Powtórka z rozrywki
Bez wątpienia pierwsze dwie kwarty należały do graczy przyjezdnych. Jarosławianie już po raz trzeci z rzędu przespali pierwszą połowę. Podobnie zagrali z Treflem Sopot i Czarnymi Słupsk. O ile w wygranym pojedynku w Słupsku ta gra jakoś przyzwoicie wyglądała, o tyle z zespołem z Wielkopolski było tragicznie. Gracze znad Sanu w pierwszych 20 minutach trafili jedynie trzy razy za dwa punkty, a przyzwoity rezultat utrzymywali jedynie dzięki rzutom zza linii 6.25. - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo słabo, zwłaszcza w obronie, gdzie przegrywaliśmy pojedynki jeden na jeden, rywale zaś trafiali na wysokiej skuteczności - nawet niecelne rzuty natychmiast były dobijane przez wysokich zawodników, dobrze, że chociaż wpadały nam "trójki", dzięki którym rywal nam tak bardzo nie mógł odskoczyć - powiedział Dawid Witos, zawodnik Znicza Jarosław.
Gościom na osiągnięcie ogromnej przewagi nie pozwolił jednak tercet Keddrick Mays, Jeremy Chappell i Tomasz Zabłocki. Podopieczni Dejana Mijatovića wykorzystywali zaś najsłabsze punkty zespołu z Podkarpacia, przede wszystkim niski skład i grę jeden na jednego. Pod tablicami rządził i dzielił Robert Tomaszek, na obwodzie prym wiódł młody Adam Waczyński oraz co jakiś czas żądlił zza łuku Andrija Cirić i Thomas Mobley. Dobra postawa wspomnianych zawodników pozwoliła zespołowi z Poznania schodzić na długą przerwę z zaliczką 16. punktów (35:51).
Odrodzenie po przerwie i nerwówka w końcówce
Jarosławianie po przerwie zaczęli grać tak, jak przyzwyczaili swoich kibiców w pierwszej rundzie rozgrywek. Sygnał do ataku i do odrabiania strat dał Łukasz Diduszko, wspomagany przez Chappela i Maysa. Ta trójka zawodników w przeciągu krótkiej chwili zdobyła 12 punktów nie tracąc żadnego. Tym samym Znicz w 23 minucie przegrywał już tylko 45:51. Pierwsze punkty przyjezdni zdobyli dopiero w 25 minucie za sprawą Waczyńskiego.
- Wiedzieliśmy, że Znicz jest zespołem nieobliczalnym i że w przeciągu krótkiej chwili potrafi wrócić do meczu - tak też się stało na początku trzeciej kwarty – podsumował całą sytuacje Adam Waczyński, zawodnik Basketu Poznań.
Gracze z Podkarpacia dość długo gonili przeciwników, jednak nie potrafili wyjść na plus. - Kilkukrotnie udało nam się dojść przeciwników, jednak w tych momentach w których powinniśmy wyjść na plus piłka nie wpadała do kosza i ponownie musieliśmy nadrabiać straty - takich sytuacji było z pięć - dodał Dariusz Szczubiał, szkoleniowiec Znicza Jarosław.
Czwartą kwartę dobrze rozpoczęli goście, którzy po pięciu punktach Sasy Ocokoljicia i dwóch Roberta Tomaszka ponownie wyszli na 10-punktowe prowadzenie (68:58). Jarosławianie jednak nie rezygnowali i nadal grali swoje, goniąc rywali z lepszym lub gorszym skutkiem. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy do gry wprowadzony został Dawid Witos. Szybko zdobyte dwie "trójki" tego zawodnika mocno poderwały cały zespół do gry i zniwelowały straty do minimum (72:74) w 38 minucie. Gościom jednak po raz kolejny udało się wypracować bezpieczną przewagę, która 50 sekund przed końcową syreną wynosiła 8 punktów(74:82). Gracze znad Sanu nie dawali za wygraną i na 13 sekund przed końcem ponownie tracili do przeciwników 2 punkty i gdyby Łukasz Diduszko nie spudłował spod samego kosza na dwie sekundy przed syreną doszłoby do dogrywki, a tak z wygranej cieszyli się goście.
- Ten mecz miał dla nas bardzo duże znaczenie. Chcemy poprawić miejsce w tabeli, dlatego nie możemy przegrywać. Gospodarze postawili nam trudne warunki, zwłaszcza po przerwie. Trudno było przebić się przez ich defensywę, zaczęli trafiać z dystansu. Cieszę się, że wracamy do domu z wygraną, bo to było naprawdę ciężkie spotkanie – powiedział po meczu Dejan Mijatović, trener poznańskiej drużyny.
MKS Znicz Jarosław - PBG Basket Poznań 82:85
(17:26, 18:25, 21:10, 26:24)
Znicz: K. Mays 22 (6), J. Chappell 19 (2), Ł. Diduszko 11 (1), D. Witos 11 (3), T. Zabłocki 9 (3), D. Wyka 8 (1), M. Moralewicz 2, M. Gazarkiewicz 0, A. Mikołajko 0, B. Sarzało 0
Basket: A. Waczyński 19 (1), S. Ocokoljić 14 (1), T. Mobley 11 (2), R. Tomaszek 10, A. Cirić 9 (1), W. Szawarski 7 (1), U. Duvnjak 7, Z. Białek 4, H. Radke 4, N. Misanović 0