Tylko w pierwszej kwarcie oglądaliśmy Los Angeles Lakers z prawdziwego zdarzenia. Kapitalna gra duetu Bynum-Gasol nie pozostawiała żadnych złudzeń, dzięki czemu przewaga szybko urosła do kilkunastu punktów. Na dodatek Ron Artest ani na chwilę nie spuszczał z oka Kevina Duranta. Efekt? Najlepszy strzelec sezonu zasadniczego chybił 17 z 24 prób.
Durant zdobył co prawda 24 punkty, ale największym zagrożeniem ze strony OKC był bez wątpienia Russell Westbrook. Rozgrywający gości kiedy tylko przyspieszał, mijał obrońców Lakers i pewnie punktował. To dzięki niemu przewaga kilka razy oscylowała wokół 6-7 punktów.
Na więcej podopiecznych Scotta Brooksa nie było tego dnia stać. Thunder fatalnie pudłowali za trzy punkty (2/16), ale przede wszystkim zabrakło wsparcia dla Westbrooka i Duranta, który mocno poprawił swój punktowy bilans celnymi rzutami wolnymi.
Lakers świetnie grali w defensywie - zanotowali aż dziewięć bloków i nie pozwolili rywalowi osiągnąć granicy 80 punktów. Ponadto po 13 meczach przerwy do gry wrócił Andrew Bynum. Były obawy co do formy młodego centra Jeziorowców, ale szybko zostały one rozwiane. Bynum uzbierał double-double i pokazał, że jest głodny rywalizacji na najwyższym poziomie.
21 punktów dla zwycięzców uzbierał Kobe Bryant, który w czwartej kwarcie wspólnie z Odomem i Fihserem trafiali kluczowe trójki.
Mecz numer dwa we wtorek, ponownie w Los Angeles.
Los Angeles Lakers - Oklahoma City Thunder 87:79 (27:13, 20:26, 17:17, 23:23)
LA Lakers: Kobe Bryant 21, Pau Gasol 19 (13 zb), Andrew Bynum 13 (12 zb), Derek Fisher 11, Ron Artest 7, Lamar Odom 7, Jordan Farmar 5, Shannon Brown 4, Luke Walton 0, Josh Powell 0.
Oklahoma: Kevin Durant 24, Russell Westbrook 23, Jeff Green 10, Nenad Krstic 8, Nick Collison 5, Serge Ibaka 5, Thabo Sefolosha 2, Eric Maynor 2, James Harden 0.
Stan rywalizacji: 1:0 dla LA Lakers