Zacząć od pierwszej minuty - rozmowa z Bartoszem Sarzało, zawodnikiem Znicza Jarosław

Zespół Znicza Jarosław w ramach 23. kolejki podejmować będzie ostatni team w ligowej tabeli – Sportino Inowrocław. Zapytaliśmy jednego z podstawowych zawodników klubu z Podkarpacia – Bartosza Sarzało o najbliższy pojedynek oraz o przyczyny ostatnich porażek.

Grzegorz Czech: Kolejne spotkanie gracie z outsiderem ligi i chyba będzie to dobra okazja, aby tym razem wygrać przed własną publicznością. Jak musicie zagrać, aby odprawić z kwitkiem zespół z Inowrocławia?

Bartosz Sarzało: Przede wszystkim musimy od samego początku kontrolować grę na parkiecie, a nie tak jak to miało miejsce w pierwszej konfrontacji ze Sportino. Musimy podejść do meczu mocno skoncentrowani i to od pierwszej minuty, a nie od 21.

Co według ciebie jest powodem, że tak jak powiedziałeś gracie skutecznie po przerwie, a w pierwszych 20 minutach tylko statystujecie?

- Jeśli chodzi o spotkanie z Basketem Poznań, to chyba byliśmy za bardzo rozluźnieni po meczu z Czarnymi. Może pomyśleliśmy, że skoro wygrywamy na trudnym terenie w Słupsku, to jesteśmy jakimiś świetnymi zawodnikami. Niestety rywale sprowadzili nas na ziemię. My jesteśmy drużyną, która wygrywa walką przez 40 minut i chyba innego sposobu na zwycięstwa nie mamy.

Przed meczem z Basketem mogliście nie być skoncentrowani na 100 procent, jednak w spotkaniu z Treflem również przespaliście pierwsze dwie kwarty, a do tego pojedynku przystępowaliście po serii porażek, więc o rozluźnieniu komfortową sytuacją chyba nie było mowy?

- Jeśli chodzi o mecz z Treflem, to chyba byliśmy w lekkim dołku. Był to pierwszy mecz bez Williamsona, musieliśmy też przyzwyczaić się do gry Łukasza Diduszko. Przecież to całkowicie inny styl gry niż Johna. Wydaje się, że to wszystko wprowadziło dezorganizację i musiało trochę czasu minąć, aby wszystko ponownie zaczęło funkcjonować jak należy.

Rozmawiamy o innych, jednak muszę zapytać o twoją formę, która gdzieś w ostatnich meczach została zagubiona. W trzech spotkaniach zdobyłeś tylko 3 punkty.

- Jeżeli chodzi o moja formę fizyczną, to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po prostu koszykówka jest takim sportem, w którym trzeba trafić piłką do kosza. Ja w ostatnim meczu na siedem prób nie trafiłem ani razu. W następnym może trafię te siedem, a może więcej i wtedy wszyscy będą mówili, że jestem w formie.

Patrząc na wasze spotkania, mogę stwierdzić, że jeżeli zagracie na pełnej koncentracji przez cały mecz i przede wszystkim zespołowo, tworząc monolit, to chyba możecie powalczyć z każdym zespołem o zwycięstwo. Czemu czasem jest tak, że gdy wychodzicie na parkiet, to od samego początku zachowujecie się tak, jakbyście nie wiedzieli o co w tej grze chodzi? Bezmyślne indywidualne akcje, błędy w obronie i wiele innych mankamentów... Co jest powodem takiego stanu rzeczy?

- Na tym właśnie polega koszykówka. Bardzo dobre zespoły walczące o najwyższe cele prezentują przez cały czas wysoki i stały poziom. Na dzień dzisiejszy takim zespołem nie jesteśmy. Jeżeli utrzymamy stabilną formę, to możemy powiedzieć, że zrobiliśmy postęp i jesteśmy drużyną na poziomie. Jeżeli tak będzie - w co wierzę - to nie powinno być źle.

Powiedz dlaczego cały czas większość akcji kończycie rzutami za trzy punkty? Bardzo dobrze było to widać w ostatnim meczu z Basketem, gdzie zbliżyliście się do przeciwników bodajże na 4 punkty i nagle zamiast zagrać spokojne skonstruowane akcje, zakończone zdobyczą punktową, wy siedmiokrotnie rzucacie zza linii 6,25 i żaden z rzutów nie znajduje drogi do kosza, a rywal ponownie odskakuje.

- Te akcje były świetnie rozegrane - to były akcje, po których mieliśmy czyste sytuacje na rzut trzypunktowy. Wystarczyło tylko przymierzyć i trafić. Niestety piłka nie chciała wpaść - mi dwa razy nie wpadło, kolegom również i tak czasem jest. Wiem, że to spotkanie powinniśmy wygrać, ale taki jest sport. Rzucamy sporo z daleka, ponieważ dysponujemy niskim składem. Nie mamy świetnych warunków fizycznych i nie mamy czego szukać pod koszem. Musimy rzucać z dystansu, nadrabiać grą w obronie i grać szybkim atakiem. W grze ustawianej pod koszem nie mamy czego szukać.

Skoro jesteście niższym zespołem, dlaczego nie decydujecie się na grę jeden na jeden, aby mijać rosłych przeciwników?

- Nasi zawodnicy na pozycjach 1 i 2 cały czas grają jeden na jeden. Jeśli zaś chodzi o pozostałych, to mogę powiedzieć, że ja czy Tomek Zabłocki nie jesteśmy zawodnikami wybitnie szybkimi i dlatego swoich szans szukamy z innych pozycji. Raz to wychodzi, a raz nie. Moją dobrą stroną nie jest szybkość i mijanie zawodników. Mam inne mocne strony i staram się je wykorzystywać.

W co celuje Znicz w obecnych rozgrywkach?

- Znicz musi grać w play offach i ja gorąco w to wierzę. Myślę, że pomimo ostatniej porażki jesteśmy na dobrej drodze, żeby w tych play offach się znaleźć.

Komentarze (0)