Czy goście znajdą receptę? - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Polpharma Starogard Gdański

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszym meczu półfinałowym pomiędzy Anwilem Włocławek i Polpharmą Starogard Gdański gospodarze nie dali większych szans gościom i pewnie wygrali 86:75, prowadząc w pewnym momencie różnicą nawet 25 punktów. W poniedziałek oba zespoły zmierzą się ze sobą w Hali Mistrzów po raz drugi i podstawowe pytanie brzmi: czy trener Milija Bogicević znalazł luki w dobrze rozumiejącym się kolektywnie Igora Griszczuka?

W sobotę Anwil Włocławek od samego początku ruszył z animuszem do ataku, szybko uruchomił swoją najgroźniejszą broń, czyli rzuty z dystansu i tylko dwójka liderów Polpharmy Starogard Gdański, Tony Weeden i Patrick Okafor, dawała pewne nadzieje gościom na korzystny rezultat. Po kilku minutach dobrej gry amerykańskiego duetu, włocławianie znaleźli receptę i na tę okoliczność a po zmianie wyrobili sobie na tyle dużą przewagę, że pod koniec spotkania mogli zwolnić nieco tempo, będąc pewnymi zwycięstwa.

- Zagraliśmy bardzo dobre zawody. Cieszy mnie to, że wygraliśmy zbiórki. Zagraliśmy zespołowo, co dało nam 19 asyst, a to jest bardzo dużo. To, co sobie założyliśmy, to wykonaliśmy - tłumaczył Igor Griszczuk i rzeczywiście - jego drużyna miała odpowiedź na każde zagranie starogardzian a wspomniany Okafor częściej szukał utarczek słownych z pilnującym go bezbłędnie Rashardem Sullivanem (14 punktów przy stuprocentowej skuteczności z gry), niż koncentrował się na grze.

W efekcie Nigeryjczyk oddał tylko trzy rzuty w całym spotkaniu (poza tymi z linii osobistych), co przy średniej ponad dziewięciu na mecz wypada bardzo blado. Zagadnięty o tę kwestię na konferencji prasowej, trener Milija Bogicević odpowiedział. - Cała liga od początku sezonu skupia się na tym, by powstrzymać Patricka. Jednym się udaje, innym nie, bo Patrick nie jest robotem, choć i tak radzi sobie świetnie. Nie nauczymy go jednak innej gry w ciągu jednego dnia.

Wobec bezbarwnej postawy liderów, bo poza Okaforem słabo zagrał również Weeden, trener Bogicević musiał liczyć na swoich pozostałych podopiecznych. Problem z tym, że po zmianie stron szkoleniowiec zupełnie zapomniał, że ma na ławce rezerwowych Damiana Kuliga, który w drugiej kwarcie zdobył dziewięć z 15 oczek zespołu, stawiając tym samym na innych koszykarzy. Aż 38 minut zagrał słaby Łukasz Majewski a 30 wspomniany Nigeryjczyk.

I choć niespodziankę w postaci 17 punktów (8/9 z gry) sprawił Uros Mirković, jego dobra postawa była tylko kroplą w morzu potrzeb. Polpharmie bardzo brakowało i będzie nadal brakować kontuzjowanego Brody’ego Angleya, którego z musu na pozycji rozgrywającego musi zastępować Weeden, zaś Piotr Wiśniewski dowiedział się w sobotę jaka jest różnica pomiędzy defensorami Anwilu a AZS Koszalin i większość ze swoich 11 oczek zdobył gdy losy meczu były już rozstrzygnięte.

Dlatego jeśli trener Bogicević nie zaskoczy Anwilu jakimś nowym ustawieniem, Polpharmie będzie bardzo trudno o zwycięstwo w drugim meczu w Hali Mistrzów. Anwil gra koszykówkę dość przewidywalną, polegającą na szybkość Krzysztofa Szubargi czy skuteczności Andrzeja Pluty i innych koszykarzy obwodowych, a także na dominacji pod koszem, ale w tym co robi, jest bardzo efektywny. A ponadto trener Griszczuk dysponuje tym, czego brakuje serbskiemu szkoleniowcowi - ławką rezerwowych złożoną z pięciu równych zawodników.

Nie bez kozery Anwil bardzo często odskakuje rywalom w drugiej kwarcie, gdy razem na parkiecie przebywają grający szybko i efektownie Dru Joyce i Rashard Sullivan, wspomagani przez wszędobylskiego Bretta Winkelmana. - Nie oglądamy się za siebie. Znamy silne i słabe punkty naszego rywala, ale znamy też naszą wartość. Jesteśmy pewni siebie w tym co robimy i potrafimy przejąć kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie - tłumaczy Joyce.

Nic więc dziwnego, że przed poniedziałkowym starciem faworytem ponownie są gospodarze. Polpharma to zespół bazujący na sile i bezpardonowej grze w defensywie, lecz bardzo ciężko jest grać ze stuprocentową intensywnością w obronie przez 40 minut mając do dyspozycji ledwie trzech koszykarzy rezerwowych. Dlatego trener Bogicević musi znaleźć jakąś lukę w taktyce Anwilu, jeśli marzy o wywiezieniu z Włocławka korzystnego rezultatu. Bo wygląda na to, że Igor Griszczuk pracę domową przed tą serią już dawno odrobił...

Drugie spotkanie tych drużyn odbędzie się w poniedziałek, 10 maja o godz. 18.00 w Hali Mistrzów. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi TVP Sport. Bilety do nabycia w kasach klubowych na godzinę przed każdym meczem w cenie 25 i 30 złotych.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)