Demolka do przerwy - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Znicz Jarosław

PGE Turów Zgorzelec w przedostatniej serii spotkań sezonu zasadniczego Polskiej Ligi Koszykówki do przerwy prowadził ze Zniczem różnicą 41 punktów i było po meczu. Po przerwie goście walczyli o zachowanie twarzy, ale ostatecznie ulegli wysoko 85:112. PGE Turów jeśli nawet wygra w Gdyni z Asseco Prokomem na zakończenie sezonu zasadniczego, to prawdopodobnie zagra w pre play-offach.

Polpharma Starogard Gdański przegrała bowiem na własnym parkiecie z bijącym się z PGE Turowem o czwarte miejsce Treflem Sopot 78:79. W ostatniej kolejce sopocianie powalczą z Kotwicą Kołobrzeg i będą zdecydowanym faworytem. PGE Turów czeka natomiast szlagier w Gdyni z Asseco Prokomem. Aby "czarno-zieloni" wskoczyli do czołowej czwórki muszą wygrać, a Kotwica sprawić sporą sensację. W sporcie wszystko jest możliwe.

Już do przerwy gospodarze prowadzili ze Zniczem różnicą 41. punktów! Początek jednak nie zapowiadał pogromu ekipy z Jarosławia, która wspierana przez liczną grupę swoich fanów trzymała się dzielnie. Dwa razy z dystansu trafił Keddric Mays (w całym meczu aż 31 punktów) i Znicz wygrywał 6:4. Potem grali już tylko aktualni wicemistrzowie Polski. Ekipa trenera Andreja Urlepa dzięki dobrej obronie i szybkim kontratakom pierwszą kwartę wygrała 34:13. Zmotywowani gospodarze nie zwalniali tempa w drugiej kwarcie. Nad obręczami latał Chris Johnson, a jego koledzy trafiali na bardzo dobrym procencie skuteczności. Goście nie potrafili się otrząsnąć a bezradny trener Znicza Dariusz Szczubiał nie miał pomysłu na powstrzymanie rywali. Efekt musiał być widoczny na tablicy wyników. W końcówce pierwszej połowy po trójce Michała Chylińskiego PGE Turów wygrywał różnicą 43. punktów (68:25). - Po niecelnych rzutach nie wracaliśmy do defensywy i nie potrafiliśmy się obronić przed szybkim atakiem - tłumaczył po meczu trener Znicza Dariusz Szczubiał.

- Z mojego punktu widzenia w pierwszej połowie wszystko funkcjonowało jak powinno. Trudno zmotywować się w przerwie jeśli się prowadzi tak wysoko. Przestrzegałem chłopaków, że to jeszcze nie koniec meczu - przyznał z kolei trener gospodarzy Andrej Urlep.

Po zmianie stron nie mający nic do stracenia goście zaczęli grać na luzie i systematycznie trafiali do kosza. Do wyniku, który gwarantowałby choć przez moment niepewność w ekipie PGE Turowa jednak jarosławianie nie zdołali doprowadzić. Ostatecznie PGE Turów wygrał 112:85. W barwach PGE Turowa zaledwie 9 minut na parkiecie spędził MVP ostatniego Meczu Gwiazd PLK Michael Wright. Aż 22. z kolei grał Nejc Glavas, który w tym czasie zanotował 8 spośród wszystkich 29 (!) asyst PGE Turowa. Słoweniec grał z głową, nie rzadko podając piłkę kolegom patrząc w inną stronę. To dobrze rokuje "czarno-zielonym" na przyszłość.

PGE Turów Zgorzelec - Znicz Jarosław 112:85 (34:13, 37:17, 18:30, 23:25)

PGE Turów: Chyliński 23 (4), Johnson 18, Gray 17 (4), Wright 12, Wysocki 12 (1), Wójcik 10, Wallace 10, Roszyk 5 (1), Bochno 3 (1), Glavas 2.

Znicz: Mays 31 (5), Zabłocki 12 (3), Wyka 10 (1), Witos 9 (1), Moralewicz 8, Sarzało 8, Chappell 6, Diduszko 1, Mikołajko 0.

Komentarze (0)