Na miarę oczekiwań - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Kotwica Kołobrzeg

Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec przed własną publicznością pokonali Kotwicę Kołobrzeg 94:70. Podopieczni trenera Andreja Urlepa zagrali na miarę oczekiwań swoich kibiców, choć rywale w drugiej kwarcie napędzili im trochę strachu.

Od pierwszej syreny ton wydarzeniom na boisku nadawali gospodarze. PGE Turów za sprawą agresywnej obrony szybko objął prowadzenie 9:0. Skutecznością imponowali Michael Wright, Michał Chyliński i Justin Gray. Goście pierwsze punkty zdobyli dopiero w trzeciej minucie meczu po akcji Piotra Stelmacha. Zgorzelczanie odpowiedzieli serią kilkunastu punktów i w 7. min po akcji Konrada Wysockiego gromili rywala 22:7. Wydawało się, że dalsza część meczu będzie dla PGE Turowa spacerkiem. Nic bardziej mylnego! - Myślę, że zagraliśmy bardzo dobrze na początku meczu. Niestety zawodnicy, którzy weszli z ławki nie wytrzymali tempa, które narzuciła pierwsza piątka. W drugiej kwarcie zagraliśmy bardzo źle w obronie. Pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele zbiórek i łatwych rzutów - stwierdził trener wicemistrzów Polski Andrej Urlep. Kotwica od początku drugiej ćwiartki zaczęła systematycznie odrabiać straty. Bardzo dobre zawody rozgrywał Darrell Harris, który nie tylko zdobywał punkty, ale także zbierał piłki na atakowanej tablicy. Po punktach Amerykanina było tylko 44:42 dla miejscowych. - Byliśmy w grze w drugiej kwarcie i na połowie trzeciej. Później stanęliśmy i PGE Turów zabił nas kontratakiem - stwierdził gracz kołobrzeżan Bartosz Diduszko. - Musimy poprawić naszą deskę. Nie możemy pozwalać na to, że rywal zbiera nam w sumie 19 piłek - stwierdził z kolei obrońca PGE Turowa Michał Chyliński. Goście byli w grze jeszcze na początku trzeciej kwarty. Potem PGE Turów zacieśnił defensywę i po szybkich kontrach odbudował bezpieczną przewagę. - Można powiedzieć, że ten mecz wygraliśmy obroną. Przegraliśmy jedynie drugą kwartą. Pozostałe wygraliśmy już dosyć wysoko. Zdobywaliśmy wówczas wiele łatwych punktów z kontry - podkreślił Michał Chyliński.

W połowie ostatniej kwarty po wsadzie grającego łącznie 22. min Adama Wójcika zgorzelczanie wygrywali już 80:60 i wówczas stało się jasne, że tego meczu nie przegrają. Ostatecznie gospodarze pokonali Kotwicę 94:70 i wciąż pozostają w grze o pierwszą czwórkę po sezonie zasadniczym. - Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na gorący teren i będzie nam ciężko wygrać to spotkanie. Początek meczu zupełnie nam nie wyszedł. Później dzięki bardzo dobrej drugiej kwarcie wróciliśmy do gry. Po przerwie PGE Turów postawił nam zdecydowanie trudniejsze warunki gry. Nasi wysocy zawodnicy byli mocno naciskani i nie mogliśmy zdobywać już tylu punktów spod kosza. Myślę, że obrona gospodarzy przyczyniła się do ich zwycięstwa - powiedział trener Kotwicy Paweł Blechacz. - Moja drużyna przez cały mecz pracowała bardzo ciężko na to zwycięstwo - dodał na koniec trener Andrej Urlep.

W barwach PGE Turowa zadebiutowało dwóch nowych graczy. Najwyższy w historii rozgrywek Polskiej Ligi Koszykówki, bo mierzący 225cm Alexandr Rindin w ciągu niespełna 2 minut popisał się efektownym wsadem i równie kapitalnym blokiem. Rozgrywający Nejc Glavas zagrał natomiast blisko 1,5 minuty i w tym czasie miał jedną asystę.

PGE Turów Zgorzelec - Kotwica Kołobrzeg 94:70 (26:15, 23:27, 21:14, 24:14)

PGE Turów: Gray 16 (4), Wright 15, Chyliński 13 (3), Wójcik 12, Johnson 12 (2), Wysocki 10 (1), Wallace 4, Bochno 4, Roszyk 4, Loyd 2, Rindin 2, Glavas 0.

Kotwica: Stelmach 14 (2), Harris 13, Diduszko 9, Smith 7 (1), Wichniarz 5 (1), Harrington 5 (1), Freeman 5, Bręk 5 (1), Brown 4, Rduch 3 (1).

Źródło artykułu: