Final Four Euroligi: Erazem Lorbek po drugiej stronie barykady

Obecny sezon dla Erazema Lorbeka jest niezwykle udany. Najpierw z reprezentacją Słowenii osiągnął czwarte miejsce na EuroBaskecie w Polsce, samemu będąc nominowanym do najlepszej piątki turnieju, a teraz z Regalem FC Barcelona walczy o mistrzostwo Hiszpanii i triumf w Eurolidze. Żeby osiągnąć ten drugi sukces, w pierwszej kolejności podczas Final Four w Paryżu musi pokonać swojego byłego pracodawcę, CSKA Moskwa.

Koszykarska Europa o Erazemie Lorbeku dowiedziała się w 2004, kiedy po raz pierwszy Słoweniec wystąpił w Final Four Euroligi w Tel Awiwie. Jego ówczesny zespół, Fortitudo Bolonia piął się po szczeblach drabinki, w półfinale ograł Montepaschi Siena by ostatecznie w wielki finale nie dać rady gospodarzom - Maccabi. - Tamto moje doświadczenie jest bardzo odległe i chyba wtedy nie zdawałem sobie do końca sprawy z tego, co się tak naprawdę wokół mnie dzieje. Trochę inaczej było rok temu, bo awansowałem z CSKA już jako ograny, pełniący ważną rolę w zespole, zawodnik - wspomina Słoweniec.

W zeszłym sezonie CSKA z Lorbekiem w składzie było głównym faworytem berlińskiej imprezy, lecz na drodze rosyjskiemu hegemonowi stanął Panathinaikos Ateny. - Rok temu wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale niestety nie udało się wygrać. Jeden rzut, jedna zbiórka więcej i bylibyśmy mistrzami. Teraz jednak nie ma co do tego wracać. Mam przed sobą trzecią szansę i wielką nadzieję, że tym razem będzie mi dane się cieszyć - zdradza słoweński środkowy.

Co ciekawe, rok temu w półfinale Euroligi moskiewski zespół konfrontował się w FC Barceloną. W najbliższy piątek dojdzie do powtórki tej rywalizacji, lecz tym razem Lorbek stoi po drugiej strony barykady. W lato transferowe 2009 odrzucił bowiem możliwość pozostania w CSKA (pomimo ważnego kontraktu) i podpisał intratną umowę z Katalończykami, więc półfinałowy pojedynek będzie miał na niego specyficzny smak. - Chłopacy z CSKA nadal są moimi kolegami i nie ukrywam, że mecz ten ma szczególne znaczenie. Będzie trochę dziwnie, ale jestem profesjonalistą. Oczekuję, że moja drużyna wygra, pokona rosyjski zespół i będzie to bardzo ekscytujące wydarzenie - mówi Lorbek.

- Przez te wszystkie lata, od pierwszego poważnego zetknięcia z Euroligą i tego pamiętnego Final Four w stolicy Izraela, cały czas myślałem i myślę tylko o jednej rzeczy – by zdobyć mistrzostwo Euroligi - tłumaczy najlepszy obecnie koszykarz reprezentacji Słowenii, a zapytany o to, jakie są szanse Barcelony na triumf w Paryżu, odpowiada - Rok temu Barcelona miała dobrą drużynę, ale przegrała z CSKA. Wydaje mi się, że obecny skład katalońskiej drużyny jest silniejszy od zeszłorocznego... Może dla tego, że i ja tutaj jestem? - śmiejąc, zastanawia się najstarszy z braci Lorbeków.

Najstarszy lecz nie jedyny, który wybrał koszykówkę jako sposób zarabiania pieniędzy. Profesjonalnymi zawodnikami są również jego młodsi bracia: Domen i Klemen Lorbekowie. Ten pierwszy gra obecnie w Lagun Aro Gipuzkoa, a najmłodszy dopiero walczy na parkietach krajowych o to by dorównać sławą starszemu rodzeństwu. Warto dodać, iż ojciec całej trójki, Radovan Lorbek był gwiazdą reprezentacji Jugosławii, a obecnie szefuje Ligi Adriatyckiej. - Moja rodzina jest bardzo dumna ze mnie i zawsze wspiera mnie na każdym kroku. Śledzą mój rozwój i pomagają mi w każdej sytuacji, tak samo jak ja śledzę karierę moich braci. W naszej rodzinie nie mówi się o niczym innym, tylko o koszykówce - zdradza sekret Erazem.

Rok temu faworytem półfinałowej konfrontacji było CSKA. Teraz eksperci typują Barcelonę, które według nich zmierzy się w wielkim finale paryskiej imprezy z Olympiacosem Pireus. - Nikt nie stawiał na moich kolegów z Moskwy, a jednak udało się im awansować do najważniejszego turnieju. Cieszyłem się razem z nimi, a teraz przyjdzie nam rywalizować. Życzyłbym sobie, żeby wygrała drużyna, która tego dnia będzie po prostu lepsza, choć nie ukrywam, że Barcelona mierzy w zwycięstwo całej Euroligi i na pewno zrobimy wszystko by zrealizować nasze marzenia - kończy swój wątek jeden z najlepszych środkowych Europy.

Komentarze (0)