Hit ostatniej kolejki, czyli mecz wicelidera z liderem - zapowiedź spotkania Lotos Gdynia - AZS PWSZ Gorzów

Przed nami ostatnia kolejka sezonu zasadniczego Ford Germaz Ekstraklasy. Kolejka, która tak naprawdę nic zmienić nie może. Układ sił w tabeli został już ustalony jakiś czas temu, czołowa czwórka przez fazą play-off jest już znana. W Gdyni dojdzie jednak do niezwykle ciekawie zapowiadającego się pojedynku wicelidera Lotosu Gdynia z liderem tabeli AZS-em PWSZ Gorzów. Ciężar gatunkowy tego pojedynku w obecnej sytuacji nie jest zbyt wysoki, ale kibice na brak emocji nie powinni narzekać. Wszak oba zespoły grają o przysłowiowy "prestiż".

Zespół AZS-u to bezapelacyjny lider rozgrywek FGE. Podopieczne trenera Maciejewskiego przegrały jak do tej pory tylko jedno spotkanie i to w kolejce poprzedzającej pojedynek z Lotosem. Akademiczki podejmowały na własnym parkiecie zespół Wisły Can-Pack Kraków. Gorzowianki jeszcze na kilka sekund przed końcem spotkania prowadziły 77:75, ale celny rzut za trzy w ostatniej sekundzie meczu Marty Fernandez przesądził o wygranej wiślaczek 78:77. - Dla nas ten mecz był jednak bardzo ważny. Chciałyśmy pokazać, że jesteśmy mocną drużyną i przystępujemy z mocnymi postanowieniami do play offów - stwierdziła po meczu bohaterka ostatniej akcji.

- Jest to przedsmak tego, co nas czeka w play offach - stwierdził z kolei szkoleniowiec AZS-u Dariusz Maciejewski. I rzeczywiście tegoroczna faza play-off zapowiada się pasjonująco. Tak naprawdę ciężko wskazać zdecydowanego faworyta do mistrzostwa Polski. Sporo namieszać mogą zespoły Energi Toruń, czy CCC Polkowice. Ten pierwszy zresztą jest prawdziwą rewelacją sezonu, co udowodnił w ostatnią środę, kiedy to rozgromiły w Gdyni miejscowy Lotos.

Akademiczki czeka z kolei drugi mecz z zespołem "wielkiej trójki". - Mamy jeszcze jeden mecz w Gdyni i będziemy tam grać o zwycięstwo, bo taki mamy charakter. Wiadomo, że myślami jesteśmy już przy play offach - mówi opiekun gorzowianek. Jego podopieczne chcą mocnym akcentem zakończyć sezon zasadniczy, a pomóc ma im w tym zwycięstwo w starciu z Lotosem. Gdynianki na pewno tego meczu nie odpuszczą. O ile do spotkania z Energą mistrzynie Polski podeszły nieco "na luzie", dodatkowo kilka zawodniczek zmęczonych było ostatnim maratonem spotkań (czołowe koszykarki oprócz zmagań w Pucharze Polski wystąpiły w meczu Gwiazd Euroligi), o tyle na mecz z AZS-em gdynianek nie trzeba zbytnio motywować. Starcia z akademiczkami oraz Wisłą Kraków to przecież mecz o dodatkowym podtekście. Zwycięzca oprócz komfortu psychicznego zyska także prestiż.

W pierwszym pojedynku obu zespołów rozegranym na początku grudnia AZS wygrał 75:69. Był to typowy mecz walki, w którym losy rywalizacji ważyły się do końcowych fragmentów spotkania. Gdynianki wystąpiły wówczas osłabione brakiem Ivany Matović. Pod jej nieobecność ciężar zdobywania punktów wzięła na siebie nieobecna już w Gdyni Christon. Grająca na pozycji obrońcy Amerykanka zdobyła 19 punktów. W szeregach gospodyń brylował duet: Spencer - Richards. Łącznie rzuciły one 38 "oczek", pierwsza 20, a druga 18. - Mecz walki od początku do końca. Brak Ivany Matovic, to oczywiście osłabienie Lotosu, jednak pamiętajmy, że szykowaliśmy się właśnie na grę w obronie z tą zawodniczką. Przyjezdne zaskoczyły nas grą obwodową. Odskoczyły nam na ponad dziesięć punktów. Myślałem, że będzie trudniej odrobić straty - stwierdził po tamtym spotkaniu trener Maciejewski w wypowiedzi dla oficjalnej strony klubowej. Jaki element przesądził o zwycięstwie jego podopiecznych? - Zagraliśmy jednak znakomicie w drugiej kwarcie. Kolejne fajne zawody zagrała Samanta Richards - dodał.

Koszykarki Lotosu mają więc okazję zrehabilitować się za ówczesną porażkę. Atutem gdynianek będzie z pewnością gra we własnej hali, a tam gdynianki potrafią rozegrać wspaniałe zawody, o czym przekonał się już niejeden polski team. - Jednak udowodniłyśmy, że jesteśmy dobrym zespołem, że tutaj w Gdyni jest ciężko komukolwiek wygrać - z dumą w głosie powiedziała Ivana Matović, po finałowym spotkaniu Pucharu Polski.

Początek spotkania w środę o godzinie 18.00 w hali Widowisko-Sportowej "Gdynia".

Źródło artykułu: