Arkadiusz Koniecki (trener Lidera): Po szczęśliwym rzucie Magdaleny Rzeźnik w końcówce pierwszej połowy nie wierzyłem, że szczęście opuści gospodynie. Moje zawodniczki w drugiej części włożyły sporo wysiłku i determinacji w odniesienie zwycięstwa. Kluczem do sukcesu było stosowanie zmiennej defensywy. W moim odczuciu mecz był ciekawy do samego końca.
Mirela Pułtorak (Lider Pruszków): Trudno nie zgodzić się ze słowami naszego szkoleniowca. W drugiej połowie zagraliśmy zdecydowanie lepiej, bo swoje zrobiła obrona strefowa. Dzięki temu mogliśmy wyprowadzić parę szybkich kontr i rzutów z dystansu. Dzięki temu udało nam się powiększyć przewagę. Dobrze by było utrzymać taką dyspozycję i formę w kolejnych pojedynkach.
Adam Ziemiński (trener Artego): Rywalki przewyższały nas w sferze mentalnej, gdyż zawodniczki Lidera biły się niemal o każdą piłkę. Widowisko było takie sobie, szkoda tylko, że na transmisję zdecydowała się TVP. Nasz zespół stracił 23 piłki, co jest kompromitującym wynikiem. W pozostałych elementach takich różnic nie było. Wrócił koszmar z poprzednich ligowych potyczek, kiedy również graliśmy zbyt chaotycznie. Przy stosowanej strefie przez koszykarki gości kilkakrotnie daliśmy się podwoić, z tego poszło kilka kontr i strata łatwych punktów. Wiedzieliśmy o tym, że Lider stosuje takie pułapki, ale w warunkach meczowych taka wiedza na niewiele się zdała.
Magdalena Rzeźnik (Artego Bydgoszcz): Dwa punkty powinny zostać w Bydgoszczy, bo ich mocno potrzebowaliśmy. Szkoda porażki, zwłaszcza na własnym parkiecie. W decydujących momentach wkradło się za dużo nerwów, gdyż powinniśmy prowadzić akcje bardziej spokojnym rytmem. Nie potrafiłyśmy dostosować gry ofensywnej do obrony rywalek - na przykład przy strefie powinniśmy próbować ją rozbijać poprzez środek, a nie oddawać szalone rzuty z dystansu.