Grzegorz Czech: Nie udało się w końcówce rozstrzygnąć spotkania na własną korzyść, pomimo wyśmienitej twojej postawy po przerwie. Czy nie można było zacząć wcześniej tak grać?
Dawid Witos: Pewnie można było. W pierwszej połowi zagraliśmy bardzo słabo, zwłaszcza w obronie. Przegrywaliśmy wszystkie pojedynki jeden na jeden, nie mogliśmy im się przeciwstawić. Dodatkowo rywale trafiali na bardzo wysokiej skuteczności, ciężko było nam wyprowadzać jakieś kontry w momencie,. kiedy przeciwnik trafia kosz za kosz.
Co wobec tego stało się, że po przerwie zagraliście koncertowo?
- Faktycznie po przerwie zagraliśmy kapitalne zawody. Goniliśmy dzielnie przeciwników i chyba kilku ułamków sekundy nam zabrakło. Szkoda przegranej bo daliśmy z siebie wszystko.
Czyli mam rozumieć, że konfrontacja z Treflem niczego was nie nauczyła. Ponownie przespaliście pierwszą połowę i musieliście w drugiej wspinać się na wyżyny, aby dojść przeciwników.
- Nie wiem co się dzieje w tej pierwszej połowie. Wydaje się przed meczem, że wszystko jest dobrze. Wiemy co mamy grać, mamy ułożoną taktykę, nagle zaczyna się mecz i coś nam to za bardzo nie wychodzi. Po przerwie po zimnym prysznicu motywujemy się i zaczynamy grać tak jak trzeba, tylko czasem brakuje czasu i sił.
Po raz kolejny swoimi "trójkami" pociągnąłeś zespół do gry. Przypomnijmy, że identycznie było w spotkaniu z Treflem.
- Akurat po moich celnych rzutach złapaliśmy kontakt z przeciwnikiem, może trochę uwierzyliśmy, że da się jeszcze coś zrobić.
Zapytam wprost. Dlaczego tak późno wchodzisz w tą grę, dlaczego dopiero po przerwie pokazujesz swoje naprawdę niemałe możliwości?
- Ciężko powiedzieć, dlaczego tak gram. W pierwszej połowie starałem się rzucać i miałem nawet czyste pozycje, jednak nic nie wpadało. W drugiej połowie nagle coś zaskoczyło wyszedł pierwszy rzut i za nim seria. Nie potrafię wytłumaczyć czemu to nie wychodzi od pierwszej minuty meczu. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu pokażę już swoje umiejętności od samego początku.
Może powinieneś od samego początku grać pod presją, bo widać gdy pojawia się "wysokie ciśnienie", zaczynasz grać tak jak trzeba?
- Możliwe, że masz rację. Może o to chodzi, że jak gram przy ostrej obronie to szybciej się rozgrzewam, gram wtedy mocniej skoncentrowany. Nie wiem, staram się zawsze grać tak aby pomóc drużynie.
Widać, że wasza gra coraz lepiej wygląda po odejściu dwóch wysokich zawodników i gdyby nie dzisiejsza porażka, można by było śmiało powiedzieć, że wróciliście na właściwy tor?
- Zgadza się, wszystko wraca do normy i cieszę się, że udało się wygrać w Słupsku - to zwycięstwo pozwoliło nam uwierzyć w siebie. Braki wysokich zawodników natomiast nadrabiamy szybszą grą w ataku i rzutami z dystansu.
W piątek kolejny mecz, który trzeba wygrać, aby liczyć na atut własnego parkietu w meczach pre play off. Przeciwnik wydaje się łatwiejszy, patrząc na pozycję w tabeli?
- Nie można powiedzieć, że będzie to łatwa przeprawa - Sportino jeszcze walczy przecież o utrzymanie i tanio skóry nie sprzeda. Musimy walczyć od pierwszej minuty, aby nie powtórzyła się sytuacja z meczu dzisiejszego i tego z Treflem.