W półfinałowych parach fazy play-off FGE AZS Gorzów mierzy się z CCC Polkowice, z kolei mistrzynie Polski - Lotos Gdynia z Energą Toruń. W tej drugiej potyczce jest na razie wynik remisowy 1:1. Torunianki niespodziewanie wygrały pierwsze spotkanie 74:73. Z kolei w drugim meczu tych drużyn gdynianki zagrały już na swoim optymalnym poziomie i zwyciężyły 74:58. Tak na dobrą sprawę to podopieczne trener Jacka Winnickiego powinny wygrać obie konfrontacje, ale w tej pierwszej zabrakło koncentracji i zimnej krwi w końcówce. - W środę przegrałyśmy praktycznie wygrany mecz w ostatnich sekundach - mówiła wówczas zawodniczka Lotosu, Magdalena Leciejewska. - My nie byłyśmy już tak silne jak w środę. Ta gra nam się tak dobrze nie układała - komentowała po drugim spotkaniu, Charity Egenti zawodniczka Energi Toruń.
Bohaterką gdyńskiego dwumeczu była bez wątpienia Leciejewska. Skrzydłowa Lotosu zdobyła łącznie 31 punktów (16 punktów w środę oraz 15 punktów czwartek - przyp. red) oraz dołożyła do tego aż 25 zbiórek (12 i 13). - Taki dorobek punktowy to w głównej mierze zasługa koleżanek, które dogrywały mi bardzo dobre piłki - skromnie skwitowała popularna "Lecia". Po chwili zaś dodała: - Mam nadzieję, że utrzymam tę formę już do końca.
- Jest 1:1, a gra się do trzech zwycięstw. Potrzeba jeszcze dwóch zwycięstw albo nam albo Toruniowi - komentował opiekun Lotosu, Jacek Winnicki. - Wierzę w to głęboko, że wyjdziemy zwycięsko z tej batalii o finał. Na pewno nie będzie łatwo - kontynuował. W nieco dyplomatycznym tonie wypowiadał się również szkoleniowiec Energii Toruń, Elmedin Omanic. - Jedziemy teraz do Torunia i mam nadzieję, że wygramy jeden mecz i chciałbym to podkreślić - jeden, a nie jak mówią niektórzy dziennikarze, cytując mnie, iż wygramy 3 czy 4 spotkania - mówił. Nie kryje przy tym, że to jednak gdynianki są faworytkami tej potyczki. - Lotos jest faworytem przed następnym meczem, ale mam nadzieję, że uda nam się wygrać, aby zagrać to piąte spotkanie. A w nim już wszystko się może zdarzyć. Opiekun Katarzynek ma więc nadzieję, iż rywalizacja przeniesie się jeszcze do Gdyni. Aby tak się stało jego podopieczne muszą wygrać jedno z dwóch spotkań - to najbliższe poniedziałkowe lub wtorkowe.
Mistrzynie Polski w trwającym właśnie sezonie zmierzyły się z Energą już czterokrotnie. I zarówno w meczach półfinałowych, jak i tych z sezonu zasadniczego jest bilans remisowy. Oba zespoły wygrały po dwa mecze. W Toruniu Lotos wygrał 81:55, by sensacyjnie przegrać u siebie 53:84. - Środowa porażka była bardzo bolesna. Przegrałyśmy jednym punktem, z kolei wcześniej jeszcze przed play-offami poniosłyśmy wysoką porażkę - odniosła się Oliwia Tomiałowicz do obu przegranych meczów z Katarzynkami.
- Tu nie ma co kalkulować. Interesuje nas plan maksimum, czyli dwa zwycięstwa. Zdajemy sobie jednak sprawę, że łatwo nie będzie. Energa nieprzypadkowo zaszła tak daleko i nieprzypadkowo też wygrała z nami już dwa razy w tym sezonie - mówi rozgrywająca Lotos Gdynia, Erin Phillips w wypowiedzi dla oficjalnej strony klubowej.
Kluczem do sukcesu w przypadku gdynianek będzie z pewnością dobra gra na tablicach. W tym bowiem elemencie mistrzynie Polski całkowicie zdeklasowały swoje rywalki. O zwycięstwie Energii może z kolei przesądzić postawa liderki zespołu Charity Egenti wespół z Alicią Gladden.
Początek poniedziałkowego spotkania o godzinie 19.00 Hali Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego i VIII LO, popularnie zwanego "Spożywczakiem".