- Zemsta jest słodka. (Dwa miesiące temu Knicks zostali zmiażdżeni przez Dallas różnicą 50 punktów - przyp. aut.) Mavericks są bardzo dobrym zespołem, ale my wykorzystaliśmy ich słabości. Przy okazji zaskoczyliśmy wszystkich naszą grą - powiedział Al Harrington, który był jedną z wiodących postaci w swojej drużynie (20pkt).
Mavs rozpoczęli ospale, co wykorzystali goście, którzy powoli, a systematycznie uciekali swoim rywalom. - Knicks mieli w pamięci to co im zrobiliśmy w Nowym Jorku. Przed meczem mówili nam, że doigramy się - oznajmił Shawn Marion.
Defensywa ekipy z Teksasu nie mogła poradzić sobie z przyjezdnymi, którzy szczególnie lubowali się w rzutach z dystansu - trafili 16 z 30 takich prób.
Do przerwy sytuacja Mavericks nie była jeszcze zła. Gospodarze przegrywali jedynie 48-58. W trzeciej kwarcie Knicks dali im prawdziwy wycisk. Nowojorczycy ten fragment meczu rozpoczęli od runu 20-9. Wtedy było już praktycznie "po zawodach". Rozjuszeni koszykarze z Big Apple nie zamierzali spasować i cały czas zwiększali dystans, który w pewnym momencie wynosił 37 oczek.
Wśród przyjezdnych aż czterech graczy zdobyło dwadzieścia lub więcej punktów. Najwięcej, bo 23 na swoim koncie zapisał Bill Walker. Po stronie przegranych najlepszym strzelcem był Dirk Nowitzki (20pkt).
Ósme zwycięstwo rzędu na swoim koncie zapisali Orlando Magic. Team z Florydy uporał się z Washington Wizards, pomimo tego, że w drugiej kwarcie przegrywał już różnicą piętnastu oczek.
Wtedy Stan Vun Gundy posłał na parkiet rezerwowych. Okazało się to dobrym rozwiązaniem, ponieważ Orlando dzięki rzutom między innymi J.J. Redicka zaczęli odrabiać straty. Kluczowy był okres, który Orlando wygrało 24-6. Magic wyszli wówczas na prowadzenie, którego nie oddali już do samego końca.
- To oni (rezerwowi - przyp. aut.) rozpędzili nas. Dobrze spisali się w defensywie, trafiali rzuty, z którymi na początku mieliśmy problemy - powiedział Dwight Howard, który przeciwko Wizards zanotował 28 punktów i 15 zbiórek.
U przegranych najjaśniejszym punktem był Andray Blatche. Zakończył starcie z Magic z dorobkiem 32 oczek.
Marcin Gortat w stolicy zagrał 11 minut. W tym czasie Polak zdobył 2 punkty, miał 6 zbiórek i 2 bloki. Popełnił też stratę i faul na rywalu.
Prawdziwy popis strzelecki dał jednak Luis Scola z Houston Rockets. Argentyńczyk zaaplikował New Jersey Nets aż 44 punkty (rekord kariery). - To był jeden z tych wieczorów, w którym wszystko idzie po twojej myśli. Jestem bardzo zaskoczony moją zdobyczą - powiedział bohater Rakiet, który miał spory wkład w zwycięstwo swojej drużyny.
Houston miało sporo problemów z przeciwnikiem. Nets do tuzów NBA nie należą, ale tanio skóry sprzedać nie chcieli. Rockets dopiero w ostatniej kwarcie udało się odskoczyć i definitywnie odeprzeć zakusy przeciwników. Przy stanie 89-85 dla gospodarzy, Scola wraz z Trevorem Arizą dwukrotnie umieścili piłkę w koszu i przewaga ich zespołu wzrosła do 9 oczek. Goście po tym ciosie już się nie podnieśli.
Atlanta Hawks - Detroit Pistons 112-99 (30-12, 39-29, 23-36, 20-22)
(Johnson 26, Smith 18 (11as), Crawford 17 (6as) - Maxiell 19 (12zb), Hamilton 18, Bynum 16 (7as))
Washington Wizards - Orlando Magic 95-109 (33-20, 22-41, 21-27, 19-21)
(Blatche 32, Livingston 18 (8as), Thornton 15 - Howard 28 (15zb), Carter 18, Redick 18)
Memphis Grizzlies - Denver Nuggets 108-125 (33-24, 30-33, 22-28, 23-40)
(Mayo 25, Randolph 22 (12zb), Gasol 17 (7zb, 6as) - Smith 30, Anthony 24, Billups 22)
Dallas Mavericks - New York Knicks 94-128 (25-30, 23-28, 18-33, 28-37)
(Nowitzki 20 (12zb), Kidd 15 (6as), Marion 14 (8zb), Barea 14 - Walker 23, Chandler 22,Douglas 21 (8as))
Houston Rockets - New Jersey Nets 116-108 (31-31, 23-24, 28-23, 34-30)
(Scola 44 (12zb), Martin 20, Brooks 18 (7as) - Lee 24, Lopez 22 (10zb), Harris 19 (7as))
San Antonio Spurs - Los Angeles Clippers 118-88 (32-18, 33-30, 25-20, 28-20)
(Bonner 21, Jefferson 18 (9zb), Ginobili 14 (6as), Hill 14 (11as) - Davis 22, Outlaw 17 (6as), Gooden 9)
Golden State Warriors - Toronto Raptors 124-112 (25-35, 31-25, 41-25, 27-27)
(Curry 35 (10as), Ellis 31, Maggette 20 - Bosh 24 (11zb), Calderon 24 (12as), DeRozan 18)