Kibice w poznańskiej hali Arena byli świadkami kapitalnego widowiska. Na pomeczowej konferencji prasowej trener gości Mariusz Karol podkreślał wysoki poziom sobotniej rywalizacji. Zdaniem trenera AZS-u było to bez wątpienia jedno z lepszych spotkań w obecnym sezonie. Mecz obfitował we wspaniałe zagrania, walkę i nieoczekiwane zwroty akcji. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Obie drużyny grały falami i dlatego wynik oscylował w okolicach remisu. Wyrównana pierwsza część meczu zwiastowała wielkie emocje w drugich dwudziestu minutach i tak też się stało.
Po przerwie do ataku rzucili się gospodarze, którzy byli bardzo zdeterminowani, walcząc o każdą piłkę. Świetne zawody rozgrywali zwłaszcza Andrija Ciric, Sasa Ocokoljic i Wojciech Szawarski. Goście bezradnie przyglądali się poczynaniom poznańskiego trio. Graczem, który próbował przeciwstawić się gospodarzom był George Reese. Jego koledzy powinni podziękować mu szczególnie za postawę w trzeciej kwarcie, ponieważ bez punktów Amerykanina położenie Akademików byłoby beznadziejne. A warto podkreślić, że już po trzeciej kwarcie niewiele osób wierzyło w końcowy sukces zdobywców Pucharu Polski, którzy przegrywali różnicą 11 punktów.
Pełni wiary byli jednak zawodnicy Mariusza Karola i ich kibice, którzy bardzo licznie pojawili się w stolicy Wielkopolski i głośnym dopingiem wspierali swoich koszykarzy. Śmiało można powiedzieć, że tak głośno w hali Arena nie było od ubiegłorocznej wizyty w stolicy Wielkopolski klubu z Ostrowa. - Kibice nas świetnie dopingowali. Trochę żałuję, że będą teraz jechać tyle kilometrów bez dwóch punktów. Jestem jednak przekonany, że docenią naszą dobrą grę, bo naprawdę nie było jakiejś katastrofy w naszym wykonaniu - dziękował fanom swojej drużyny trener Karol.
Z trudnej sytuacji AZS wyciągnął Dante Swanson, który przez trzy kwarty pozostawał w cieniu innych graczy. Amerykanin rozpoczął popis strzelecki i dzięki jego indywidualnym popisom AZS wrócił do gry. Takim obrotem wydarzeń zszokowani wydawali się gospodarze. W pewnym momencie wydawało się nawet, że to rozpędzająca się ekipa z Koszalina wyjedzie z Poznania z dwoma punktami. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowali jednak koszykarze Dejana Mijatovicia.
Po celnej trójce Zbigniewa Białka gospodarze prowadzili 93:92. AZS nie wykorzystał szansy na zdobycie punktów i musiał przerwać kolejną akcję PBG faulem. Wprawdzie wykonujący rzuty osobiste Białek pomylił się przy drugiej próbie, ale natychmiast rozpoczął walkę o piłkę. Kiedy ta znalazła się w jego rękach, stało się jasne, że gospodarze tego meczu nie przegrają. Tym samym poznaniacy wygrali kolejne spotkanie i pokazali, że w kontekście decydującej części sezonu należy się z nimi liczyć.
PBG Basket Poznań - AZS Koszalin 94:92 (19:26, 34:25, 26:17, 15:24)
AZS: Reese 20, Swanson 15, Balcerzak 13, Kovac 11, Kuebler 9, Tica 8, Metelski 5, Milicic 5, Surmacz 4, Arabas 2.
PBG Basket: Ocokoljic 24, Ciric 20, Szawarski 17, Białek 16, Tomaszek 9, Radke 6, Duvnjak 2.