W krakowskiej ekipie wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. Punktem kulminacyjnym będzie godzina 18.00 i początek rywalizacji z Frisco Sika Brno. - Z tego co wiem, nasz trener przygotowuje coś ekstra. Jednakże bez względu na założenia, to my musimy być na boisku zaangażowane i agresywne niczym tygrysice. Nie ma innej drogi do wywalczenia zwycięstwa! - powiedziała Dorota Gburczyk w rozmowie z Gazetą Krakowską.
Przed najważniejszym meczem w sezonie dla Wisły obawiano się o zdrowie niektórych zawodniczek. Wszystko jednak wskazuje na to, że Biała Gwiazda przystąpi do środowej batalii w pełnym zdrowiu. - Wszystkie jesteśmy już zdrowe i chyba nic nie przeszkodzi nam, żeby w tym meczu zagrać na sto procent możliwości. Niezależnie od tego, jak długo ktoś będzie przebywał na parkiecie - dodała kapitan zespołu.
Gburczyk wskazała także przyczyny porażki w Brnie w spotkaniu numer dwa. Podkreśliła, że wiślaczki przez większą część pojedynku nie były sobą. - Oczywiście, że mogłyśmy zwyciężyć. Ale przy spełnieniu określonych warunków. Po pierwsze należało przez cały czas grać tak jak przez większość drugiej połowy meczu krakowskiego. W Brnie na czterdzieści minut gry przez około dwanaście nie byłyśmy sobą. Chodzi mi o końcówki pierwszej i drugiej kwarty i fragment trzeciej kwarty. I właśnie gdyby nie te dwanaście minut, to pewnie już byłybyśmy w Final Four. Uważam bowiem, że czeski zespół absolutnie jest w naszym zasięgu - zaznaczyła.