Kolejny horror bez happy endu - relacja z meczu MKS Znicz Jarosław - AZS Koszalin

Koszalinianie do Jarosławia przyjechali bez swoich dwóch amerykańskich liderów i wcale nie przeszkodziło im to w odniesieniu kolejnego ligowego zwycięstwa. Podopieczni Dariusza Szczubiała pomimo ogromnego zaangażowania i wyśmienitej formy strzeleckiej Dawida Witosa musieli uznać wyższość przyjezdnych, ulegając po dogrywce 96:95

Do przerwy Sarzało kontra Arabas

Obie ekipy zaczęły spotkanie bardzo ostrożnie i każda ze stron na celne rzuty rywali odpowiadała tym samym. Ku zdziwieniu publiczności z bardzo dobrej strony w ataku, wśród gospodarzy prezentował się Bartosz Sarzało - "trójka", dwa skuteczne wjazdy pod kosz, spowodowały, że przyjezdni nie mogli uciec graczom Znicza. Dobra postawa obrońcy z Jarosławia poderwała do walki pozostałych zawodników. Celne rzuty zza linii 6.25 Jeremy`ego Chappella i Dariusza Wyki, oraz akcja 2+1 Artura Mikołajki spowodowały, że po 10. minutach gry miejscowi prowadzili 22:20. Prym zaś po stronie gości wiódł Grzegorz Arabas, który korzystając z nieobecności liderów swojego zespołu postanowił pokazać się z jak najlepszej strony.

W kolejnych minutach podopieczni Dariusza Szczubiała chyba zapomnieli jak gra się w koszykówkę. Chaotyczne, bezmyślne i nieskuteczne akcje spowodowały, że małymi krokami gracze znad Morza zaczęli odjeżdżać miejscowym. Na całe szczęście dla zespołu znad Sanu, po krótkotrwałej nawałnicy do podobnego poziomu dostosowali się gracze AZS-u, którzy w 17. minucie prowadzili 37:24. - Rozpoczęliśmy ta kwartę bardzo dobrze, jednak od tego momentu coś w nas się zablokowało i zlekceważyliśmy naszego rywala, którzy natychmiast odrobił straty i zrobił się mecz na styku - dodaje Igor Milicić, zawodnik AZS-u Koszalin. Tuz przed długa przerwą dobra zmianę dał Dawid Witos, a wtórował mu Jeremy Chappell. Obaj koszykarze zniwelowali straty do 3. punktów(36:39).

Po przerwie Witos kontra Kuebler

Po zmianie stron jarosławianie nadal kontynuowali swoją dobrą grę. Celne rzuty z dystansu Tomasza Zabłockiego i Keddricka Maysa sprawiły, że gospodarze w 25. minucie prowadzili 49:45. Widząc niefrasobliwość swoich zawodników trener Mariusz Karol desygnował do gry Michaela Kueblera(21.pkt po przerwie). Jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę. Rzucający z Koszalina zaczął trafiać seriami do kosza swoich przeciwników, momentalnie wyprowadzając swoją drużynę na kilkupunktową przewagę, która po 30. minutach gry wynosiła 6. punktów(60:54). Przewaga gości mogłaby być o wiele bardziej okazalsza, jednak Znicz w swoich szeregach miał Dawida Witosa (22 pkt po przerwie), który prawie każdą akcję kończył celnym rzutem z dystansu. Wymiana ciosów obu zawodników wprawiała w osłupienie jarosławską publiczność, a po kolejnej celnej "trójce" Witosa w 38. minucie na tablicy świetlnej widniał wynik 72:72 i bez wątpienia zapowiadała się emocjonująca końcówka. W ostatnich dwóch minutach regulaminowego czasu lepiej radzili sobie gospodarze, którzy nieznacznie byli na plusie. Wszystko zniweczył im Kuebler rzutem 3+1 i celne dwa osobiste Tomasza Stępnia, które doprowadziły do dogrywki. - Zabrakło nam szczęścia i w regularnym czasie, a także i w dogrywce. Koszalin trafiał w końcówce z niewiarygodnych pozycji i wyszarpał wygraną - kwituje Dawid Witos, zawodnik Znicza.

Szczęście sprzyja lepszym

W dogrywce obie ekipy wdały się w wymianę ciosów. Najpierw zza łuku odpalił Kuebler, a za chwilę tym samym odpowiedział Chappell. Po dwóch minutach jednak to Znicz prowadził czterema punktami 90:86 i to jarosławianie byli w komfortowej sytuacji. W ostatniej jednak minucie przy jednopunktowej przewadze dwóch osobistych nie trafił Sarzało, a zwycięstwo gościom dał Grzegorz Surmacz, który trafił dwa wolne 17. sekund przed syreną. Gracze Znicza próbowali jeszcze odwrócić losy meczy jednak, piłka w ostatnim rzucie Maysa nie potrafiła znaleźć drogi do kosza. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną gości 96:95.

- Dla nas było to przetarcie przed preplay offami, dla niektórych zawodników, którzy spędzają normalnie mniej minut na parkiecie, pokazaniem się. Wygraliśmy, jednak równie dobrze mógł Znicz wygrać - nam w końcówce dopisało szczęście i w tą daleką podróż będziemy jechali w lepszych nastrojach - kończy Mariusz Karol, szkoleniowiec AZS-u Koszalin.

MKS Znicz Jarosław - AZS Koszalin 95:96 (22:20, 14:19, 18:21, 27:21)

MKS Znicz Jarosław: D. Witos 29 (4), J. Chappell 19 (3), K. Mays 14 (2), B. Sarzało 13 (1), T. Zabłocki 8 (2), Ł. Diduszko 6, D. Wyka 3 (1), A. Mikołajko 3, M. Moralewicz 0, G. Szczotka 0

AZS Koszalin: M. Kuebler 26 (5), G. Arabas 20 (4), A. Metelski 12, M. Kovac 12 (2), I. Milicić 10 (1), G. Surmacz 8, T. Stępień 4, S. Balcerzak 2, P. Urbański

Źródło artykułu: