Od czasu, kiedy w Polsce prowadzone są statystyki, tylko siedmiu zawodnikom udało się zanotować triple-double. O krok od tego osiągnięcia był podczas meczu z OSSM-em Artur Donigiewicz, któremu zabrakło zaledwie jednej asysty. Zapewne sprawiłoby to, że zwycięstwo Rosy byłoby jeszcze bardziej uroczyste, bo nawet przez chwilę pojedynku z podopiecznymi Romana Prawicy zagrożone nie było.
Co ciekawe, z racji na problemy kadrowe, które dotknęły Rosasport, trener Piotr Ignatowicz w meczu z OSSM-em mógł skorzystać z usług tylko dziesięciu graczy, wśród których znaleźli się m.in. reprezentant Polski kadetów Jakub Garbacz i drugi trener Marek Łukomski. Co więcej, na parkiet nawet na chwilę nie weszli Piotr Kardaś czy Paweł Wiekiera.
Bez względu na problemy kadrowe, radomianie błyskawicznie wypracowali sobie przewagę punktową nad rywalami, a prym w ich punktowaniu wiódł właśnie Donigiewicz. Co ciekawe, z minuty na minutę coraz odważniej poczynał sobie także Garbacz, tyle że w walce pod tablicami stanął na tyle nieszczęśliwie, że nabawił się kontuzji. Pierwsza diagnoza wskazała na podkręcenie kostki.
To wydarzenie nie było w stanie wybić z rytmu radomian, których celem w drugiej połowie stało się dobicie po raz trzeci w sezonie do stu punktów. I udało się to osiągnąć, a wynik radomian zatrzymał się dopiero na 106 oczkach.
- W takich meczach bardziej doświadczeni zawodnicy muszą złapać nieco oddechu, a młodzi nabierać doświadczenia. No i to udało się nam zrealizować - podkreślił po spotkaniu trener Rosy Piotr Ignatowicz.
Rosasport Radom - OSSM Stalowa Wola 106:53 (33:16, 19:10, 25:18, 29:9)
Rosasport: Donigiewicz 27 (4), Nikiel 23, Wróbel 17 (3), Sosnowik 12, Garbacz 0 oraz Podkowiński 16, Michałek 9 (3), Łukomski 2.
OSSM SW: Lewandowski 13 (1), Baran 10 (2), Grochowski 10 (1), Dusiło 8 (1), Osiakowski 4 oraz Konieczny 5 (1), Buszta 3 (1), Prawica 0, Chmielnicki 0, Wyszyński 0.