Pierwsze spotkanie nauczyło ich, jak wygrywać - relacja z meczu Polpharma Starogard Gd. - AZS Koszalin

AZS Koszalin konsekwentnie od początku dążył zwycięstwa. Podopieczni Mariusza Karola wynieśli lekcję z pierwszego meczu, kiedy to zdecydowanie przegrali walkę pod tablicami, a także poprawili swoją skuteczność. Te elementy pozwoliły im pokonać Polpharmę Starogard Gd. w spotkaniu nr 2.

- W drugim spotkaniu musimy zagrać jeszcze agresywniej, a wówczas będziemy w stanie wygrać - mówił po pierwszym, przegranym meczu Adam Metelski. Jego słowa weszły w życie - AZS w starciu numer dwa grał jeszcze agresywniej, lecz na taką grę nie godzili się sędziowie. Arbitrzy się nie wahali i raz po raz odgwizdywali przewinienia graczom z Koszalina. Wprawdzie wybiło ich to nieco z rytmu, ale nie na długo.

Podopieczni trenera Mariusza Karola od pierwszej do ostatniej minuty realizowali swój plan. Po drodze napotykali różne przeszkody - a to pojawiał się kryzys strzelecki, a to rywal notował okres lepszej gry. Jednak optycznie przeważali goście, którzy znacząco poprawili się w walce o zbiórki. W pierwszej połowie Akademicy nie zachwycili. Zagrali nieźle, lecz Polpharma, która nie mogła się wstrzelić, wciąż była blisko.

Po powrocie na parkiet przyjezdni grali jeszcze lepiej. To oni zaczęli festiwal strzelecki. Wyzwanie podjęli gospodarze, którzy początkowo toczyli wyrównaną walkę, lecz nie zdołali utrzymać wysokiej skuteczności przez dłuższy czas. I to był kluczowy moment tego spotkania. Koszaliński ekspres odjechał, a starogardzianom nie udało się już go dogonić. Co prawda w ostatniej odsłonie zawodnicy Miliji Bogicevicia doprowadzili do stanu 66:68, ale nie wytrzymali nerwowo końcówki i AZS wygrał.

Trudno o zwycięstwo, kiedy traci się aż 49 punktów w drugiej połowie. Był to jednak rezultat kapitalnej postawy liderów gości. Największy postęp zrobił George Reese. Amerykanin kompletnie zawiódł we wtorek, zawodził również w pierwszej połowie środowej potyczki. W drugiej jednak się przebudził i pokazał swój geniusz - Reese raz po raz dziurawił kosz z dystansu, był zdecydowanie bardziej aktywny w ofensywie i dobrze zbierał w obronie. Świetnie spisali się także Vladimir Tica, Grzegorz Arabas, Igor Milicic i Dante Swanson.

W ekipie Kociewskich Diabłów dużo elementów nie funkcjonowało tak, jak powinno. Przede wszystkim nie udało się zdominować walki pod tablicami. Poza tym przez długi czas koszykarze grali indywidualnie, lecz co najgorsze szwankowała skuteczność. Na skutek tego SKS jedynie w porywach grał dobrze. Pomimo tego starogardzianie mieli wielką szansę na kolejną wygraną, lecz sami ją zaprzepaścili. W końcówce mieli oni wiele świetnych okazji, by doprowadzić do remisu, a nawet, by wyjść na prowadzenie. Nie udało się tego jednak osiągnąć, bo ponownie mieli problem z trafieniem do kosza.

Tym razem przeciętnie poszło Anthony'emu Weedenowi. Wprawdzie zawodnik ze Stanów Zjednoczonych zdobył 19 punktów, miał 5 asyst i 2 przechwyty, ale nie mógł się przełamać w rzutach za trzy - trafił tylko raz na sześć prób. Nie zawiódł Patrick Okafor (21 oczek, 4 zbiórki), uzupełniany przez odważnie grającego Urosa Mirkovicia (14 punktów, 2 zbiórki).

Dość niespodziewanie trener Bogicević sam zawężył sobie rotacji. Ani na chwilę na parkiecie nie pojawił się Tomasz Ochońko. Tym samym w zespole gospodarzy wystąpiło zaledwie siedmiu koszykarzy.

Polpharma Starogard Gdański - AZS Koszalin

74:84

(16:16, 17:19, 20:27, 21:22)

Polpharma: Patrick Okafor 21, Tony Weeden 19, Uros Mirkovic 14, Łukasz Majewski 10, Łukasz Wiśniewski 7, Piotr Dąbrowski 3, Damian Kulig 0.

AZS: Igor Milicic 18, Grzegorz Arabas 16, George Reese 15, Dante Swanson 14, Vladimir Tica 10, Michael Kuebler 7, Adam Metelski 2, Sebastian Balcerzak 2, Mirko Kovac 0.

Stan rywalizacji: 1:1

Źródło artykułu: