Jak powszechnie wiadomo ofensywa jest ładna dla oka, ale mistrzostwo zawsze zdobywa się przede wszystkim defensywą. Starcie Suns ze Spurs będzie klasycznym przykładem rywalizacji ekipy uwielbiającej atakować z zespołem, którego przez lata cechowała żelazna dyscyplina w obronie. Nad Słońcami wszyscy się rozpływają z zachwytu - że grają ładnie dla oka, że zdobywają mnóstwo punktów, że w końcu powinni wygrać ligę. Z kolei grę Ostróg kwituje się w zgoła odmienny sposób - nuda, taktyka, zero porywającej gry, niskie wyniki.
Koszykówka potrafi być jednak piękna zarówno wtedy jak 130 punktów zdobywa Phoenix, jak i wówczas kiedy Spurs rywalizowali z Pistons w wielkim finale NBA. Teraz obie wizje basketu staną do bezpośredniej konfrontacji. Zapowiada się wyrównana batalia i niech nikogo nie zmylą miejsca obu drużyn po sezonie zasadniczym.
- Znów nastawiamy się na tą rywalizację. Ludzie na pewno pamiętają nasze poprzednie serie i te zacięte pojedynki, które miały miejsce. Czekamy z niecierpliwością na kolejną podobną walkę - mówił Tim Duncan. Wszyscy najlepiej pamiętamy słynną serię z 2007 roku, kiedy niemalże każde spotkanie obfitowało w wiele ostrych starć, a przewinienia techniczne były na porządku dziennym. Czy teraz będzie podobnie?
Raczej nie, bo zmienił się przede wszystkim skład Ostróg - walczaków Bowena i Horry’ego zastąpili tacy gracze jak Hill czy Jefferson. Faktem jest, że Phoenix przegrało ostatnie trzy serie w play off przeciwko San Antonio. Co więcej, w dwóch to właśnie koszykarze z Arizony mieli przewagę własnego parkietu. Szanse wydają się być wyrównane, a każda ekipa ma przynajmniej kilka atutów, które powinna zaprezentować.
Dotychczasowe play off
Teoretycznie łatwiejsze zadanie mieli koszykarze Phoenix. Rywalizowali z Portland Trail Blazers, którzy bez Brandona Roy’a skazywani byli na pożarcie. Rozpoczęło się sensacyjnie, bo od wygranej Smug. Później jednak Słońca zdecydowanie udowadniały swoją wyższość i wygrały 4:2. Więcej emocji spodziewano się natomiast po batalii dwóch teksańskich ekip. Dallas zakończyło sezon na 2. miejscu i miało chrapkę na duży sukces w tym sezonie. Tymczasem po wygranej w meczu numer 1, inicjatywa przeszła w ręce Spurs. Doświadczenie, opanowanie, skuteczne egzekwowanie rzutów w decydujących momentach - to wszystko przeważyło na stronę teamu Poppovicha.
->Zobacz jak oba zespoły radziły sobie w ćwierćfinale<-
Tak grali w sezonie zasadniczym
Pho-Sas 116:104 (Stoudemire 28, Nash 25, Dragić 18 - Duncan 34, Mason 19, Parker 15)
Sas-Pho 113:110 (Duncan 21, Ginobili 21, Jefferson 20 - Stoudemire 41, Richardson 20, Nash 18)
Pho-Sas 112:101 (Stoudemire 29, Richardson 20, Nash 18 - Mason 18, Jefferson 17, Duncan 14)
Gwiazda
Amare Stoudemire i Steve Nash - chyba najlepszy duet w NBA. Obaj to świetni indywidualiści, lecz w parze są jeszcze groźniejsi. Stoudemire miał już odchodzić z Phoenix, wybierano tylko zespół, do którego trafi. Został i dobrze zrobił. Za nim bardzo udany sezon zasadniczy. Teraz jednak czas wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Kiedy wraz z Nashem są w najwyższej formie, obawiać się ich powinni wszyscy rywale w NBA. Także Spurs.
Manu Ginobili - fenomenalny Argentyńczyk to ojciec sukcesów Ostróg z drugiej części sezonu. Po przerwie na All Star Game prezentował się wyśmienicie, a co za tym idzie, reszta drużyny dostosowała się do jego poziomu. - Wszystko zależy od Manu. Kiedy on jest w formie, Duncan robi co ma robić, Parker wykorzystuje swoją szybkość i zwinność, a Jefferson jest w stanie rzucić te 17 punktów - analizował Alvin Gentry, szkoleniowiec Suns. Nic dodać, nic ująć.
Kluczowy zawodnik
Jason Richardson. To, że J-Rich oprócz efektowych wsadów potrafi także dobrze grać w koszykówkę, wiedzieli wszyscy. Nikt jednak nie spodziewał się takiej formy u byłego gracza Charlotte i Golden State. Ze średnią 23,5 punktu jest najlepszym strzelcem Suns w play off. Co więcej, trafił 22 z 43 trójek, co daje kapitalną skuteczność 51,2 proc. 22 kwietnia zaaplikował Portland aż 42 oczka. Zasadnicze pytanie brzmi jednak: czy Richardson utrzyma tą dyspozycję w serii przeciwko San Antonio?
George Hill. Odkrycie trenera Gregga Popovicha. Wybrany dwa lata temu z odległym numerem w drafcie najpierw był żelaznym rezerwowym, a teraz wygryzł z pierwszej piątki samego Tony’ego Parkera. Wobec nierównej dyspozycji Richarda Jeffersona, na Hillu często spoczywa odpowiedzialność za pomoc tercetowi Duncan-Parker-Ginobili. Przed młodym obwodowym prawdziwy test koszykarskiej dojrzałości.
Phoenix Suns
Wyjściowy skład: Steve Nash, Jason Richardson, Grant Hill, Amare Stoudemire, Jarron Collins
Ławka: Jared Dudley, Channing Frye, Goran Dragić, Louis Amundson, Leandro Barbosa, Earl Clark, Dwayne Jones
San Antonio Spurs
Wyjściowy skład: George Hill, Manu Ginobili, Richard Jefferson, Tim Duncan, Antonio McDyess
Ławka: Tony Parker, DeJuan Blair, Matt Bonner, Ian Mahinmi, Keith Bogans, Roger Mason, Garrett Temple
Plan gier
3 maj - Phoenix - San Antonio
5 maj - Phoenix - San Antonio
7 maj - San Antonio - Phoenix
9 maj - San Antonio - Phoenix
11 maj - Phoenix - San Antonio*
13 maj - San Antonio - Phoenix*
16 maj - Phoenix - San Antonio*
* - rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw. Mecze numer 5,6,7 rozegrane zostaną w przypadku braku rozstrzygnięcia w poprzednich spotkaniach