Złapaliśmy rytm - rozmowa z Mujo Tuljkoviciem, skrzydłowym Anwilu Włocławek

Po świetnym ćwierćfinale przeciwko Polonii Azbud Warszawa, zakończonym 3-0 dla Anwilu, zespół z Włocławka przygotowuje się do półfinałowego boju z Polpharmą Starogard Gdański. Przewagę parkietu ma Anwil. - Musimy wygrać wszystko u siebie i do Starogardu Gdańskiego pojechać po jedno zwycięstwo - mówi przed półfinałem, skrzydłowy Anwilu, Mujo Tuljković.

Jacek Seklecki: Jeśli zapytam o play-off sprzed roku to co przychodzi panu do głowy?

Mujo Tuljković: - Wiem o co pytasz. Ćwierćfinał poprzedniego sezonu, grałem w barwach Polpharmy Starogard Gdański i rywalizowaliśmy z Anwilem. Po dobrym sezonie, ale trochę słabszej końcówce trafiliśmy właśnie na włocławian w pierwszej rundzie play-off.

Był pan wtedy po przeciwnej stronie barykady.

- To były świetne mecze. Graliśmy z Anwilem, a na ten zespół każdy szykuje się z podwójną motywacją. My byliśmy bardzo skoncentrowani, ale to nie wystarczyło na zespół z Włocławka. Przegraliśmy 1-3 w całej rywalizacji, ale walczyliśmy do ostatniej minuty.

Tworzyliście wtedy zgrany zespół. Trener Karol stworzył silny kolektyw.

- Dokładnie tak. To był bardzo dobry sezon w naszym wykonaniu. Przez całe rozgrywki graliśmy na najwyższym poziomie, co dawało nam pozycję w czubie tabeli. Pod koniec musieliśmy zmagać się jednak z kilkoma problemami, jak np. strata czołowych zawodników i to niestety nam nie pomogło. Kto wie, gdybyśmy do końca grali takim składem jak w sezonie zasadniczym to może osiągnęlibyśmy coś więcej.

Pan stwarzał Anwilowi najwięcej kłopotów. Średnio w ćwierćfinale rzucał pan 15 punktów w każdym spotkaniu.

- Myślę, że to był bardzo udany okres dla mnie. Jakoś niedługo przed play-off złapałem wysoką formę i do końca sezonu grało mi się już wyśmienicie. Przeciwko Anwilowi mecze były udane, ale niestety to nie dało efektów w postaci sukcesu drużyny. Mówiąc pół żartem, pół serio być może dlatego teraz gram we Włocławku, że wtedy w rywalizacji z Anwilem pokazałem się z najlepszej strony [śmiech]. Wszyscy w Polsce już mnie znają. Wiedzą na co mnie stać. Dla mnie wasz kraj to bardzo dobre miejsce i żyje mi się tutaj wspaniale

Polpharma od poprzedniego roku zmieniła się całkowicie. W obecnym składzie nie ma ani jednego zawodnika, z którym grał Pan w zeszłym sezonie. Jakby pan porównał te dwie drużyny, tę w której pan grał i obecną?

- Zgadza się. W Starogardzie Gdańskim wymienili wszystkich. Począwszy od pierwszego trenera, po wszystkich koszykarzy. Niemniej jednak nie da się tak jednoznacznie porównać. Rok temu było inaczej, był inny zespół i teraz jest inaczej. W tamtym roku ćwierćfinał też był dużym sukcesem dla klubu, a w tym sezonie półfinał to największe osiągnięcie starogardzian. To pokazuje, że ten zespół ma ogromne ambicje, aby z roku na rok poprawiać swoje rezultaty. Trener Bogicević ma inną wizję zespołu, niż trener Karol w poprzednim sezonie, tak więc to były dwie różne drużyny i nie sposób ich porównać.

Co jest receptą na sukces Polpharmy? Pozornie niegroźny zespół, który w rzeczywistości pokonał już największych w polskiej lidze.

- Polpharma pokazała w całym sezonie, że jest bardzo dobry zespołem. Każdy zawodnik ma swoją rolę, którą wypełnia bardzo dobrze. Cała drużyna gra niezwykle twardą obronę, a w ataku ma konkretnych koszykarzy, którzy mają swoje zadania do wykonania. Dlatego niektórzy mogą być zaskoczeni, że starogardzianie tak dobrze sobie radzą w lidze, ale to jest po prostu dobry zespół i jest w stanie walczyć z każdym. Przekonał się o tym Asseco Prokom, Anwil i ostatnio AZS i to we własnej hali. Wszyscy wiemy jak ciężko gra się w Koszalinie, a Polpharma wygrała tam dwa mecze z rzędu.

Przegraliście w Starogardzie, ale wygrywaliście, i to wysoko, na własnym parkiecie. Przewaga własnej hali w półfinale będzie po waszej stronie i to na pewno duży plus.

- We własnej hali gramy bardzo dobrze, ale to nie może polegać na tym, że odpowiedni poziom prezentujemy tylko we Włocławku. Równie dobrze musimy grać w meczach wyjazdowych i myślę, że to nam się udaje, bowiem w całym sezonie przegraliśmy tylko trzy spotkania poza domem. Cel jaki mamy to wygrać wszystko u siebie. Przy naszej świetnej publiczności jest to bardzo możliwe. Gdy tego dokonany to jedziemy do Starogardu Gdańskiego po jedno zwycięstwo.

Kogo najbardziej obawiacie się z drużyny rywala?

- Myślę, że o sile Polpharmy nie decydują indywidualności, ale cały zespół. To bardzo wyrównana drużyna, w której każdy wnosi coś dobrego od siebie. Jeśli spojrzymy w statystyki to oczywiście najpierw zwracamy uwagę na Okafora i Weedena, ale inni grają równie dobrze. W ostatnim czasie jestem pod szczególnym wrażeniem Damiana Kuliga. Początek miał średni, ale wiadomo, debiutuje w ekstraklasie. Później jednak grał już bez żadnej tremy. Przekonał się o tym ostatnio AZS. Oprócz niego na skrzydle jest Majewski, na obwodzie gra Wiśniewski, który właśnie z Koszalina dołączył do Polpharmy, pod koszem wspomaga kolegów Mirković i na każdego trzeba zwracać uwagę.

Czyli każdy z rywali może decydować o obliczu meczu?

- Oczywiście. Na parkiecie nie grają pieniądze, tylko biegają normalni ludzie. Każdy wchodzi na boisko po to, aby z jak najlepszej strony pokazać się trenerowi i pomóc swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Wiadomo, że Okafor i Weeden to liderzy Polpharmy, ale jeśli skupimy się na nich i zapomnimy o reszcie to wtedy może być nie za ciekawie.

Zatrzymanie jednego z wymienionych liderów może oznaczać wygraną?

- Zatrzymać trzeba cały zespół. Jeden zawodnik meczu nie wygra, więc i rywal musi korzystać ze wszystkich, a nie tylko z poszczególnych graczy. My będziemy uważać na każdego kto pojawi się na parkiecie, bowiem to już są play-off. Pilnując jednego, czy drugiego inny będzie wolny i bez wahania umieści piłkę w koszu. Tak się właśnie często przegrywa mecze. My do tego nie dopuścimy.

Brody Angely to podstawowy rozgrywający Polpharmy. Teraz odniósł kontuzję i dopiero przed samym półfinałem okaże się czy będzie w stanie grać. To spora strata gości.

- To na pewno duża stara dla Polpharmy, ponieważ Angley to mózg tej drużyny. Wobec jego absencji rozgrywać będzie musiał Weeden, albo Wiśniewski i to nieco zmienia taktykę rywali. W serii z AZS starogardzianie pokazali jednak, że strata zawodnika im niestraszna i walczyć będą na pewno. Na Anwil przygotują się na pewno perfekcyjnie. Grałem w innych klubach i wiem, jak człowiek przygotowuje się na Prokom i Anwil, a jak na inne zespoły. To podwójna mobilizacja i podwójna adrenalina.

Rywalizacja z Polonią Azbud była dla was łatwa i przyjemna. Można powiedzieć, że było to takie przetarcie przed meczami z Polpharmą?

- Myślę, że tak, aczkolwiek w drugim meczu z Polonią Azbud było trochę nerwów pod koniec. Jesteśmy w dobrej formie, rywalizacja z ekipą ze stolicy była stosunkowo łatwa i niejako przygotowała nas do dalszej gry w play-off. To nam się przydało, bowiem wcześniej nie mieliśmy dużo spotkań, więc wejście w rytm meczowy to zdecydowanie plus dla nas.

Komentarze (0)