Przed sezonem w Rybniku za cel postawiono sobie utrzymanie ligowego bytu. Patrząc jednak na skład wydawało się, że UTEX ROW stać było na zdecydowanie więcej, a nie tylko utrzymanie Ford Germaz Ekstraklasy w Rybniku. Takiego samego zdania jest Katarzyna Krężel. - Ja myślę, że jako drużynę stać nas było może nie na dużo więcej, ale szóste miejsce z pewnością było w naszym zasięgu. Przegrałyśmy jednak kilka spotkań, które teoretycznie powinnyśmy były wygrać, w których byłyśmy faworytem. Mogłyśmy sprawić również kilka niespodzianek, jak chociażby pamiętny mecz w Gorzowie, który był już praktycznie wygrany, a w trzy sekundy wszystko się odmieniło, bo w koszykówce trzy sekundy to bardzo dużo czasu - ocenia rybnicka rzucająca.
Ostatecznie rybniczanki zdołały awansować do fazy play off, gdzie jednak w dwóch pierwszych rundach trafiły na "wielkich", czyli KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski oraz Wisłę Can Pack Kraków. Cztery wysokie porażki sprawiły, że ROW miał walczyć o siódme miejsce z Super Pol Tęczą Leszno. Miał, ale ostatecznie do walki nie doszło z powodu żałoby narodowej. - Myślę, że zdecydowanie nie tak chciałyśmy, żeby zakończył się ten sezon. Ale z wiadomych powodów stało się tak, a nie inaczej. Wiadomo tragedia narodowa. Uważam jednak, że decyzja która została podjęta jest słuszna - komentuje sprawę Krężel. - Mogło być siódme miejsce, na pewno pozostał lekki żal. Przygotowywałyśmy się bowiem do tego pojedynku i miałyśmy ambicje, żeby wyjść z niego zwycięsko.
Władze Ford Germaz Ekstraklasy przez żałobę narodową podjęły decyzję o nie rozgrywaniu meczów o miejsca 5-8, a kolejność ustalono na podstawie wyników z rundy zasadniczej. Po niej UTEX ROW zajmował ósme miejsce w ligowej tabeli i dlatego też na tym miejscu zakończył ostatecznie rozgrywki. Jak uważa sama zawodniczka, pozycja ta mogła być z pewnością lepsza. - Na początku sezonu nie grałyśmy tak dobrze albo może na tyle, na ile było nas stać. Dobra forma przyszła w okresie przedświątecznym, kiedy to też wygrałyśmy np. z Polkowicami. Wydawało się, że wtedy zaskoczymy, ale po świętach przyszła nieplanowana porażka w Poznaniu z INEĄ AZS - kończy chyba najrówniej grająca zawodniczka rybnickiego zespołu w sezonie 2009/2010.
Krężel osobiście chyba nie może sobie niczego zarzucić po minionym sezonie. Co prawda zdarzyły się słabsze mecze, ale z przekroju całego sezonu może być z siebie zadowolona. - Źle nie było. Zawsze można nad czymś pracować i stawać się lepszym. Natomiast te osiągnięcia, które miałam w sezonie na pewno w dużej mierze zawdzięczam dziewczynom. Wiadomo, że na parkiecie jest nas pięć i wszystkie w jakiś sposób kreujemy atak. Punkty które zdobywałam z pewnością były też ich dużą zasługą - mówi najskuteczniejsza polska koszykarka rundy zasadniczej sezonu 2009/2010. - Osobiście robiłam wszystko to, na co było mnie stać. Jak mogłam pomóc drużynie tak się starałam.
Jako, że rozgrywki zostały przerwane nagle, koszykarki nie miały okazji pożegnać się z rybnickimi kibicami, ale i dla nich znalazło się podziękowanie. - Chciałabym podziękować bardzo serdecznie naszym kibicom, szczególnie pewnej grupce, która jeździła za nami po całej Polsce, która była z nami na dobre i na złe - kończy Krężel, która w kolejnym sezonie na pewno nie zagra w barwach śląskiego klubu. Barw jakiego klubu zatem reprezentacyjna rzucająca będzie bronić w kolejnym sezonie? - Wszystko wyjaśni się w ciągu najbliższych dni - wyjaśnia.