W szachy i warcaby gram dla zabawy - wywiad z Yuliyą Dureiką, zawodniczką KSSSE AZS PWSZ Gorzów

Szekspirowska Julia jako czternastolatka poznała Romea, dla którego była w stanie poświęcić swój ród, opuścić Kapuletów, aby zamieszkać z ukochanym. Dureika miała 13 lat, gdy opuściła dom rodzinny dla swojej miłości - koszykówki. Obie były jeszcze dziećmi, gdy musiały wkroczyć w dorosłe i odpowiedzialne życie. Te decyzje spowodowały, że przeistoczyły się w kobiety nie bojące się podążać za głosem serca. Podobieństw jest więcej: delikatne, wrażliwe, żyjące według własnych zasad.

Yuliya całe swoje dotychczasowe życie podporządkowała sportowi. Młoda koszykarka przebojem wdarła się do kadry narodowej, z dobrej strony pokazała się na parkietach Eurobasketu i z roku na rok robi krok do przodu w swojej sportowej karierze. Jednak największym jej marzeniem jest duża i szczęśliwa rodzina, a na Białorusi czeka na nią ukochany mężczyzna, za którym niezwykle tęskni.

Zapytana przeze mnie o fenomen Putina, o to jakie czułości sprawiają jej przyjemność, jak radzi sobie z brakiem partnera delikatnie uniknęła odpowiedzi. Ma swoje zdanie, ale te sprawy są dla niej całkowicie prywatną sferą, o której nie chce publicznie rozmawiać.

Jej debiut w polskiej lidze nie był pasmem samych sukcesów. Jak sama stwierdziła, zespół z Gorzowa gra bardzo szybko i być może dlatego wielokrotnie nie potrafiła poradzić sobie z trudami meczów w polskiej ekstraklasie. Miała lepsze i gorsze momenty, grała na różnych pozycjach, w tym na pozycji rozgrywającej. Poradziła sobie z tą rolą ledwie przyzwoicie. Robi wrażenie bardzo przejętej meczami, czasami nawet za bardzo. Jest sympatyczną, wrażliwą, trochę nieśmiałą kobietą i ambitną, pracowitą sportsmenką. Dariusz Maciejewski określił ją tak: Jest młoda, sprawna i obdarzona talentem rzutowym z dystansu.

Podczas meczów z CCC pokazała się z dobrej strony.Dotychczas uważałem, że Julia jest tylko przeciętną zawodniczką w naszym zespole, ale ostatnie dwa pojedynki półfinałowe to jej przemiana. Zagrała naprawdę dobrze. Jak miałbym ocenić cały jej sezon w AZS PWSZ w skali od 1 do 10 to dałbym jej ocenę trochę powyżej połowy. - powiedział Łukasz, zagorzały kibic KSSSE.

Tomasz Wiliński: Czy grywasz w szachy albo warcaby? Czy wykorzystujesz te umiejętności obecnie?

Yuliya Dureika: - Potrafię grać zarówno w szachy, jak i w warcaby, i wykorzystuję swoje umiejętności w trakcie gry. Uważam bowiem, że i w koszykówce w pierwszej kolejności należy, przede wszystkim, grać głową.

Występowałaś na Mistrzostwach Europy na Łotwie w 2009 roku. Wraz z koleżankami zdobyłyście 4 miejsce dla Białorusi. Czy to sukces dla Twojego kraju, czy też pozostał niedosyt medalu?

- Odczucia pozostały dwojakie. Z jednej strony wykonaliśmy zadanie - zajmując czwarte miejsce dostaliśmy się na mistrzostwa świata, które odbędą się w Czechach. Z drugiej zaś sądzę, że nie jest to szczyt możliwości naszej narodowej reprezentacji.

Jak wspominasz Mistrzostwa Europy z tamtego roku?

Myślę, że mi się poszczęściło, gdyż miałam możliwość zagrać z najlepszymi zawodniczkami Europy.

Na Łotwie zostałaś wypatrzona przez trenera Dariusza Maciejewskiego, który od razu widział Ciebie w składzie gorzowskiego AZS-u. Jak wyglądał Twój pierwszy kontakt z Dariuszem Maciejewskim? To było jeszcze w trakcie Eurobasketu?

- Po raz pierwszy nasze drogi skrzyżowały się w hali sportowej podczas jednej z gier. Trener przedstawił się i zaproponował rozmowę. Następnego dnia spotkaliśmy się w kawiarni, gdzie przedstawił mi ofertę występu w swojej drużynie.

W latach 2005-2007 występowałaś w rosyjskiej Superlidze w zespole Nadieżdża Orenburg, w latach 2008-2009 w białoruskim zespole Berezina Borysow zdobywając z tym zespołem najpierw mistrzostwo, a następnie wicemistrzostwo kraju. Od ubiegłego roku występujesz w zespole AZS PWSZ. W którym zespole czułaś się najlepiej i dlaczego?

- Gorzów jest dla mnie niewątpliwie krokiem naprzód, czuję się tu komfortowo. Klub posiada bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę, dobrego trenera i zgodną drużynę, której przyświeca wspólny cel.

Jak czujesz się mieszkając w Gorzowie? Czy znałaś już wcześniej Polskę?

- Wielokrotnie wraz z reprezentacją Białorusi brałam udział w turniejach w Polsce, ale wówczas jakieś konkretne wrażenie na temat Polski nie zdążyło się we mnie ukształtować. W Gorzowie czuję się doskonale, to miasto pod pewnymi względami przypomina mój rodzinny Smorgoń.

Co Ciebie najbardziej zaskoczyło na plus a co na minus w Polsce i Polakach?

- Polska i Polacy raczej niczym mnie nie zadziwiają. Polska mentalność podobna jest do białoruskiej.

Ile miałaś lat jak wyprowadziłaś się z domu? Jak wspominasz ten czas?

- W wieku 13 lat wyjechałam z rodzinnego domu do Republikańskiej Szkoły Olimpijskich Rezerw. Było bardzo ciężko ze względu na długotrwałe okresy, kiedy to nie mogłam widywać się z rodzicami i dawnymi przyjaciółmi.

Pochodzisz z usportowionej rodziny - Twój brat gra w koszykówkę, tata jest trenerem koszykarskim, a mama nauczycielem wychowania fizycznego. Kto jest lepszym trenerem Twój ojciec czy Dariusz Maciejewski? Jakie są pomiędzy nimi podobieństwa a jakie różnice?

- Najlepszym trenerem zawsze pozostanie dla mnie ojciec, bo to on nauczył mnie chodzić. Natomiast z profesjonalnego punktu widzenia zarówno mój ojciec, jak i trener Dariusz Maciejewski należą do grona wysoko wykwalifikowanych specjalistów w swojej dziedzinie. Obojga darzę ogromnym szacunkiem.

Gorzów w trakcie obecnego sezonu przegrał tylko raz, jednym punktem z Wisłą Kraków na koniec zasadniczej części sezonu. W czym upatrujesz największą siłę tego zespołu?

- W solidarności zespołu, w połączeniu wysokich kwalifikacji graczy i znakomitych trenerów.

Wraz z Gorzowem grałaś w Eurolidze, ale debiut drużyny AZS PWSZ w tych rozgrywkach nie należał do najlepszych. Dlaczego Gorzów miał takie problemy w tych rozgrywkach podczas, gdy w polskiej lidze jest klasą samą w sobie?

- Gdybyśmy znali te problemy, gralibyśmy minimum w Final Four Euroligi.

Uczestniczyłaś w zajęciach językowych w jednym z gorzowskich liceów. Między innymi śpiewałaś z uczniami tej szkoły rosyjską "Katiuszę". Dlaczego akurat ten utwór? Jaka jest gorzowska młodzież?

- Repertuar wybierali uczniowie szkoły, ja jedynie wtórowałam. Myślę, że młodzież jest wszędzie taka sama: beztroska, szczęśliwa i nowoczesna.

Jak często wracasz do rodzinnego domu? Mocno odczuwasz brak rodziny?

- W domu bywam rzadko. Napięty grafik meczów i treningów nie daje innej możliwości. Za krewnymi i bliskimi tęsknię bardzo mocno.

Uczysz się języka polskiego. Czy ma to związek z jakimś Polakiem? Jaki jest ideał mężczyzny dla Ciebie?

- Nie zamierzam wiązać się z Polakiem, ponieważ na Białorusi czeka na mnie ukochany mężczyzna. A języka nauczyłam się, by móc swobodnie rozmawiać z Polakami.

Bardzo dobrze wyglądasz w różnych odcieniach różu. Czy to Twój ulubiony kolor?

- Moja garderoba mieści rzeczy w przeróżnych kolorach a ulubionym jest ten, w którym czuję się komfortowo.

Interesujesz się sytuacją polityczną na Białorusi? Czy też jest Tobie całkowicie obojętna?

- Tak, interesuję się. O ile mi wiadomo, wszystko, jak zawsze, można określić mianem stabilizacji i spokoju.

Jakie są Twoje upodobania polityczne? Bardziej prorosyjskie czy proeuropejskie?

- Uważam, że każdy powinien skupić się na swojej pracy. Sportowiec - na sporcie, nauczyciel – na działalności nauczycielskiej, a polityk – na polityce. Moje preferencje polityczne są probiałoruskie.

Jakiej muzyki słuchasz najczęściej? Jakie filmy oglądasz? Co czytasz?

- Lubię nastrojową muzykę i filmy. Ulubionych autorów posiadam bardzo wielu a w chwili obecnej czytam dzieło Michaiła Bułhakowa.

Jakie jest Twoje wymarzone miejsce na Ziemi?

- Obok bliskich i przyjaciół.

Jaki masz pseudonim w rodzinnym domu, wśród znajomych?

- Julcia.

Co jest Twoim największym marzeniem?

- Tworzyć z ukochanym mężczyzną dużą i trwałą rodzinę, i jednocześnie robić to, co kocham.

Komentarze (0)