Lotos był zdecydowanym faworytem tego meczu i to mimo niezwykle napiętego terminarza spotkań. Rywalki z kolei chciały wykorzystać fakt przemęczenia mistrzyń Polski i zafundować swoim kibicom miłą niespodziankę. Jednak skończyło się tylko na "chciejstwie", gdyż różnica potencjałów obu zespołów jest olbrzymia. Potwierdziło się tym samym, iż rozgrywki ligowe, a pucharowe to zupełna inna bajka. Na krajowym podwórku gdynianki nie mają sobie równych, oczywiście nie licząc Wisły Kraków, a także AZS-u Gorzów. Europy, w obecnym składzie Lotosu, nie da się jeszcze podbić, ale na to z pewnością przyjdzie jeszcze czas. - Przy obecnym naszym składzie, z dużą ilością młodych zawodniczek to już sam awans do tej fazy rozgrywek jest dla nas sukcesem - podkreślał po spotkaniu ze Spartakiem opiekun mistrzyń Polski Jacek Winnicki.
Początek niedzielnego spotkania łudząco przypominał właśnie piątkową rywalizację Lotosu ze Spartakiem, kiedy to faworyt dał się wyszumieć miejscowej drużynie. Gdynianki miały w niedzielę wysoki procent skuteczności za linii 6,25m. W pierwszych fragmentach meczu brylowała w tym elemencie Erin Phillips. Gospodynie nie załamały się jednak takim obrotem sprawy i od stanu 9:8 niespodziewanie zaczęły odskakiwać rywalkom, by na trzy minuty przed końcem prowadzić 16:10.
Swój dzień miała jednak Magdalena Leciejewska, której celne rzuty dały sygnał koleżankom do lepszej gry. Na efekty nie trzeba było długo czekać, gdyż gdynianki stopniowo przejmowały kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, wygrywając ostatecznie pierwszą odsłonę meczu 25:18. Świetne zawody rozgrywała wspomniana już Leciejewska, która po pierwszej kwarcie miała w swoim dorobku 9 punktów.
Jeszcze na początku drugiej kwarty zapunktowały gospodynie, ale później na boisku rządził już tylko jeden team. W 12. minucie na parkiecie pojawiła się debiutująca w barwach Lotosu, Amerykanka Hodges, która swoje premierowe punkty zdobyła celnym rzutem za trzy. Gdynianki wciąż miały wysoki procent skuteczności "trójek". W ostatecznym rozrachunku bilans ten wynosił 58 procent. W drugiej kwarcie skutecznym rzutem zza linii 6,25 popisała się również Phillips, a że swoje robiły też Leciejewska i Wright na cztery minuty przed końcem drugiej odsłony Lotos prowadził 38:20. Dopiero wtedy gospodyniom udało się przerwać marazm strzelecki, trwający prawie 6 minut. Do przerwy obie drużyny dorzuciły po osiem "oczek" do swojego bilansu, dzięki czemu mistrzynie Polski schodziły do szatni przy prowadzeniu 46:28.
Trzecia i czwarta kwarta to spokojna gra podopiecznych trenera Winnickiego. Sytuacja podobna do piątkowego spotkania Lotosu ze Spartakiem, kiedy jedyną niewiadomą były rozmiary zwycięstwa przyjezdnych. Świetnie spisywała się Leciejewska, którą udanie wspierały pozostałe partnerki z zespołu. Słabiej niż można było się spodziewać wypadła natomiast Hodges, która przebywała na parkiecie 27 minut, zdobywając łącznie pięć punktów. Do celnego rzutu za trzy dorzuciła również dwójkę. W sumie zagrała na bardzo niskiej 20-procentowej skuteczności za dwa oraz 50-procentowej za trzy. Trzecią odsłonę mistrzynie Polski wygrały 21:14, a czwartą 14:13.
Double-double zanotowała w tym spotkaniu Magdalena Leciejewska. Koszykarka Lotosu przebywała na parkiecie niespełna 20 minut, ale zdołała w tym czasie zdobyć 19 punktów, przy 11 zbiórkach. Popisała się przy tym świetną skutecznością za dwa (78 procent) oraz w rzutach wolnych (5/5 - 100 procent). Dobry występ odnotowała także Tanasha Wright i Erin Phillips. Obie zdobyły po 11 punktów, tyle samo co młoda Sosnowska. Wśród pokonanych najlepiej wypadła Marta Gajewska, zdobywczyni 12 punktów.
Tęcza Leszno - Lotos Gdynia 55:81 (18:25, 10:21, 14:21, 13:14)
Tęcza Leszno: Marta Gajewska 12, Edyta Krysiewicz 9, Aleksandra Drzewińska 8, Joanna Walich 8, Żaneta Durak 6, Joanna Czarnecka 4, Magdalena Gawrońska 4, Tracy Gahan 4, Barbara Kaszewska 0.
Lotos Gdynia: Magdalena Leciejewska 19, Tanisha Wright 11, Erin Philips 11, Claudia Sosnowska 11, Ivana Matovic 9, Marta Jujka 6, Olivia Tomiałowicz 5, Roneeka Hodges 5, Louize Halvarsson 4, Elżbieta Mukosiej 0, Ewelina Gala 0.