Igor Griszczuk to właściwy człowiek na właściwym miejscu - rozmowa z Krzysztofem Szubargą, koszykarzem Anwilu Włocławek

Anwil Włocławek bez kłopotów ograł w Stalowej Woli miejscową Stal. Zespół z Kujaw wystąpił bez podstawowego rozgrywającego Krzysztofa Szubargi. Reprezentant Polski siedział na ławce rezerwowych i palił się do gry. - Ochotę na grę w tym meczu miałem już na rozgrzewce - śmiał się po zawodach podczas rozmowy z portalem SportoweFakty.pl Szubarga.

Kamil Górniak: Pański występ w meczu ze Stalą stał pod znakiem zapytania i ostatecznie nie zagrał pan ani minuty.

Krzysztof Szubarga: Dopiero we wtorek dowiedziałem się od lekarza, że mogę zacząć powoli trenować. Nie było sensu i możliwości, żebym wystąpił, więc dlatego nie grałem.

Na początku meczu Stal nieoczekiwanie trochę was "przycisnęła". Nie miał pan wtedy ochoty wyjść na parkiet?

- Ochotę na grę w tym meczu miałem już na rozgrzewce (śmiech). Zawsze już wtedy mam podniesioną adrenalinę i odczuwam chęć gry. Niestety siła wyższa sprawiła, że nie mogłem wyjść na parkiet. Stalówka na pewno rozpoczęła spotkanie dobrze. Zawodnicy, a przede wszystkim Marek Miszczuk, trafiali z dystansu. Wiedzieliśmy, że nie będzie nam tutaj łatwo, mieliśmy ponad trzy tygodnie przerwy od ostatniego pojedynku i to wyszło w tej potyczce ze Stalą. Cieszę się, że w drugiej połowie zagraliśmy już na swoim poziomie i zwyciężyliśmy.

Trener Griszczuk w przerwie zapewne użył mocnych słów i to podziałało na pańskich kolegów.

- Trener zawsze nas mobilizuje i to samo zrobił w przerwie. Dzięki temu w drugiej połowie była już inna drużyna Anwilu.

16 kwietnia gracie mecz z Asseco Prokomem Gdynia. To spotkanie rozstrzygnie losy pierwszego miejsca po fazie zasadniczej. Czy uważa pan, że przewaga parkietu może okazać się kluczowa w walce o Mistrzostwo Polski?

- Nie. Play off rządzą się swoimi prawami. Tutaj każda drużyna ma szansę, bo to są właśnie play off. Drużyna z ósmego, siódmego czy szóstego miejsca może wywalczyć mistrzowski tytuł. Przewaga parkietu jest na pewno atutem, ale to nie wystarczy do zdobycia Mistrzostwa Polski.

W poprzednim sezonie Anwil zajął trzecie miejsce, co sami zawodnicy uznali za sukces. Teraz trzecie miejsce by was chyba nie usatysfakcjonowało.

- Nas interesuje każde następne spotkanie. Na razie nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. Chcemy walczyć o najwyższe cele. Żeby tylko było zdrowie i omijały nas kontuzje i tak jak mówiłem, będziemy bić się o najwyższe cele w lidze.

Niedawno posadę szkoleniowca reprezentacji Polski objął trener Anwilu, Igor Griszczuk. Czy pod jego wodzą reprezentacja przejdzie zmianę jakościową?

- Myślę, że każdy ma taką nadzieję. Znam trenera Igora Griszczuka. Uważam, że jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Myślę, że reprezentacja pod jego wodzą będzie prezentować się jeszcze lepiej niż wcześniej. Na Mistrzostwach Europy nie graliśmy źle, ale z każdym rokiem trzeba czynić postępy. Mam nadzieję, że wszyscy powołani przez szkoleniowca na kwalifikację do Eurobasketu zawodnicy przyjadą i będziemy walczyć o awans do Mistrzostw Europy.

A czy na ubiegłorocznym Eurobaskecie Polacy osiągnęli maksymalnie to, co się dało? Może mogliście osiągnąć więcej?

- Teraz to już jest takie gdybanie. Ciężko mi powiedzieć. Osiągnęliśmy, co osiągnęliśmy. Na pewno w porównaniu z poprzednimi latami był to duży sukces. Niemniej jednak z każdym rokiem trzeba podnosić sobie poprzeczkę.

Komentarze (0)