Wałbrzyszanie do tego meczu przystąpili wsparci licznie zgromadzoną grupą kibiców, którzy zdecydowali się na dopingowanie biało-niebieskich, przyjeżdżając do Zielonej Góry. Przez pierwsze sześc minut tej konfrontacji, wałbrzyskim fanom basketu mogła podobać się gra Górnika. Drużyna przyjezdna po punktach Marcina Wróbla i Sławomira Buczyniaka prowadziła 5:4, a kilka fragmentów później tylko nieznacznie przegrywała (9:10). Od tego momentu do głosu zaczęli dochodzić zielonogórzanie, którzy musieli radzić sobie bez Marcina Chodkiewicza. Skrzydłowy Zastalu na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty doznał kontuzji, po czym obserwował mecz z ławki. Na razie nie wiadomo, na ile poważny jest ten uraz.
Team Górnika również grał osłabiony, gdyż w jego szeregach zabrakło doświadczonego Marcina Sterengi. Dolnośląski zespół z tej racji rywalizował bez swoje lidera, i było to odczuwalne, gdyż w osiemnastej minucie gospodarze prowadzili 37:22.
Po przerwie "Zastalowcy" osiągnęli przewagę 20 "oczek" (47:27 po "dwójce" Grzegorza Kukiełki). Podopieczni Tomasza Herkta mieli duże prowadzenie, a wałbrzyszanie wiedzieli, że nie dadzą już rady dogonić silniejszej drużyny Zastalu. Dlatego też w ostatniej odsłonie obyło się bez emocji, a mecz ostatecznie zakończył się rezultatem 79:59.
Zielonogórska ekipa wygrała przekonująco, ale po meczu trener Tomasz Herkt przyznał, że jego podopieczni mogli zagrać lepiej. Szkoleniowiec Zastalu wyznał między innymi, że aż piętnaście (16/31) niecelnych rzutów osobistych jego graczy, to zdecydowanie za dużo.
Intermarche Zastal Zielona Góra - Victoria Górnik Wałbrzych 79:59 (22:13, 19:9, 14:18, 24:19)
Intermarche Zastal: Flieger 18, Jarmakowicz 17, Kukiełka 11, Raczyński 9, Kus 7, Rajewicz 6, Wojdyła 6, Kalinowski 4, Busz 1, Wilczek 0, Chodkiewicz 0.
Górnik: Matczak 19, Pieloch 11, Stochmiałek 7, Grzywa 6, Józefowicz 5, Buczyniak 5, Wróbel 4, Mrozik 2, Ratajczak 0.