnowski. Rzucający ten, dwukrotnie w tym czasie trafił zza łuku, potem dołożył jeszcze jedną trójkę.

- Czasami gramy dziwne, nonszalanckie akcje. Tracimy przez to swój rytm, a przy okazji też wypracowaną przewagę. Tak było chociażby po dobrym fragmencie na początku - ocenił Aleksander Krutikow, opiekun Sportino. Podopieczni Białorusina, po tym jak przez cztery kolejne minuty zdobyli tylko 2 punkty, przy 21(!) rywala, szansę na zwycięstwo zachowali jednak prawie do samego końca. Sześć minut przed końcem przegrywali 58:63. - Byliśmy już wtedy zmęczeni, popełnialiśmy proste straty. W naszą grę wkradły się także takie głupie boiskowe zachowania - brak wzajemnego porozumienia, nie do końca realizowana taktyka - wyjawił center inowrocławian Tomasz Kęsicki. - Niewiele mogliśmy zdziałać w drugiej połowie. Gdynianie mocno zacieśnili obronę, to był klucz do ich zwycięstwa - powiedział Rosnowski.

Potyczką tą, Sportino zakończyło serię bezpośrednich spotkań z ubiegłorocznymi półfinalistami PLK. I choć sytuacja zespołu w tabeli jest bardzo trudna, zawodnicy wierzą w utrzymanie. - Trzeba walczyć do końca. Nie może być tak, że po tych porażkach się załamiemy, spuścimy głowy w dół, bo nam nie idzie. Wprost przeciwnie - każde spotkania należy potraktować priorytetowo - podkreślił Paweł Storożyński, skrzydłowy Sportino, który w grudniu przyszedł do tego klubu właśnie z Gdyni. Zespół trenera Krutikowa, mimo że sobotnia porażka była jego jedenastą z rzędu, a siedemnastą w obecnych rozgrywkach, ponownie zebrał ze strony przeciwników pochlebne recenzje. Po ostatnim spotkaniu we własnej hali, grę inowrocławian chwalił szkoleniowiec Anwilu Igor Griszczuk, teraz z kolei, podkoszowy Asseco, Adam Hrycaniuk. - Sportino rozegrało dobry mecz. Przed tą drużyną teraz nieco łatwiejsi przeciwnicy. I kto wie, do rozegrania pozostało jeszcze kilka meczów, więc może pozytywnie "zaskoczy" - podsumował koszykarz.

Sportino Inowrocław - Asseco Prokom Gdynia 66:82 (19:20, 12:19, 23:21, 12:22)

Sportino: Quinton Day 20, Tomasz Kęsicki 14, Wiaczesław Rosnowski 11, Paweł Storożyński 10, Slavisa Bogavac 7, Vitalijus Stanevicius 4, Hubert Wierzbicki 0, Łukasz Żytko 0, Przemysław Łuszczewski 0, Daryl Greene 0.

Asseco Prokom: Ronnie Burrell 20, David Logan 18, Qyntel Woods 14, Daniel Ewing 11, Adam Hrycaniuk 10, Ratko Varda 4, Jan Jagla 3, Przemysław Zamojski 2, Mateusz Kostrzewski 0, Piotr Szczotka 0, Łukasz Seweryn 0.

Źródło artykułu: